Katowice. W kręgu Kieślowskiego
Z udziałem gości z Polski i zagranicy rozpoczęła się w poniedziałek (21 listopada) w Katowicach dwudniowa konferencja "Kino Kieślowskiego, kino po Kieślowskim".
To jedna z cyklu imprez "W kręgu Kieślowskiego", zorganizowanego przez Kinoteatr Rialto oraz Zakład Filmoznawstwa i Wiedzy o Mediach Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Projekt jest jedną z pierwszych w Polsce inicjatyw, zmierzającą do podsumowania dorobku i oceny twórczości Krzysztofa Kieślowskiego w związku z przypadającą w marcu przyszłego roku 10. rocznicą jego śmierci.
Jak podkreślano podczas konferencji, Śląsk i Zagłębie to ważne miejsca w życiu Kieślowskiego. W Strzemieszycach, dziś dzielnicy Dąbrowy Górniczej, mieszkała jego babcia i tam właśnie po raz pierwszy poszedł do kina; w Chybiu mieszka i tworzy z kolei jeden z najbardziej znanych polskich filmowców-amatorów, Franciszek Dzida, z którym Kieślowski się przyjaźnił i który stał się pierwowzorem postaci Filipa Mosza z "Amatora".
- Myślę, że połączyła nas uczciwość w stosunku do kina i bezgraniczna miłość do niego. Zobaczył we mnie człowieka, który jest samorodnym dziwem, całkowicie oddanego filmowi. Na spotkaniu po premierze "Amatora" w Chybiu powiedział, że Filip Mosz stawał się artystą, a Franciszek Dzida urodził się, jest i będzie artystą. Nic piękniejszego nie można o sobie usłyszeć od takiego człowieka jak Kieślowski - powiedział PAP Franciszek Dzida.
Kieślowski odegrał też olbrzymią rolę w tworzeniu Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, który od kilku lat nosi jego imię. - Ten wydział stworzył go jako pedagoga, a on sam wywarł wielki wpływ na jego kształt i na pierwsze roczniki studentów - podkreśla biograf Kieślowskiego, Stanisław Zawiśliński.
Obok specjalistów z uczelni polskich, amerykańskich i kanadyjskich, o Kieślowskim opowiadał na konferencji m.in. znany reżyser i jego przyjaciel, Krzysztof Zanussi. Jego zdaniem, Kieślowski odniósł "spóźniony sukces", bo przez większość życia był atakowany przez krytykę i środowisko, źle odbierany zarówno przez ówczesne polskie władze, jak i opozycję.
Również za granicą był początkowo przyjmowany niechętnie - kiedy Zanussi szukał za granicą współproducenta dla "Dekalogu", słyszał, że to wyraz polskiego prowincjonalizmu, że te filmy zbyt twardo stawiają zasady, o których trzeba mówić łagodnie, że Kieślowski nie jest reżyserem, którego twórczość nadaje się na międzynarodowe festiwale. - Pieniądze na dokończenie cyklu dał w końcu niemiecki producent uznając, że nie ma wiele do stracenia. I nagle nastąpił ten błysk tajemny, nagle okazało się, że to, co było prowincjonalne, lokalne, bez znaczenia, stało się uniwersalne i ważne. Dla Krzysztofa jednak nawet sukces miał formę błazeństwa. Stał się mocny, więc zaczęto mu się podlizywać, nie tracąc jednak żadnej okazji do rzucenia kamieniem zza węgła - mówił Zanussi.
Jego zdaniem, Kieślowski reprezentował rzadkie połączenie wielkiej osobowości i człowieczeństwa z olbrzymim talentem. - Jego międzynarodowy sukces był największym triumfem polskiego filmu i wolnej Polski, bo nadszedł w czasach, kiedy niezwykle trudno było się przebić - podkreślił.
Na projekt "W kręgu Kieślowskiego", który potrwa do czwartku [24 listopada], składają się również: przegląd jego filmów, wystawa zdjęć i promocja biografii artysty.
Krzysztof Kieślowski (1941-1996) [na zdjęciu] jest uznawany za jednego z najwybitniejszych filmowców europejskich ostatniego ćwierćwiecza XX w. Realizował zarówno filmy fabularne, jak i dokumentalne, reżyserował też w teatrze. Był laureatem wielu prestiżowych międzynarodowych nagród i wyróżnień. Jego najsłynniejsze filmy to "Amator", cykl "Dekalog", "Podwójne życie Weroniki" i trylogia "Trzy kolory", za którą otrzymał m.in. Złotego Lwa w Wenecji ("Niebieski", 1993), Srebrnego Niedźwiedzia w Berlinie ("Biały", 1994) oraz dwie nominacje do Oscara ("Czerwony", 1994).