Artykuły

Na szklanym ekranie

Zdarzają się czasem w naszej TV okresy, które zasługują na miano bezbarwnych. Poszczególne punkty repertuaru tygodniowego są wprawdzie skrzętnie wypełnione, cóż, kiedy wrażenie ogólne pozostaje raczej nijakie, w pamięci telewidza nie rysuje się żywiej żaden program. Ubiegły tydzień na szklanym ekranie - co godzi się podkreślić - nie tylko do takich nie należał, ale wprost przeciwnie, odznaczał się różnorodnością, dostarczył też odbiorcom wielu wrażeń. Dodajmy - różnego typu.

Ale po kolei. Wypada zacząć od "Eureki", którą po raz pierwszy transmitowano przez Interwizję. Rzecz warta była zresztą rozgłosu ze względu na błyskawiczne rozmowy przeprowadzone z uczestnikami Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego na temat przypuszczalnego terminu lotu człowieka na Księżyc. Szkoda tylko, że nie zdecydowano się na Interwizję już w poprzednim programie tego magazynu - był zgoła rewelacyjny! (że przypomnę choćby zdjęcia Srebrnego Globu). No, ale lepiej późno niż wcale. Dość sensacyjnie wypadło też w bieżącej "Eurece" doświadczenie z królikiem, pozostające na pograniczu cybernetyki i medycyny. Była to jednak raczej sztuka dla sztuki - nie wyjaśniono bowiem, jakie to ma znaczenie dla człowieka, a ściślej dla medycyny praktycznej. Wydaje się też, że przy tego typu "eksportowym" programie, obliczonym na masowego widza, inż. arch. Jankowski - mówiąc o nowym centrum Warszawy - posługiwał się zbyt specjalistycznym językiem.

Z programów publicystycznych należy osobno odnotować reportaż pod tytułem "Inicjatywy rozdział II", podejmujący społecznie ważki problem realizacji wniosków, zgłoszonych na IV Zjeździe Partii. Słusznie, że wrócono do tej sprawy, zdając ogółowi relację z dotychczasowych dokonań. Dobrze też, że realizatorzy nie ograniczyli się do - interesującej zresztą - rozmowy z wicemin. Przemysłu Ciężkiego - J. Talmą, lecz zorganizowali "wycieczkę" filmową do zakładów produkcyjnych, dokumentując niejako istniejący stan rzeczy. Do udanych zaliczyć też trzeba program pod nazwą "Odrą w świat", opracowany atrakcyjnie i wszechstronnie - umożliwił on zaznajomienie szerokiego ogółu z ważnym dla gospodarki narodowej zagadnieniem żeglugi śródlądowej, zasygnalizował też jej newralgiczne punkty.

Na oddzielnych słów kilka zasłużyli sobie w minionym tygodniu sprawozdawcy sportowi TV - ogromne rzesze kibiców z całej Polski przeżywały dzięki nim wielkie emocje, oglądając w sobotę i niedzielę na szklanym ekranie spotkanie lekkoatletów Polski i NRF w Kolonii. Obsługa informacyjna była sprawna i szybka, szkoda tylko, że transmisję (co oczywiście nie jest winą sprawozdawców) w drugim dniu zawodów przerwano w trakcie biegu sztafety. Wyobrażam sobie, jakie gromy sypały się pod adresem sprawców tego "przyspieszonego finału" audycji...

Przechodząc do programów z dziedziny kultury: aktualnie zabrzmiała ostatnia "Panorama Literacka". Zjazd Pisarzy rozpoczynający się w piątek 18 bm. jest ważnym wydarzeniem kulturalnym i politycznym, koncentruje na sobie żywą uwagę społeczeństwa. Dlatego też rozmowa przedzjazdowa miała swój szczególny sens. Okolicznościowy charakter tym razem nosiło również "Kino Krótkich Filmów". Mianowicie program przygotowano pod kątem zbliżającego się Światowego Kongresu Filmu Naukowego. Mam jednak pewne wątpliwości, czy bardzo fachowe, powiedziałabym wąskospecjalistyczne filmy zdołały zainteresować masowego telewizyjnego odbiorcę. A pamiętajmy, że na niego obliczony jest w głównej mierze szklany ekran.

Pora na programy rozrywkowe. Nie wiem czemu to przypisać, ale ostatnio jakoś nie mamy specjalnego do nich szczęścia. W poprzednią sobotę poczęstowano nas chałturową pozycją z Łodzi, w tę sobotę - nie najlepszej marki imprezą ze stolicy, za to opatrzoną sentymentalno-rzewną nazwą "Warszawo, ty moja Warszawo". Na upartego, znalazłoby się zresztą w tym programie parę numerów możliwych do przyjęcia, niestety jednak, stanowiły one przysłowiowe wyjątki, potwierdzające regułę. I trzech konferansjerów nie pomoże, skoro przyjdzie im zapowiadać słaby program, w którym do najbardziej głośnych (dosłownie) pozycji, zaliczała się Karin Stanek w swych odwiecznych i kaleczących język polski piosenkach.

Przypadł natomiast - jak sądzę - do gustu odbiorcom nadany z Katowic montaż operowy "Cyrulika Sewilskiego" -- Rossiniego. Katowickiej TV winniśmy wdzięczność za tę inicjatywę. Znacznie większą korzyść odniesie telewidz oglądając na szklanym ekranie klasyczne dzieła operowe ze światowego repertuaru, niż marnego autoramentu koncerciki rozrywkowe. Do audycji pożytecznych, które nie tylko bawią, lecz i posiadają pewne walory poznawcze, zaliczyć należy transmitowane znad Balatonu - węgierskie "Wesołe winobranie". Było to widowisko ciekawe, mówiące wiele o obyczajowości węgierskiego ludu.

A na koniec - premiery teatralne. W ramach Telewizyjnego Festiwalu zaprezentowano nam z Wrocławia w wykonaniu aktorów Teatru Kaliskiego sztukę współczesnego pisarza NRF-owskiego G. Hofmana pt. "Pokój z niekrępującym wejściem". Nie można było lepiej trafić, udostępniając publiczności ten utwór dramatyczny (trochę brechtowski w charakterze) właśnie w 25 rocznicę najazdu hitlerowskiego na Polskę! Sztuka Hofmana przynosi przecież przerażającą w swej wymowie próbę analizy przyczyn, które doprowadziły do rozwoju faszyzmu w hitlerowskich Niemczech. Przedstawienie zyskało trafną obsadę aktorską. Na szczególną pochwałę zasługują odtwórcy dwóch postaci czołowych sztuki. Poniedziałkowy teatr TV wystąpił ze znaną i grywaną często na naszych scenach sztuką Fredry - "Mąż i żona", zapewniając jej jednakże koncertową obsadę. Wydaje mi się jednak, że przedstawieniu telewizyjnemu zabrakło lekkości, jakiej wymaga ta pełna dowcipu i wdzięku komedia. Mimo to wielką przyjemnością było dla telewidzów oglądanie na szklanym ekranie Gordon-Góreckiej, Krafftówny, Łapickiego i Mrożewskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji