Artykuły

Gościnny sukces reżysera Jana Englerta

"Intryga" w reż. Jana Englerta w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

"Intryga" przypomina starą prawdę, że na lato najbardziej odpowiednia jest zgrabna opowieść kryminalna.

Premiera stołecznego Teatru Kamienica to powrót do starych, dobrych czasów telewizyjnego Teatru Kobra. "Intryga" hiszpańskiego dramaturga Jaime Saloma zawiera porcję sensacji oraz niezłe aktorstwo. Co ciekawe, połowa realizatorów spektaklu związana jest z Teatrem Narodowym, a całość gościnnie reżyserował jego dyrektor Jan Englert.

Oto bogaty biznesmen stojący na progu bankructwa postanawia sfingować własną śmierć, zgarnąć pieniądze z polisy i zacząć nowe życie. Żeby plan się powiódł, trzeba dokładnie opracować tytułową intrygę. Biznesmen składa zatem taką propozycję pewnemu szanowanemu lekarzowi, bo dowiaduje się, że ma on romans z jego żoną.

Obserwujemy liczne zwroty akcji, jest mnóstwo nieporozumień. Opowieść rozgrywa się w salonie, biurze, a nawet na cmentarzu. Kto żyje, a kto zginął, też nie do końca jest pewne. Widz jest zaskakiwany i o to przecież chodzi. A o sukcesie spektaklu decyduje, oprócz scenariusza, precyzyjna reżyseria Jana Englerta. W tego typu opowieści to również konieczny warunek.

Wśród aktorów wyróżnia się Zbigniew Zamachowski. Gra policjanta safandułę, który mógłby być kuzynem porucznika Columbo. Niemrawy sposób prowadzenia śledztwa usypia czujność ewentualnych podejrzanych, nie usypiając uwagi publiczności. Beata Ścibakówna z klasą wcieliła się w postać kobiety pięknej i niebezpiecznej. Szymon Bobrowski (lekarz) oraz Tomasz Stockinger (zazdrosny mąż - milioner) z lekkim dystansem zagrali role samców walczących o względy kobiety.

Drewnianym aktorstwem popisała się natomiast Joanna Koroniewska. Nawet w niewielkich, acz przecież znaczących, epizodach zaprezentowała brak scenicznego talentu. Nie chciałbym intrygować twierdzeniami, że zagrała jak w serialu, bo byłoby to obrazą dla wielu aktorów, którzy te dwie dziedziny potrafią doskonale łączyć.

Spektakl z funkcjonalną scenografią Jana Kozikowskiego to propozycja na letnie wieczory i, co ciekawe, jedyna reżyseria Jana Englerta powszechnie reklamowana w warszawskich tramwajach i autobusach. Można by się zastanowić, kto stoi za tą intrygą, bo dyrektor Teatru Narodowego ma w dorobku z pewnością kilka rzeczy znacznie bardziej wartych polecenia. Ale cóż, takie widać prawo rynku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji