Artykuły

Nie wysyłajmy na stos

Teatr Dramatyczny. Christopher Fry "Szkoda tej czarownicy na stos". Przekład: Włodzimierz Lewik i Cecylia Wojewoda. Reżyseria: Ludwik Rene.

CHRISTOPHER FRY umieszcza czas akcji swego poetyckiego utworu "około roku 1400". Dlaczego w tym momencie? Gdyż wtedy właśnie,pierwsze podmuchy humanizmu wywoływać się zdawały zamęt w duszach. To co było jasne - zaczynało się gmatwać. To co proste - nagle się skomplikowało. Wyrzeczenie się wartości życia przeciwstawiało się gorącej potrzebie życia jak najbardziej pełnego. Lecz to jest tylko "punkt oparcia" utworu,albo - jeśli wolimy - punkt wyjścia. Nie trudno wyczuć,że chodzi tu także o sprawy bardzo nam bliskie.Dziewczyna młoda i piękna,córka uczonego ("alchemika",jeśli się będziemy trzymać pojęć średniowiecznych) zostaje z błahych powodów uznana - za czarownicę. Czyż nie było i później takich nagonek? Przypomnijmy sobie sławną sztukę i film A.Millera."Rzeczy nieraz bywają przeciwne swoim pozorom" mówi Fry...Pierwszym zadaniem poezji jest - walczyć przeciw krzywdzie, którą pozory przynoszą. Gdy z ciasnotą pojęć,z przylgnięciem do szablonów sprzymierzą się interesy materialne - "wycie ludzkich szakali" może doprowadzić Joannę Jourdemayne w pobliże męczeńskiego stosu.Lecz jest w tym utworze - jeszcze i inna sprawa. Zdemobilizowany żołnierz zapragnął swego powieszenia i oskarża się fałszywie. Piękna a przekorna śmierć ma dla niego więcej uroku,niż życie. I ten oto dziwny buntownik przeciw złu świata, mimo uparcie powtarzanych samooskarżeń - nie może się doprosić wyroku.W rezultacie nie doczekawszy się skazania,ulega przeszkodzie najpoważniejszej: miłości,jako uosobionej siły grawitacyjnej życia.Fry jest pisarzem bardzo interesującym. Walijczyk celtyckiego pochodzenia(jak wielu wybitnych dramaturgów angielskich)był zrazu nauczycielem,potem aktorem. W roku 1932 jeden z przyjaciół "zamknął go" na dwa miesiące w wiejskim mieszkaniu "z maszyną do pisania i beczułką piwa". Wtedy to Fry "wyobraził sobie" wiele przyszłych swych poetyckich utworów. Ale do 30 roku życia nie śmiał napisać ani linijki.W 1948 r. wystawiono w londyńskim "Arts Theatre Club" sztukę 41-letnie-go wówczas Fry'a: "Szkoda tej czarownicy na stos",z Giełgudem w roli głównej. Powodzenie było oszałamiające. Ale Fry siedzi gdzieś w ukryciu,w Walii z dala od wielkomiejskiego szumu i długo,cierpliwie,majstruje jak zegarmistrz - przy każdej, następnej sztuce.Entuzjazm,który się wyczuwa w przedstawieniu Teatru Dramatycznego m.Warszawy,zasługuje na sympatię. Szczególnie drugi akt jest urzekająco piękny.Gdy Halina Mikołajska,jako "czarownica" broni podstawowych praw życia,gdy wyznaje swą "wiarę w ludzki umysł",gdy trochę dziecinnym śmiechem próbuje się ocalić przed śmiesznymi a groźnymi podejrzeniami,gdy odkrywczo sugeruje mieszaninę śmiechu i łez,jesteśmy wdzięczni tekstowi,że pozwolił jej osiągnąć takie wyżyny kunsztu.Gdy Jan Świderski nasyca swą rolę siłą buntu,ironii,mądrości i fantazji; gdy mówi o "nadzianiu człowieka taką rozpychającą żądzą,taką pasją,iż sam się musi roztrzaskać w kawałki",czujemy,że dla tego świetnego aktora nie ma zadań zbyt trudnych. I między tym dwojgiem - nagły wybuch płaczu pisarczyka Ryszarda (Maciej Maciejewski)szorującego podłogę nadaje scenie ton zadziwiający. Dla kontrastu dwie świetne role komediowe: burmistrza Stanisława Jaworskiego,który każde zdanie prze mienić potrafi w najczystsze złoto dowcipu,oraz szmaciarza Aleksandra Dzwonkowskiego,znajdującego się w szczytowej formie,tak że wystarczy mu jedno zdanie,czy nawet wyraz lub intonacja - aby sięgnąć do głębi naszej wrażliwości,naszego odczucia. A wreszcie wśród nich przepyszna sylweta kapelana-muzykanta wycieniowana przez Wiesława Mireckiego.Reżyser tego przedstawienia Ludwik Rene zasługuje na uznanie za subtelne wyczucie piękna i poezji tej sztuki, za trafność pomysłów. Być może,że dekoracja Andrzeja Sadowskiego jest zbyt barokowa. Sądzę,iż sztuka Fry'a została pokazana interesująco,a teatr nie zasługuje na napomnienia jakich mu nie szczędzą moi znakomici koledzy.Kończę moją przejściową współpracę z "Expressem",i dziękując czytelnikom mogę się pożegnać pochwałą tej poetyckiej sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji