Don Juan
Szlachcic andaluzyjski Don Juan Tenorio, piękny i zmysłowy libertyn, pożeracz serc niewieścich - bohater hiszpańskich romansów szybko stał się postacią mityczną, która w wielorakich wcieleniach pojawiała się w literaturze, muzyce, plastyce. Autorem jednej z najgłośniejszych, a jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych wizji uwodziciela był Molier. Wiadomo, że najznakomitszy komediopisarz tworzył "Don Juana" w 1665 roku w wielkim pośpiechu, po zakazie wystawiania "Świętoszka". O tym szybkim tempie świadczy zwłaszcza to, że Molier napisał go prozą, co w owym czasie było rzeczą niezwykłą. Ale Molier nie tylko od strony formalnej zaskoczył widzów. Przede wszystkim na dalszy plan zepchnął podboje miłosne Don Juana. Jest oczywiście romansowa osnowa sztuki, a więc uwiedzenie i porzucenie pięknej Elwiry, ale autora bardziej interesuje psychika bohatera i jego poglądy religijno-społeczne. "Skojarzenie tych dwóch plag wieku: wyuzdania moralnego i obłudy religijnej w jednej osobie, to największy rozmach geniuszu Moliera" - pisał o "Don Juanie" Tadeusz Boy-Żeleński.
"Dwójka" przypomina autorską inscenizację Leszka Wosiewicza, który wykorzystując tłumaczenie Bohdana Korzeniewskiego stworzył autorski spektakl. Jego akcja toczy się "wszędzie i zawsze". Reżyser tak położył akcenty, że kluczowy dla inscenizacji staje się dialog między Don Juanem a jego wiernym sługą Sqanarelem:
- Jeśli powiedziałem, że chcę poświęcić życie Bogu, to była to czysta polityka, maska, do której muszę się uciec.
- Jak to, pan w nic nie wierzy, a mimo to chce uchodzić za porządnego człowieka?
-A dlaczego nie. Obłuda jest modnym nałogiem świata, a przecież wszystko co modne uchodzi za chwałę.
I dalej Don Juan jeszcze trafniej zauważy: - Obłuda to występek zawoalowany, która zamyka wszystkim usta i cieszy się absolutną bezkarnością. Obłuda łączy ludzi w partie.
Andrzej Seweryn wystąpił w znakomitej roli tytułowej. Prawdziwy majstersztyk to scena "nawrócenia" Don Juana, kiedy wściekły ciska kolumną o kratę. Równie wyborny jest Zbigniew Zamachowski jako Sqanarel.
Teatrolodzy i krytycy od dawna mówią, że Molier ciągle czeka na polskiego tłumacza, którego przekłady pozwolą odkryć głębię jego tekstów. Spektakl Wosiewicza dowodzi, że "inny" Molier może być mniej zabawny, ale ciekawy i pasjonujący.