Artykuły

REPERTUAR DYSKUSJĄ O NARODZIE

Wędrówka dramatów Witol­da Gombrowicza po scenach polskich znacznie wyprzedziła normalny obieg twórczości tego gło­śnego na całym świecie Polaka. Ut­wory literackie mają swoje życie w historii. Trudne chwile życia zbioro­wego, w jakich się znaleźliśmy, zda­ją się na pozór pomniejszać sens Gombrowiczowskiej myśli. Ale to jest tylko pozór. Igor Przegrodzki - dyrektor Teatru Polskiego we Wro­cławiu (sceny wielce zasłużonej dla krzewienia znajomości dramatu współczesnego) postanowił wpro­wadzić na scenę adaptację głośnej powieści Gombrowicza "Trans-Atlantyk".

Ojczyzna - przeciwstawiona "syncyznie", stereotypy narodowej mitologii od rytuału szlachecko-patriarchalnego po nurt podniosłego heroizmu, skontrastowane z jedno­stkowym poczuciem ludzkiej swobo­dy i wolności. To główny temat, ale nie jedyny, wrocławskiej adaptacji dokonanej przez Eugeniusza Korina. Gombrowicz, którego wybuch II wojny światowej zastał po drugiej stronie Oceanu, z tamtej, oddalonej perspektywy zobaczył Polskę - na nowo. Nie jest to wizja wymierzona przeciwko patriotyzmowi, lecz prze­ciwko jej kabaretowemu pojmo­waniu. Przeciwko: pruderii, prze­ciwko stadnym odruchom w obronie indywidualnego ludzkiego sumienia.

Spektakl "Trans-Atlantyk" w re­żyserii Eugeniusza Korina podzielo­ny został na dwie części, z których pierwsza - dłuższa - jest jakby transpozycją całej Gombrowiczow­skiej poetyki. Scena za sceną po­jawiają się ostro zarysowane posta­cie z tego kabaretu historii. Nastę­puje ogromna i gwałtowna wyprzedaż nauczonych frazesów wewnętrznie nie przyswojonych idei. Tak oczyszcza się bohater narodowy w rzeczy samej pozytywny, ale obrosły w cudze fraczki póz i frazesów. Prawdziwy paw Europy. Reżyser poszedł wiernie tropem typologi autora "Ślubu" stwarzając przedstawieniu nastrój bliski "Nocy Walpurgii"; bo motyw faustowski przejawia się w tym spektaklu bardzo wyraźnie. Korin w scenach: Gonzalo (Iga Mayr) - Syn, Chłopiec (Leszek Wronka) zbliża widza Mannowskiego ideału piękna absolutnego. Pomysł to wspaniały obsadzenia kobiety w roli Gonzalo. Pani Mayr poszła śmiało i bez skrępowania tropem psychiki bohatera Postaci. Wykazała, że kreacje buduje się talentem i studium nad postacią. Jej Gonzalo nie stał się na moment śmieszny, ale tragizm jego ma moc budzenia refleksji.

Kreację naprawdę pierwszoplanową stwarza jednak Igor Przegrodzki jako Poseł. Pełen temperamentu sangwinika, indolencji wzmocnionej tragiczną samo wiedzą o końcu ustalonego porządku świata, stwarza Przegrodzki postać realistyczną, nie pozbawioną wszakże tej mgiełki od-chyleń, tak zasadniczą rolę odgrywających w postaciach teatru Gom­browicza. W spektaklach bierze udział przeszło 35 artystów, którzy wywiązują się znakomicie bądź po­prawnie z powierzonych im ról. Ca­ły spektakl jest wydarzeniem w ży­ciu teatralnym kraju. Tym smutniejsza jest pomyłka reżyserska ob­sadzenia w roli Narratora - Gombrowicza Jerzego Schejbala - akto­ra zmanierowanego. Schejbal na nieszczęście popełnia jeszcze podsta­wowe błędy dykcyjne, a zła impostacja powoduje, że słyszalny jest najwyżej do piątego rzędu. Piszę o tym, gdyż "Trans-Atlantyk" Gombrowicza w Teatrze Polskim we Wrocławiu stał się głośnym wydarzeniem teatralnym i podobna pomyłka obsadowa nie może niszczyć wielkiego sukcesu całego ambitnego zespołu.

O ambicjach zaś zespołu Teatru Polskiego wypada - powie szerzej. W czasach, gdy wre dyskusja na różnych mądrych sympozjach o: "końcu dramaturgii polsikiej" itp. - scena wrocławska w krótkim czasie prezentuje: Wyspiańskiego "Wesele", Mrożka "Pieszo", Zawieyskiego "Ziemia nie jest jedyna", Różewicza "Na czworakach", Zabłockiego "Fircyk w zalotach", Szaniawskiego "Żeglarz" oraz omawiany "Trans-Atlantyk" Gombrowicza. Spektakle wzmocnione są nadto znakomitymi programami, pełnymi często pierwodruków listów, dzienników, fotografii i różnych archiwaliów o Autorze i epoce, w której powstawały jego dzieła. (Wszystko w opracowaniu Marii Dębicz). Nale­ży także wspomnieć o wystawach biograficznych organizowanych na foyer Teatru Polskiego z racji pre­mier autorów polskich.

Należy więc powiedzieć do końca: w czasach, kiedy często dyskusja za­stępowała solidną pracę, Igor Prze­grodzki i jego zespól Teatru Pol­skiego we Wrocławiu prezentują wielce znakomity dorobek. I jest to sprawa do szerszego polecenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji