Wielka miłość pana Jerzego
- Czuję się Europejczykiem - mówi JERZY SZCZUDLIK, mieszkaniec Łupstychu w gminie Gietrzwałd, autor sztuk teatralnych. We wrześniu w Teatrze przy Stoliku premiera jego kolejnej sztuki.
Pochodzi z Sanoka. Kiedy miał 5 lat, rodzina przeniosła się do Warszawy. Przez większą część życia pracował w bankowości, w tym 15 lat na eksponowanych stanowiskach w Luksemburgu. Pewnego dnia postanowił zmienić otoczenie. Stało się to po tym, jak jeden z kolegów opowiedział mu o Warmi. Przyjechał do Łupstychu z żoną Marią i zachwycił się okolicą. Dzisiaj mają tutaj dom i mocno wrośli w miejscową społeczność.
- Łupstych to osobliwe miejsce na ziemi - uśmiecha się Jerzy Szczudlik.
W trzech gminach
- Administracyjnie nazwa wsi to Łupstych, ale część miejscowych mówi: Łupsztych albo Łupstych. Poza tym wieś ma dziwne położenie administracyjne. Nasza część leży na terenie gminy Gietrzwałd, ale są domy przynależne do Gutkowa w gminie Olsztyn i do Jonkowa. Nie wszystkie administracje potrafią się dogadać! - mówi Jerzy Szczudlik.
Żona pana Jerzego jest prezesem Stowarzyszenia Miłośników Łupstycha Abistiks, od nazwiska Prusa nazwiskiem Abstike (po prusku wieś nazywała się Abistiks, w języku niemieckim Abstich). Wieś i stowarzyszenie organizują zebrania w salce przy sklepie w sprawach istotnych dla miejscowości, festyny, porządkują plażę nad jeziorem, panie uprawiają nordic walkingjogę...
- Mieszkam tu już ładnych parę lat i czuję się członkiem tej społeczności - wyznaje Jerzy Szczudlik. - A czy jestem tu akceptowany? Sądzę, że tak. Znają mnie również niektóre osoby w gminie. Piszę felietony, które w sposób przystępny mówią o polskiej poezji, teksty dla kapeli Wspaniałego Teatru bez Nazwy z Gminnego Ośrodka Kultury oraz sztuki dla Teatru przy Stoliku w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie, na których bywają nasi mieszkańcy.
Z okien bryki
Teatr to wielka miłość pana Jerzego, podobnie jak Włochy, które lubi zwiedzać, a które bywają inspiracją tematyczną. Miał z teatrem kontakt już w czasach, kiedy mieszkał w Warszawie. Ale na własną twórczość, o czym zawsze marzył, czasu wtedy nie było. Dopiero, kiedy osiadł na Warmii, zaczął pisać. W 2004 roku wydal własnym nakładem "Limeryki warmińskie i unijne" z rysunkami Andrzeja Mleczki, w których żartobliwie skrytykował gminną rzeczywistość. Następnie wyszły dwa tomiki wierszy: poświęcone żonie "30 listów miłosnych do Marii" i "Nie filozof", a potem satyryczny tom "Limeryki z okien bryki", gdzie znajdujemy taki oto wierszyk: "W siwej głowie Jerzego z Łupstycha myśl sprośna łokciami się rozpycha. Na koniec tych wybryków wpada do limeryków, gdzie na sąsiadów z Biesala czyha".
W 2011 roku ukazała się jego powieść "Cogito ergo...
zoom" zawierająca monodramy inspirowane teatrem. Jerzy Szczudlik ma również w dorobku dwie książki dla dzieci, dwa zbiory opowiadań, teksty piosenek dla kapeli Wspaniałego Teatru Bez Nazwy.
Sztuka dla Mariana
Jego sztuki "Proszony gość", "Jubileusz" i "Poskromienie muzy" zostały wystawione przez aktorów Teatru Jaracza w cyklu Teatr przy Stoliku. We wrześniu premiera kolejnej. - Jest to sztuka o miłości, przyjaźni, o różnych ludzkich sprawach, napisana z inspiracji Mariana Czarkowskiego, aktora, który śpiewał już moje piosenki i którego bardzo cenię za jego wszechstronność aktorską i doskonałość warsztatu - wyznaje. - O starym, doświadczonym, bezdomnym i nieco zagubionym człowieku. Przeczytają Marian i jego kolega Marcin Kiszluk.
Pytam, czy nie chciałby wejść do struktur samorządowych gminy czy choćby wsi, w której mieszka. Może przydałoby się jego długoletnie doświadczenie bankowca. - Na przykład skarbnik w gminie czy stowarzyszeniu? - domyśla się. - Nie, proszę pana, są inni, młodsi, to dla nich. Ja tam wolę poświęcić się pisarstwu, teatrowi. Na druk czekają dwie książki...