Wzruszający artystyczny powrót do domu
Pochodzący ze Słupska znakomity aktor Mariusz Bonaszewski wystąpił w Rondzie. Po spektaklu czekały na niego niespodzianki od fanów i przyjaciół. Aktor nie krył łez. - Tu, w Słupsku, są moi rodzice. Tu wracam. Tu jest mój dom - mówił wyraźnie wzruszony. Aktor opowiadał również o swoich słupskich czasach, m.in. o tym, że przez rok pracował w teatrze jako maszynista - pisze Daniel Klusek w Głosie Pomorza.
Mariusz Bonaszewski, aktor Teatru Narodowego w Warszawie, zaprezentował słupskiej publiczności spektakl "Saksofon", powstały na motywach powieści Wiesława Myśliwskiego "Traktat o łuskaniu fasoli". Przez niemal godzinę aktor czytał teksty Myśliwskiego.
Niezwykle sugestywnie interpretował opowieść o bohaterze, który przez długi czas zbiera pieniądze na zakup ukochanego instrumentu - saksofonu. Gdy mimo wielu wyrzeczeń udało się mu zebrać wystarczającą gotówkę, okazało się, że po wymianie pieniądze nie mają już żadnej wartości. Bohater w jednej chwili traci nie tylko cały dorobek, ale również sens życia. Decyduje się na jego przerwanie, na szczęście szybko się z tej drogi wycofuje.
"Saksofon" to spektakl o dochodzeniu do trudnej życiowej mądrości, budowanej poprzez czas i doświadczenie. Przekonuje, że mimo wszystko warto być dobrym człowiekiem, warto mieć cel w życiu i realizować go niezależnie od zewnętrznych przeszkód.
Podczas spektaklu Mariuszowi Bonaszewski emu towarzyszyła znakomita saksofonistka Alina Mleczko, która dźwiękami dopełniała opowieść.
Po przedstawieniu na aktora czekały niespodzianki, m.in. tort i szampan. Warszawska dziennikarka Małgorzata Sobieszczańska rozmawiała z aktorem o jego rolach teatralnych, spotkaniach z mistrzami i artystycznej drodze. Namówiła go również do bardzo osobistych wyznań.
- Tu, w Słupsku, są moi rodzice. Tu wracam. Tu jest mój dom - mówił wyraźnie wzruszony Mariusz Bonaszewski. Zapowiedział również, że przyjedzie do Słupska na premierę najnowszego filmu z jego udziałem.
Aktor opowiadał również o swoich słupskich czasach, m.in. o tym, że przez rok pracował w teatrze jako maszynista. Opowieści słuchała licznie zgromadzona publiczność, która szczelnie wypełniła salę Ronda. Na widowni byli nie tylko fani aktora, ale również jego przyjaciele ze szkolnych czasów i nauczyciele.