Artykuły

Ani Fredry, ani Młynarskiego

Intencje adaptowania kome­dii Fredry na użytek współ­czesnej sceny rozrywkowej odżywają od czasu do czasu; mieliśmy już musical z "Dam i huzarów", widowisko beatowe z "Gwałtu co się dzieje" - przyszedł więc czas i na ka­baret piosenki, wsparty "cudzoziemszczyzną". Odnoszę wrażenie, że "Zemsta" nada­łaby się na libretto do opery buffo w typie, powiedzmy, "Sprzedanej narzeczonej".

Niemal unikalna w dorobku Aleksandra Fredry komedia dydaktyczna, jaką jest "Cudzo­ziemszczyzna", dobrze nada­wała się pod zabiegi uwspół­cześniające: zapatrzenie w blask cudzoziemskiego niklu zawsze było u nas dość na­trętne, a doszło w ekstremach nawet do tego rozmiaru, iż pewien młody reżyser filmo­wy może dziś zwierzyć się pu­blicznie, że prawdziwie do­brze mu się pisze scenariusze dopiero w "małym mieszkan­ku" przy Saint Germain. Niestety, przecież trzeba tu i to powiedzieć, że kpina z cudzo­ziemszczyzny wypadłaby zna­cznie celniej, a jej ostrza kłu­łyby boleśniej, gdyby można było dobrą intencję i przypra­wiony tekst wraz z piosenka­mi przedstawić w spektaklu pod każdym względem mi­strzowskim. A na to nie zaw­sze stać, jak się zdaje, Teatr Rozmaitości. Z tej też perspek­tywy niedawna prapremiera "Awansu" Edwarda Redlińskiego zdaje się jeszcze bar­dziej rosnąć: "Cudzoziemszczy­zna" ukazała przede wszyst­kim słabość zespołu, jego nie­wielką giętkość w grze stylo­wej - którą proponowała aktorom reżyserka przedsta­wienia, Barbara Kilkowska. Komizm Radosta wysilony, jak gdyby z "Syreny" wzięty, tyrady Zofii i Zdzisława bez­barwne, trzepane - szczegól­nie w przypadku Zdzisława (Maciej Rayzacher) - byle jak; pojęcie o sztuce aktor­skiej dawały zaledwie role Marii Ciesielskiej (Julia) i Ja­nusza Kilarskiego (Jakub). "Dygresje" tekstowe i piosen­ki Wojciecha Młynarskiego z muzyką Jerzego Derfla prezen­towała trójka służących - zdecydowanie niedysponowa­nych do funkcji, mających po­łączyć to widowisko z kabare­tem. W rezultacie z zabawnych miejscami "dygresji" nie wy­dobyli wszystkich zalet, nie­których zaś nawet w niewiel­kim stopniu nie uprawdopo­dobnili. Jak choćby tej: "Pora się zdobyć na szczerości gest - i sformułować sąd śmielszy - coraz nudniejszy polski teatr jest - kabaret coraz we­selszy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji