Artykuły

Damy i huzary

ADAM HANUSZKIEWICZ wysta­wiając własne "DAMY I HUZA-RY" według Fredry, zabezpieczył się w programie teatralnym prze­ciw ewentualnym pretensjom krytyki za zbyt swobodne gospodarowanie ma­teriałem fredrowskim w obrębie jednej, konkretnej jego komedii - zarówno przytoczeniem szczegółów "wojny fred­rowskiej", jaka rozgorzała przed wojną po wystawieniu "Dam i huzarów" w te­atrze Jaracza "Ateneum" jak i własną notą reżyserską następującej treści:

"Damy i huzary" zaczynamy w pierw­szej nigdy nie granej zrytmizowanej wersji. Bardzo szkoda, że zachowało się z niej tylko dziesięć scen. Trzy inne, aby nawiązać do charakteru początku, wziąłem z niegranych i mało znanych jednoaktówek fredrowskich. Wyglądają one wręcz jak wprawki komediopisa­rza do niektórych scen z "Dam i hu­zarów". Teksty piosenek, poza cytata­mi, też z tekstów fredrowskich wzięte. Tym, którzy chcieliby przypuścić niecny atak na nas "za szarganie świętości", oświadczam: mam zgodę autora... Dziś w nocy śnił mi się hrabia Aleksander, powiedział, że widział próbę, że go to bawi i że akceptuje. Mówił jeszcze coś o krytykach... Adam Hanuszkiewicz".

Wszystko to prawda. Wiem dobrze, bo dzisiejszej nocy po przedstawieniu śnił mi się również hrabia Aleksander. Potwierdził, że śnił się istotnie przed premierą Adamowi Hanuszkiewiczowi i istotnie powiedział mu, że go to bawi i że akceptuje. "A cóż mu rzec mia­łem, mój dobrodzieju kochany? - po­wiada do mnie we śnie hrabia Alek­sander. - My, klasycy, przecież i tak od dawna nie mamy nic do gadania, zwłaszcza jeśli chodzi o teatr Jaśnie oświeconego Pana Adama. I owszem, wdzięczność jeno dlań żywić winniśmy, że nas w ogóle dostrzega. Honor to wielki dla mnie być dostawcą tekstów dla tak dowcipnego Kawalera, który z mojej lichej pisaniny takowe krotofile na swoim teatrum wystawia, które dla Szanownej Publiki mnie znającej ucieszną siurpryzą mniemam były. Honor to dla mnie, mówię Waszeci, tylko ho­nor, bo tantiemy białogłowy z repartycji ZAiKS-u niebiańskiego słusznie na konto Imć Pana Adama, Dobrodzieja mego, inskrybują".

Siurpryza to istotnie była, i ucieszna takoż. Pomysłów starczyłoby na kilka spektakli i to pomysłów zabawnych. Hanuszkiewicz wygrywa w przedstawieniu przede wszystkim humor sytuacyj­ny, niewiele troszcząc się o tekst fredrowski, który w atmosferze ciągłej hałaśliwej krzątaniny, rwetesu, krzyków i pisków dociera do widowni w strzępach. Krzątanina to zresztą znakomicie organizowana, każda scena wypracowana jest inscenizacyjnie i aktorsko bar­dzo solidnie, pomysły depcą sobie po piętach, jeden przedniejszy od drugie­go. Zrytmizowane partie dialogu poda­wane są w konwencji zabawnej "ama­torszczyzny". Jest też i muzyka, otwie­rająca i zamykająca poszczególne akty (zespół muzyczny w "klasycznym" dże­zowym składzie w stylizowanych "na­poleońskich" mundurach, dyrygowany przez "starych huzarów" Grzegorza i Rembę) są liczne piosenki " z epoki". Całość zmontowana i prowadzona jest zręcznie i zgrabnie, powodów do weso­łości na widowni wiele. Postaci z "Dam i huzarów" mocno odmłodzone, co nie­kiedy kłóci się z tekstem, ale w tej umownej zabawie we Fredrę wszystko "uchodzi", bo jak wiadomo tylko Kapelan ma zastrzeżenia ("Nie uchodzi, nie uchodzi...").

Uchodzi też - fredrowski wspaniały dowcip, fredrowski arcydowcipny dia­log, który - jak się rzekło - prze­ważnie ginie w tym wesołym rozgar­diaszu.

Grają pysznie, z temperamentem, hu­morem - panie: Elżbieta Wieczorkow­ska (Gorgonowa), Małgorzata Lorentowicz (Dyndalska), Janina Nowicka (Aniela), Barbara Młynarska (Zofia), Elżbieta Gaertner (Józia), Magda Celówna (Zuzia) i Maryla Pawłowska (Fruzia) - oraz panowie: Mariusz Dmochowski (Major), Gustaw Lutkiewicz (Rotmistrz), Andrzej Zaorski (Edmund), Józef Pieracki (Kapelan), Eugeniusz Robaczewski (Grzegorz - najbardziej zabawna postać spektaklu) i Tadeusz Janczar (Rembo).

"Nie uchodzi?" - Kapelanie? "Szar­ganie świętości", Panie Reżyserze? Nic podobnego. Tylko trudno pozbyć się na­trętnej wątpliwości, czy jednak Fredro w nocnej rozmowie z Reżyserem był szczery. Po prostu przez wrodzoną skromność. I czy komedia Fredry, ta oryginalna, nie jest mimo wszystko za­bawniejsza od farsy Hanuszkiewicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji