Artykuły

Sztuka zabijania tygrysa. Rozrywka w Powstaniu

Teatrzyk Kukiełki pod Barykadą krążył przez dwa tygodnie sierpnia 1944 r. po Powiślu i Śródmieściu Południowym, dając nawet po trzy spektakle dziennie. Występował na podwórkach, w bramach, piwnicach i prywatnych mieszkaniach. Opiekunem artystycznym teatrzyku był Jan Brzechwa.

"Adepci dziewięciu muz, pomóżcie nam. Artyści, muzycy, śpiewacy i recytatorzy proszeni są niezwłocznie do Wydziału Propagandy Warszawa-Powiśle" - apelowała 15 sierpnia 1944 r. gazeta "Barykada Powiśla". Już następnego dnia premierowe przedstawienie wystawił teatrzyk lalkowy Kukiełki pod Barykadą. Potem przez dwa tygodnie w bramach i na podwórkach, w mieszkaniach i świetlicach dodawał otuchy warszawiakom.

W dniu premiery potężne pociski moździerzowe spadły na Stare Miasto, na północnym skraju Starówki powstańcy odpierali ataki na gmach Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, a w pobliżu Arsenału, pod gruzami wysadzonego przez Niemców domu zginęli poeci z pokolenia "Kolumbów": Zdzisław Leon Stroiński i Tadeusz Gajcy.

Pokaz dla dowódcy

Kukiełki pod Barykadą zostały pokazane po raz pierwszy 16 sierpnia w nieistniejącym dziś domu przy ul. Tamka 38 na Powiślu. Premiera była właściwie próbą generalną przeznaczoną dla dowództwa zajmującego ten rejon miasta Grupa Bojowa "Krybar" z kpt. Cyprianem Odorkiewiczem "Krybarem" na czele. Przedstawienie się spodobało, a twórcy teatrzyku dostali od "Krybara" dokumenty pozwalające im oficjalnie działać: legitymacje współpracowników i przepustki umożliwiające poruszanie się po Warszawie z adnotacją: "W godzinach, w których obowiązuje hasło, okaziciel powinien je znać". Mieli grać dla żołnierzy.

Po premierze "Barykada Powiśla" w artykule "Tygrys wlazł na scenę" napisała: "No i zobaczyliśmy w czwartek [w rzeczywistości w środę] po południu tę prapremierę. Wraz z nami bacznym spoglądał okiem wódz dzielnicy, nasz "Krybar". Więc doprawdy komedyjka udana. Dwuaktowa. Dowcipna. Barwna. Przede wszystkim paląco aktualna. Jeszcze w tym wszystkim tkwimy, a już o nas grają".

Dzieło Krystyny i Zofii

Teatrzyk narodził się niedaleko miejsca premiery, w kamienicy na rogu ulic Okólnik i Szczyglej. Założyły go dwie 25-letnie artystki: mieszkająca w tym domu Krystyna Berwińska-Gogolewska i Zofia Rendzner z położonej za Wisłą Saskiej Kępy, którą na Powiślu zatrzymał wybuch Powstania.

Pierwsza studiowała w podziemnym Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej, brała udział w tajnych koncertach i wieczorkach poetyckich, wyreżyserowała kukiełkowe przedstawienie "Królewna Śnieżka". Druga była plastyczką, przychodziła na Okólnik do mieszczącej się we wspomnianej kamienicy pracowni ceramicznej, działała także w konspiracyjnych grupach teatralnych, dla których wykonywała lalki.

Mając takie doświadczenie, postanowiły połączyć siły. Scenariusz Kukiełek pod Barykadą napisała Berwińska, a że nie była zadowolona ze swoich skeczów i piosenek, teksty poprawił jej polonista dr Michał Dadlez. "Ułożyłam prościutką szopkę. Ale potem, po kilku dniach, dołączył do nas profesor Dadlez, który był polonistą, podniósł naszą szopeczkę na wyższy poziom, napisał szereg poezji poważnej, patriotycznej, które wygłaszał przed przedstawieniem. () Teksty były wspólne, moje prymitywne, że tak powiem, a jego bardzo patriotyczne" - wspominała kilka lat temu Berwińska. Ostatnich korekt redakcyjnych dokonał mieszkający w sąsiedztwie poeta Jan Brzechwa.

Pan Morowy, Pan Ważny...

Tak powstała satyryczna opowieść o życiu w walczącej stolicy, a jej bohaterami stali się mieszkańcy domu na Powiślu reprezentujący różne postawy społeczeństwa w sierpniu 1944 r.: Porucznik "Szary", Dzielny Harcerzyk Antek, Optymistka, Pan Ważny, Pan Morowy, Pani Strojnicka, Fasoniarz ("co bardzo nie lubi barykad"), Pan Mięczak ("tchórz, oczywista, najczarniejszy pesymista"), Pani Schronowa ("co zawsze się chowa") i Plotkarka ("zagląda do każdego garnka"). Niemców symbolizował groźny Tygrys, nazwany tak jak niemiecki czołg, owinięty w szmatę ze swastyką. W sumie 11 kukiełek uszytych przez Zofię Rendzner.

- Miałam trudności z materiałem do wykonania lalek, bo mój dom był na prawym brzegu Wisły, niedostępnym dla nas. Pierwszą lalkę zrobiłam z jakichś chustek do nosa i pokazaliśmy ją sąsiadom na podwórku poprzez okno bez szyby na klatce schodowej. "Jest nas tu więcej - wołała - ale nie mamy się w co ubrać". Bardzo szybko znalazł się cały worek najróżniejszych resztek - opowiadała po latach Zofia Rendzner, po mężu Czerwosz.

Scenę zastępowała deska z naciągniętym kocem kryjącym aktorów, których zgłosiło się kilkoro, m.in. spiker radiowy Józef Małgorzewski z żoną śpiewaczką. Razem z ojcem Michałem Dadlezem występował jego 13-letni syn Ryszard, który poruszał kukiełką Harcerzyka Antka. Do animacji najbardziej skomplikowanej lalki, unoszonego na czterech patykach Tygrysa, potrzeba było dwóch osób. W trupie teatralnej był też akordeonista Roman Jaglarz, który akompaniował przy piosenkach.

Kukiełki w trasie

Kukiełki pod Barykadą ruszyły w trasę po Powiślu i południowym Śródmieściu, gościły w kwaterach powstańczych, ale też na podwórkach, w bramach, piwnicach, mieszkaniach i innych miejscach, w których tłoczyła się publiczność.

Największy entuzjazm wywoływało zawsze pokonanie Tygrysa. Zwierzę wchodziło na scenę, śpiewając: "Deutschland, Deutschland über alles/ Über alles in der Welt/ Oni się nie boją wcale/ I wciąż biorą mnie na cel". Tygrys powalony na ziemię przez Porucznika "Szarego" i jego pomocnika Antka w ostatnim tchnieniu zmieniał słowa pieśni na: "Deutschland, Deutschland unter alles". W kulminacyjnym momencie powstaniec zrywał z niego szmatę ze swastyką i rozwijał biało-czerwoną chorągiew.

- Scenariusz miał mieć treści patriotyczno-uczuciowe, ale najwięcej było w nim satyry. Nie poruszaliśmy wielkiej polityki jako zbyt poważnej i przygnębiającej. () Chcieliśmy dać ludziom nieco zabawy, oderwania od tragicznych wydarzeń, a może trochę małych wskazówek, jak żyć w tych przerażających sytuacjach - opowiadała Zofia Czerwosz.

Miasto płonęło, a teatrzyk grał jakby nigdy nic, bywało, że jednego dnia wystawiał trzy przedstawienia. W przenoszeniu z miejsca na miejsce dekoracji i lalek często pomagała aktorom najwierniejsza widownia - dzieci.

W pamięci założycielek Kukiełek pozostał niezwykły spektakl w elektrowni na Powiślu, gdzie inżynierowie oświetlili ich malutką scenę wielkimi reflektorami jak w prawdziwym teatrze. W mieszkaniu przy Nowym Świecie gospodyni poczęstowała aktorów koniakiem i kawałeczkami kiełbasy podanej na wykwintnej kryształowej tacy.

Kukiełki groźne dla morale

Wyższe dowództwo nie podzielało przychylności kapitana "Krybara" dla teatrzyku. Uznało, że widowiska kukiełkowe zbyt satyrycznie pokazują rzeczywistość, co może obniżać morale walczących. W efekcie 23 sierpnia zabroniło występów w żołnierskich świetlicach. Graliśmy dalej w miejscach "cywilnych" - czytamy w zapiskach Zofii Czerwosz. "Powstańcy i tak chodzili na spektakle "Kukiełek..." i oglądali je wspólnie z cywilami . Anna Bosiacka z Muzeum Powstania Warszawskiego przytacza odpowiedź twórców teatrzyku na powyższy zarzut: Byliśmy przekonani, że lepiej działa wychowawczo wyśmiewanie zła niż zachwyty nad bohaterstwem i ofiarnością. Istnieje przecież coś takiego jak wstyd przed prostackim zachwalaniem odwagi i szlachetności, a prawdziwym bohaterom należy się raczej umiar w pochwałach. () W naszym teatrzyku było dużo śmiechu i po niego przychodzili widzowie. () Wydaje się, że trzeba lęki i niepokoje sprowadzić do absurdu. Pokazać postacie, co się boją niemądrze, i tak wyolbrzymić strachy, żeby się stały śmiesznymi, gdyż nie mieszczą się w prawdopodobieństwie. Jeśli strach zaczynał śmieszyć, to zyskiwało się trochę spokoju" (cytat za: Anna Bosiacka Kukiełki pod Barykadą, "Kombatant" 6-7/2009).

Dlaczego zwinęli parawan

Teatrzyk występował do końca sierpnia lub pierwszych dni września, gdy upadło Stare Miasto i Niemcy rozpoczęli zmasowane ataki na Powiśle. 28 sierpnia ranny został akordeonista Roman Jaglarz. Krystyna Berwińska zapamiętała smutny finał Kukiełek : "Weszliśmy na salę, która była dość duża, kwadratowa, ustawiliśmy nasz parawan. Czekaliśmy na anons, że będzie przedstawienie, zaczęli się ludzie schodzić. W pierwszym momencie przyszli żołnierze ze Starego Miasta, ze straszliwymi opatrunkami, poharatani. Przyprowadzili wysiedleńców, szare twarze, bo wszystko się waliło na Starym Mieście, przysypane prochem tragiczne twarze, martwe zupełnie. Oni wszyscy usiedli pod ścianami nieruchomo. Myśmy popatrzyli na siebie i zaczęliśmy parawan zwijać. Nie sposób było bawić się lalkami przy tych ludziach. To było nasze ostatnie przedstawienie, które się nie odbyło".

O tym, jak wyglądał teatrzyk, świadczą zachowane zdjęcia i kadry powstańczej kroniki. Oryginalne lalki nie przetrwały. Odtworzyło je Muzeum Powstania Warszawskiego. Nakręciło film o Kukiełkach i wystawiło widowisko na podstawie oryginalnych tekstów zachowanych przez Zofię Czerwosz. Założycielki teatrzyku przeżyły wojnę, podobnie jak współautor scenariusza Michał Dadlez (zm. w 1965 r.). Kilka lat temu obie panie udzieliły wywiadów Muzeum Powstania Warszawskiego. Ich wspomnienia - zacytowane w tym artykule - znajdują się w Archiwum Historii Mówionej MPW. Zofia Czerwosz zmarła w 2009 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji