Artykuły

Zakończyły się XXXIX Wrocławskie Spotkania Teatrów Jednego Aktora

O pokazach XXXIX Wrocławskich Spotkań Teatrów Jednego Aktora pisze Agnieszka Kimbar w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Międzynarodowe Wrocławskie Spotkania Teatrów Jednego Aktora to przede wszystkim nieprzerwany korowód postaci, czar opowiadanych historii i niezobowiązująca, przychylna atmosfera.

39. WROSTJA mogą poszczycić się pełną widownią na niemal wszystkich spektaklach. I tylko momentami miałam wrażenie, że każdego dnia siedzę w towarzystwie tych samych ludzi, stałych bywalców organizowanego od niemal 40 lat festiwalu. Młodzi miłośnicy teatru byli w mniejszości i głównie oni spontanicznie reagowali na to, co się działo na scenie. Swoje zadowolenie i dezaprobatę wyrażali nie tylko podczas spektakli, ale i w czasie wieczornych paneli dyskusyjnych prowadzonych jako "Echa dnia" przez Krzysztofa Kucharskiego i Tomasza Miłkowskiego. Najgorętsze dyskusje wzbudziło inauguracyjne przedstawienie "Belfer" Wojciecha Pszoniaka, które wielu rozczarowało. Spektakl dopracowany był ze "szwajcarską precyzją", niestety, artyście nie udało się uniknąć dłużyzn. Mimo to aktora pożegnano owacją na stojąco.

Niemiecki aktor Georg Kaser już po raz kolejny zadziwił i oczarował publiczność WROSTJA. Jego monodram "Powrót Keitla z wojny", utrzymany w konwencji komedii dell'arte, choć w całości był wygłoszony po niemiecku, rozbawił mnie setnie. Aktor zredukował do minimum środki wspomagające. Jego rekwizytami były jedynie krzesło i krwistoczerwona kurtyna, a udało mu się z naszej wyobraźni przywołać korowód różnorakich postaci i pejzaży.

Niewielu artystów zdecydowało się na taki scenograficzny minimalizm. Świat, w którym mieli zaistnieć, woleli dosłownie wybudować "na scenie". Wśród nich znalazł się Michał Żebrowski, który zadebiutował w monodramie "Doktor Haust" według scenariusza napisanego specjalnie dla niego przez Wojciecha Kuczoka. Jednak odtworzone wnętrze mieszkania nie pomogło mu stworzyć wiarygodnej postaci psychoanalityka-alkoholika.

Niemal dokumentalną formę przyjął natomiast monodram w wykonaniu Kameruńczyka Feliksa Kamy. Urok jego spektaklu zawierał się w prawdziwości przywołanej przez niego historii własnego życia. Pretendent do tronu Kamerunu podróżuje po świecie, zanim przejmie od ojca królewski tron. Owocem tych podróży są obserwacje, które stały się scenariuszem prezentowanego monodramu.

Prawdziwie rozbawił publiczność "Scenariusz dla nieistniejącego, ale możliwego aktora instrumentalnego" odegrany przez Jana Peszka. W jego wydaniu chaotyczne ruchy, nic nieznaczące rekwizyty przeradzały się w muzykę, zyskiwały harmonię, porządek i rytm. W tym spektaklu słowa były uzupełnieniem, nadawały kierunek, stając się przypowieścią o kondycji współczesnej sztuki.

Najwięcej kontrowersji i najgorętszą dyskusję podczas WROSTJA wywołał spektakl Ewy Kasprzyk "Pathy Diphusta" [na zdjęciu] według Pedro Almodóvara, który tylko jej dał prawo do prezentowania sztuki w Polsce. Aktorka była jedyną, która pojawiła na panelu "Echa Dnia", by odeprzeć zarzuty przeciwników jej interpretacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji