Artykuły

Dobry teatr nie potrzebuje wcale słów

"Ognisty ptak"/"Cudowny mandaryn"w reż. Roberta Bondary w Operze Wrocławskiej. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Z dwóch klasycznych opowieści Robert Bondara zrobił we Wrocławiu spektakl dramatyczny i współczesny.

Dwa utwory - "Ognisty ptak" i "Cudowny mandaryn" - wiele łączy, ale też i dzieli. Powstały w zbliżonym czasie, gdy na początku XX wieku balet szukał nowych dróg rozwoju, a kompozytorzy przecierali szlaki nowej muzyce.

Wystawiony po raz pierwszy w Paryżu "Ognisty ptak" był barwnym widowiskiem, opartym na rosyjskich baśniach, więc publiczność łatwiej zaakceptowała awangardowe harmonie Igora Strawiński ego. Natomiast na prapremierze w Hamburgu "Cudowny mandaryn" wywołał skandal. Uznano, że to balet nieprzyzwoity, zatem i muzykę Beli Bartoka odrzucono.

Dziś ten utwór o erotycznym pożądaniu nie bulwersuje i stał się ciekawszy od banalnych tanecznych historyjek. "Ognisty ptak" jest zaś niczym tytułowy bohater. Wszyscy słyszeli o jego nadzwyczajnym uroku, nikt go nie widział. W

Operze Wrocławskiej pojawił się po 30 latach nieobecności na polskich scenach.

W ujęciu Bondary przestał być bajką. Historia carewicza, który przy wsparciu cudownego ptaka uwolnił piękną dziewczynę od czarów złego Koście-ja, rozgrywa się w wyobraźni małego pacjenta przerażonego pobytem w szpitalu.

W konwencji jego snu świat bajkowy wymieszał się z realnym. Księżniczka nosi czepek pielęgniarki, a Kościej to okrutny chirurg, ale od skalpela uratuje carewicza magiczne pióro ognistego ptaka.

Ten pomysł pozwolił Robertowi Bondarze stworzyć spójne widowisko z dwóch utworów. "Cudownego mandaryna" rozgrywa zgodnie z librettem w zaułkach wielkiego miasta, gdzie uliczna dziewczyna wabi mężczyzn, ale tytułowy bohater nie jest egzotycznym przybyszem, jest jednak wnim coś niepokojącego.

Spektakl pokazuje współczesną, opresyjną rzeczywistość, która wyzwala w nas nieprzeczuwalne dotąd emocje i zmusza do buntu. W tym, co proponuje Robert Bondara, nie ma też nic z klasycznego baletu. Jest dobra teatralna robota, umiejętność zróżnicowania postaci i współczesny taniec: drapieżny, oschły, pozbawiony lekkości i gracji, wywiedziony z kroków stopy mocno opartej na ziemi.

We wrocławskim zespole choreograf odkrył sporo indywidualności, wyzwolił energię, choć w scenach zbiorowych "Ognistego ptaka" przydałoby się więcej dynamizmu. Spektakl potwierdza, że talent Roberta Bondary szybko się rozwija. Kolejną premierę szykuje w listopadzie w Operze Narodowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji