Podziękujmy profesorowi Raszewskiemu za "Pamiętnik gapia"
Twórca najznakomitszej książki o dawnej Bydgoszczy nie doczekał się dotąd upamiętnienia w naszym mieście. "Wyborcza" apeluje: nadajmy imię prof. Zbigniewa Raszewskiego skwerowi przed Teatrem Polskim.
To, że autor książki "Pamiętnik gapia. Bydgoszcz, jaką pamiętam z lat 1930-1945" do tej pory nie został upamiętniony w żaden sposób w naszym mieście, jest niewytłumaczalnym przeoczeniem. Wybitny polski historyk teatru związany przez większość życia z Warszawą, miał jeszcze dwa miasta bliskie jego sercu - Poznań, w którym przyszedł na świat, i Bydgoszcz, gdzie spędził lata swego dzieciństwa i młodości. To właśnie Bydgoszczy poświęcił blisko 500-stronicową książkę, która jest lekturą obowiązkową dla wszystkich miłośników Bydgoszczy.
Nie znajdziemy bowiem drugiej pozycji w literaturze opisującej tak szczegółowo bydgoskie miejsca, wydarzenia, obyczaje i ludzi z lat 1930-1945.
Raszewski urodził się w Poznaniu w roku 1925, ale bardzo szybko wraz z rodzicami przeniósł się do Bydgoszczy. Jako pięcioletni chłopiec już zapamiętywał i uczył się miasta, które odcisnęło na nim tak silne, pozytywne piętno. Zapis jego wspomnień sięga roku 1945, kiedy był już ukształtowanym 20-letnim mężczyzną.
Książka wydana została w 1994 r. z okazji 650-lecia Bydgoszczy przez wydawnictwo Pomorze. Dziś znaleźć ją można jedynie w bibliotekach, antykwariatach i na internetowych aukcjach. A szkoda, bo Raszewski pisze pięknie i mądrze. Jak przystało na członka PEN Clubu.
Raszewski swoje miejsce w Bydgoszczy mieć musi. My, bydgoszczanie, jesteśmy mu to winni. W przyszłym roku przypada 90. rocznica jego urodzin. Idealnie, gdyby stał się patronem skweru w parku Kochanowskiego, na którym stoi wspominany przez niego wielokrotnie w książce pomnik Łuczniczki. Dodatkowy argument to sąsiedztwo Teatru Polskiego - prof. Raszewski był wybitnym historykiem teatru. O jego pracy opowiada film dokumentalny zatytułowany "Profesor".
A na koniec zostawiam argument najważniejszy - jako dziecko mały Zbyszek mieszkał w kamienicy na rogu ul. 20 stycznia i al. Mickiewicza. "W 1931 roku zacząłem chodzić do szkoły. Mieszkałem na ulicy 20 Stycznia, parę minut po wpół do ósmej przechodziłem przez park Kochanowskiego, żeby dostać się na ulicę 3 Maja (bo szedłem Jagiellońską). I codziennie zawsze w tym samym miejscu spotykałem weterana Powstania Styczniowego" - wspomina w "Pamiętniku gapia".
W innym miejscu książki pisze: "Park Kochanowskiego leżał po drugiej stronie alei, dobrze widoczny z naszych okien".
Wszedłem do kamienicy 20 Stycznia róg alei Mickiewicza. Sprawdziłem, co dokładnie z niej widać. Okna wychodzą wprost na skwer przed teatrem. Skwer im. Zbigniewa Raszewskiego.