Pan i jego sługa
Molierowski "Don Juan" jest sztuką niejednoznaczną, raz zdjętą z afisza za bluźnierstwa przeciw religii, a trzysta lat później, w innym kraju - za religianctwo.
Kontrowersyjny tytułowy bohater, łamiący wszelkie zasady, przeciwstawiający się obłudzie racjonalista i intelektualista, został przedstawiony w najnowszej telewizyjnej inscenizacji jako bohater, któremu trudno w wielu sprawach nie przyznać racji. Towarzyszący mu wierny sługa, Squanarel, jest współczesnym, nieco cynicznym chłopakiem, uważnie obserwującym i komentującym to, co dzieje się wokół niego. Gra go Zbigniew Zamachowski:
- Reżyser, Leszek Wosiewicz, posłużył się zabiegiem stosowanym dosyć często: nie zlokalizował akcji sztuki w żadnej epoce ani w żadnym miejscu, podkreślając, że może się ona rozgrywać zawsze i wszędzie. Uwspółcześnienie molierowskiej komedii pozwoliło nie tylko wiernie oddać jej ducha, ale przede wszystkim uniwersalnie opowiedzieć o pewnych ponadczasowych problemach człowieka.
Relacja pomiędzy Don Juanem a Squanarelem pozostała nie zmieniona, dokładnie taka sama, jak u Moliera. Podstawowym problemem Squanarela jest to, że musi działać wbrew własnym przekonaniom i własnej wierze. Chociaż istnieje rozdźwięk pomiędzy światopoglądem jego i Don Juana, w pewnym sensie czuje się zobowiązany do popierania tych samych wartości, co i jego pan. Teoretycznie mógłby się z tego układu wycofać, ale tak naprawdę wcale tego nie chce.
Nie próbowałem budować tej roli dookoła jakiegoś schematu, np. filozofującego wesołka. Squanarel w jednym z monologów określa swoje widzenie świata i stosunek do Boga. W tych jego zagmatwanych wywodach trudno doszukać się jakiejkolwiek logiki, a mimo to jest w nich jakiś głęboki humanizm. Nie chciałbym mówić niczego więcej o roli, którą zagrałem; i tak to, co powiedziałbym, nie dorównywałoby temu, co może dostrzec każdy uważny widz.