Artykuły

Warszawa. Nowy spektakl o podwójnym życiu stolicy

"Nagą Pragę" w reżyserii Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej możemy zobaczyć w Teatrze Młyn.

Teatr Młyn sióstr Fijewskich mieści się na Starym Mieście, tuż obok słynnego tarasu widokowego na Gnojnej Górze. W repertuarze ma kilka przedstawień, do których scenariusze napisała najstarsza z czterech sióstr, Natalia Fijewska-Zdanowska. Jej najnowszy muzyczny spektakl "Naga Praga" to współczesny portret podwójnego życia Warszawy, w którym hipsterzy zamienią się w "dresów", modny klub w podwórko przy trzepaku, a mroczny DJ w praskiego ostrzarza noży.

Teatr Młyn, który prowadzisz na Starym Mieście wspólnie z siostrami, określacie mianem sceny społecznej. Twoje poprzednie spektakle dotyczyły m.in. alkoholizmu w rodzinie, niechcianej ciąży czy frustracji trzydziestolatków. Dlaczego problemy społeczne tak cię interesują?

Natalia Fijewska-Zdanowska: Zajmuję się tym, co porusza mnie osobiście, moje pokolenie. Pęd, stres, samotność, relacje. Myślę, że jesteśmy dziś mocno zatomizowanym społeczeństwem, zamykamy się w swoich światach - komputerach, w projektach, które realizujemy w dzień i w nocy. Zaczynamy szukać "na zewnątrz" tego, kim jesteśmy: w kreowaniu, pozowaniu. Teatr jest dla mnie narzędziem do analizowania rzeczywistości i do stawiania pytań o to, co się dzisiaj z nami dzieje.

W najnowszym spektaklu "Naga Praga" podkreślasz dychotomię społeczną, przeciwstawiasz hipsterską singielkę praskiej lumpeksiarze.

- To spektakl o pustce i o braku kontaktu. Praga jest takim tłem impresyjnym, jest dobrą bazą do zbudowania metafory. Tam obok siebie funkcjonują dwa światy. Jest lumpeks, do którego prażanki przychodzą potargować się o bluzkę, która kosztuje trzy złote, a one mają w portfelu tylko dwa. A obok jest knajpa, w której kawa kosztuje 15 zł. I w otoczeniu tego żulerskiego klimatu można sobie pobyć trendy. Te światy się ze sobą nie komunikują, nie ma pomiędzy nimi żadnych mostów. Choć w świecie hipsterskim, w modzie na ręczne szycie, na korycińskie sery widać tęsknotę za czymś naturalnym, prawdziwym. Ale nikt tak naprawdę nie doi tej krowy.

"Rzucę korporację i zostanę hodowcą kóz"?

- Najwyżej "kupię sobie ekologiczną kanapkę w folii, za 20 zł".

Hipsterka cię śmieszy?

- Raczej przestrasza. Jest coś agresywnego w obserwowaniu "gorszego świata" z pozycji takiej "złotej wieży". Bez prawdziwego kontaktu z "innym".

Jeździłaś na Pragę na research?

- Jeździłam. Na Brzeską, na Różyca, do zoo, na Panieńską, gdzie mój tata spędził pierwsze dwa lata swojego życia. To było biedne mieszkanie, właściwie przechodni pokój, który dziadkom udało się wynająć. W końcu dziadka, który był aktorem, odwiedził ktoś z teatru - "No nie, pan Fijewski nie może mieszkać w takich warunkach" - i wtedy rodzina przeniosła się na Żoliborz. Ale mogło tak nie być. Mogłam być z Pragi. Moja bohaterka, hipsterka, przechodzi w świat Pragi - jak Alicja na drugą stronę lustra. I przeżywa swój alternatywny życiorys, stając się praską dziewczyną. Poprzez doświadczenie empatii zyskuje większą świadomość siebie i rzeczywistości, która ją otacza. Warto przypomnieć, że ja do Warszawy mam dystans, bo mieszkałam długo w Teresinie. Więc ta dresiarska Praga to dla mnie symbol pewnej prowincji.

To muzyczny spektakl, który nazywacie "rewią elektro".

- Szukaliśmy nazwy dla tej formy z live setem didżejskim, z bardzo gęstą choreografią i stosunkowo prostą fabułą. Mam nadzieję, że to będzie rodzaj duchowej poezji, metafor w obrazach. Zależało mi na stworzeniu zmysłowego, sensualnego spektaklu, w czym bardzo pomógł pracujący z nami choreograf Bartosz Figurski.

Napisałaś teksty wszystkich piosenek - bliżej im do piosenki poetyckiej niż do podwórkowego rapu czy disco polo. A na Pradze teraz króluje "Ty jesteś Ruda"...

- O, będzie wiele odniesień muzycznych - także pewne elementy disco! Filip Dreger, autor muzyki, nazywa to fachowo neofolkiem.

Właśnie ukazała się płyta NocnySupersam "Plac Zabaw", to popowo-rockowy portret Warszawy pokolenia dwudziesto-trzydziestolatków. Wszystkie teksty są twojego autorstwa, muzykę napisał Wawrzyniec Dąbrowski, który dzieli partie wokalne z jedną z twoich sióstr - Agatą Fijewską-Sękulską.

- To bardzo osobista płyta - opowieść o naszej Warszawie, nie naszych dziadków, nie tej PRL-owskiej. Chcieliśmy opisać miasto nocą, bo wtedy dochodzą do głosu wszystkie pragnienia, tęsknoty. I zadać pytanie o jego współczesną tożsamość i specyfikę. Każdy z twórców tej płyty ma inne korzenie: ktoś pochodzi z małej miejscowości, ktoś jest warszawiakiem z dziada pradziada, ale dla wszystkich z nas Warszawa jest niezwykle mocną figurą, punktem odniesienia. Warszawa jest hipsterem, jest cwaniakiem z petem w gębie, jest powstańcem.

Napisałaś, że Warszawa jest miastem, które trudno polubić i którego nie można nie kochać.

- Ja mam dużą potrzebę mocowania się z Warszawą. Jej potworna trauma procentuje w społeczności tego miasta. Ta rana tylko została przykryta - stąd moja piosenka o mieście po operacji plastycznej. Przez tę traumę nie potrafimy tworzyć razem, współpracować, nie traktujemy miasta jako czegoś swojego, narzekamy na nie. A jednocześnie to miasto działa jak magnes, nakręca, inspiruje, odpycha i przyciąga z powrotem.

"Naga Praga", Teatr Młyn, ul. Jezuicka 4. Scenariusz i reżyseria: Natalia Fijewska-Zdanowska, obsada: Agata Fijewska-Sękulska, Adam Krawczuk, Sławomir Pacek, Muzyka: Filip Dreger, DJ/instrumenty perkusyjne: Maciej Rozwadowski, choreografia: Bartosz Figurski, Reżyseria świateł: Mikołaj Malesza. Najbliższe spektakle: piątek (27 czerwca), godz. 17, oraz 3 i 4 lipca, godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji