Artykuły

Radom. Nowa odsłona "Wesela"

Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego zaprasza w sobotę i niedzielę na "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Chochoł jest tu hipsterem, mężczyzna w dresie dzierży kosę, a tańczy się w rytmie twista.

"Wesele" Wyspiańskiego to jedna z najpopularniejszych, ale i najtrudniejszych polskich sztuk. Jak przedstawić ją współczesnym? Tego wyzwania podjął się reżyser Mikołaj Grabowski, który opracował tekst, muzyką i wyreżyserował spektakl, który przedpremierowe) będzie można obejrzeć w weekend w radomskim teatrze.

- "Wesele" trzeba dostosować do czasu, wystawione w 1901 r. odnosiło się do kompletnie innej widowni niż ta, która zasiądzie na premierze i kolejnych spektaklach. To była wtedy premiera stulecia, Wyspiański pozwolił sobie na okrutny żart z Polaków, na diagnozę, której się chyba nikt nie spodziewał. Dlatego ten utwór wtedy w Krakowie tak silnie działał i dzielił publiczność. W końcu wszyscy uwielbialiśmy Wyspiańskiego i w związku z tym nie wiem, czy do końca go dobrze czytamy, ale myślę, że ta diagnoza naszej polskiej duszy jest nadal obowiązująca, po prostu pojawia się w nieco innej konfiguracji. Pewne cechy z tamtego okresu zahibernowaliśmy w sobie, więc my możemy chyba dalej mówić tekstem Wyspiańskiego - mówi Mikołaj Grabowski.

Reżyser nie zaprzecza, że to jest bardzo trudny utwór do zrobienia i dla niego samego, i dla aktorów. Oficjalna premiera odbędzie się dopiero 20 września, jest zatem czas,

by jeszcze nad spektaklem popracować, zanim Grabowski pokaże go szerszej niż radomska publiczności. - Chciałbym, by spektakl był współczesny i niósł w sobie pewien element tradycji, ponieważ w "Weselu" czyta się wiele tradycji, które są tam zapisane, symboli, które dzisiaj może trochę inaczej się wyrażają, ale one dalej są symbolami dotycząqmii nas - Polaków. "Wesele" musi rozmawiać o Polsce. Jestem pełen nadziei, ale i obaw, co z tego wyniknie - opowiada reżyser.

Grabowski podkreślał, że dziś, odbierając tę sztukę, trzeba zdjąć kostium tamtego "Wesela" z siebie, nawyki, lektury szkolne, opracowania, trzeba wdać się w tę awanturę weselną w sposób dość spontaniczny, z nadzieją wysłuchania w tym tekście tego, co dźwięczy, drży, co dziś stanowi ironię i dosadną powagę.

- Ludzie w scenach zmieniają się jak w kalejdoskopie, dlatego że to jest noc czarów. To duże wyzwanie dla aktorów. To ciągła plątanina emocji, logiki, znaczeń. Siłą tekstu jest dotknięcie rozbitej, rozchełstanej, wibrującej polskiej duszy, która jest nie do opanowania.

"Wesele" to mozaika ludzkich zachowań, namiętności, szałów, idiotyzmów. Tu trzeba jakby grać współczesny jazz, ale przesiąknięty mrocznością. Aktor ma być instrumentem wyczuwającym sytuację partnera, tempo, musi być niezwykle wrażliwy - wyjaśniał reżyser.

Czy my dziś bierzemy udział w chocholim tańcu?

- I to jak, co chwilę! To zapadnięcie, zaśnięcie czy też zachwycenie się samym sobą. Moment ciągłego oczekiwania na coś, co się zdarzy, na cud My jesteśmy wybranym narodem, pierwszym w Europie, o ile nie w świecie.

Popełniamy ciągle ten sam błąd od czasu utraty niepodległości. To, niestety, zaciążyło tak potwornie na naszej historii, że nie możemy się z tego na dobrą sprawę wydobyć i zawsze, jeśli tylko przyjdzie do jakichś kryzysów, to my się udajemy, jakby broniąc samych siebie, w rejon marzeń, abstrakcji, pojęć, które nas będą krzepić albo zniewalać. Ale nigdy tego, co jest, nie chcemy dostrzec. To jest całe "Wesele", my chcemy dostrzec to, co nam się podoba, co nas wywyższa, opromienia, ukrólewia - tłumaczył Grabowski.

Chochoł w spektaklu Grabowskiego jest hipsterem. Dlaczego?

- Chochoł to jest to, co jest przyszłe, to słoma, która owinęła różę. To ten chochoł, nie róża, piękna, polska, nami rządzi. Pomyślałem sobie, że nie wyobrażam sobie innego chochoła niż młodzieńca 14-,15-letniego. Moim zdaniem to nowe pokolenie, które coś z tym dawnym będzie robić... - podsumował reżyser.

Dwa przedpremierowe spektakle "Wesela" w sobotę i niedzielę o godz. 19 na Dużej Scenie. Za scenografię odpowiedzialna jest Katarzyna Kornelia Kowalczyk, światłami zajął się Michał Grabowski. W obsadzie zobaczymy aktorów radomskiego teatru. .

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji