Artykuły

Ciemność widzę...

"Odchodzi" w reż. Leszka Mądzika Sceny Plastycznej KUL z Lublina na pokazach w Krakowie. Pisze Ewa Kozakiewicz w Gazecie Krakowskiej.

Najpierw jest czerń, ciemność, mrok. Nie widać nic, nawet własnej dłoni. Potem z półcienia wyłaniają się dziwne, podświetlone kształty. Coś się otwiera powoli, powoli. To jakieś wrota, które prowadzą nas w głąb opowieści, dozowanej w tajemniczym rytmie.

W ciemności pojawia się postać kobiety w staromodnej, czarnej sukni z białym kołnierzykiem. Najpierw ma twarz młodą, ale w czasie trwania przedstawienia ta twarz się zmienia, starzeje, ciemnieje i marszczy. Na końcu to tylko twarz z pomiętej, starej fotografii, która - nagle wyolbrzymiona - wyrasta z ziemi jak kamień nagrobka...

Widz patrzy na te zmieniające się powoli obrazy, podbite przejmującą muzyką i wybijającymi się frazami wokalizy Urszuli Dudziak, jak zahipnotyzowany. Nie pada ani jedno słowo. Właściwie przez 45 minut nic się nie dzieje, a tyle już się zdarzyło. Spektakl uruchamia w nas, w każdym widzu, projekcję własnych wspomnień, doświadczeń, przeżyć związanych z odchodzeniem kogoś bliskiego. Jednak istotą tego widowiska jest nie tylko śmierć, ale i samotność. Samotność widza, który siedzi w kompletnej ciemności, nie widząc nawet sąsiada. Jest się samotnym, tak jak w chwili śmierci. To też samotność artysty - twórcy przedstawienia, który od lat nie może się uporać ze swymi lękami, obrazami noszonymi w swej zbyt dobrej pamięci.

Spektakl "Odchodzi" to kolejny krok Leszka Mądzika w ciągle ponawianych próbach dotknięcia tajemnicy egzystencji i próby spojrzenia za granicę realnego bytu. Odizolowany ciemnością widz czuje się współuczestnikiem ukazywanych symbolicznych wydarzeń, wtapia się w ten senny majak, traci poczucie czasu i rzeczywistości. Do tego stopnia, że kiedy kopczyk ziemi spada pod podłogę sceny, a ciemność pochłania wszystko, nawet kapsułę snutej opowieści, ludzie siedzą jak sparaliżowani przez dobre dziesięć minut. Nikt nie odważa się klaskać, a tym bardziej wyjść z mrocznej sali...

Spektakl "Odchodzi" Sceny Plastycznej KUL, według pomysłu i w reżyserii Leszka Mądzika, został oparty na poemacie Tadeusza Różewicza "Matka odchodzi". - Uczucie, jakie łączyło Tadeusza Różewicza z mamą silnie mnie dotknęło. Takie świadkowanie w ostatnich chwilach, pełne miłości i niepewności, czy wszystko się dla tej osoby uczyniło... Ta świadomość nie daje spokoju, a oczy matki przenikają jeszcze silniej, kiedy jej już nie ma... Dlatego szukałem obrazu dla tych przestrzeni i dla tego dramatu - opowiada reżyser o motywach podjęcia tematu wywołanego dziełem Różewicza.

Przełożenie języka literackiego na obrazy, tak by niebanalnie zilustrować przejmującą, metafizyczną opowieść poetycką, to sztuka nie ladą. Krytycy podkreślają, że spektakl jest najwybitniejszym z dzieł Leszka Mądzika.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji