Artykuły

Iworząc kostium, myślę o ruchu

- Spektakl dotyka bardzo ważnych doświadczeń w moim życiu, które starałam się przekładać na uniwersalny język obrazu - mówi Małgorzata Zwolińska, scenografka spektaklu "Przemiany".

Zuzanna Głowacka: Czym różniła się praca nad "Przemianami" od pani poprzednich realizacji teatralnych?

Małgorzata Zwolińska: Miałam już okazję tworzyć dekoracje, lalki, maski i kostiumy do przedstawień teatru plastycznego, jednak nigdy nie tworzyłam kostiumów do spektaklu łączącego teatr plastyczny z teatrem tańca. To było dla mnie ciekawe doświadczenie. Tworząc kostium, musiałam nie tylko myśleć o postaci, ale także o tym, jak kostium będzie zachowywał się w ruchu i to nie tylko od strony plastycznej. Trzeba było także uwzględnić swobodę tancerza w ruchu, dobrać specjalne materiały. Tworząca choreografię "Przemian" Caroline Finn nie pracowała nigdy z tak rozbudowanymi kostiumami, a tym bardziej z maską. Uczyłyśmy się od siebie nawzajem. Ja rozszerzałam jej spojrzenie na to, jak dany kostium może pracować w tańcu, na przykład gdy w połączeniu z ciałem tancerza staje się ruchomą formą geometryczną. Ona uwrażliwiała mnie na potrzeby tancerzy. Razem z tancerzami odkrywałyśmy maskę w tańcu, trudne dla tancerza, ale niezwykle wzbogacające plastykę spektaklu narzędzie.

Jest pani również współtwórczynią wizualizacji multimedialnych, ważnego elementu tego przedstawienia.

- Wizualizacje multimedialne w teatrze to też problem złożony. Nigdy nie byłam miłośniczką projekcji w teatrze i ostrożnie podchodziłam do ich użycia. Teraz wiem, że po prostu trzeba znaleźć złoty środek. Dlatego w "Przemianach" wizualizacje nie odgrywają dominującej roli, są jednym z wielu czynników działających na wyobraźnię widzów. W spektaklu bohaterowie pojawiają się w bardzo różnych przestrzeniach. Zadaniem projekcji jest zbudowanie atmosfery tych miejsc, a nie naturalistyczne ich

przedstawienie.

Czym się pani inspiruje w pracy? Czy ma pani swojego mistrza?

- Nie mam jednego mistrza, sięgam do wielu źródeł w zależności od potrzeb i nastroju. Na początku tworzenia spektaklu, a było to dwa lata temu, towarzyszyła nam wielka fascynacja muzyką Fryderyka Chopina, malarstwem Jerzego Dudy-Gracza i Jacka Malczewskiego, potem jednak scenariusz i wizja plastyczna spektaklu tak wielce się zmodyfikowały, że trudno mi powiedzieć, czy widzowie będą w stanie doszukać się tych inspiracji. "Przemiany" przechodziły wiele metamorfoz i tak spektakl narodzony z fa-scynacji muzyką Chopina nie wykorzystuje ani jednego utworu tego kompozytora. To dowód na to, jak długą drogę przeszliśmy od pomysłu do finalnej wizji.

O czym są dla pani "Przemiany"?

- Do swojej pracy podchodzę w bardzo osobisty sposób, buduję z własnych przeżyć i własnej wrażliwości. Spektakl dotyka bardzo ważnych doświadczeń w moim życiu, które starałam się przekładać na uniwersalnyję-zyk obrazu. Mam nadzieję, że te obrazy będą dla widzów poruszające. Nie umiem o tym mówić. Może właśnie dlatego tworzymy spektakle bez słów.

Jakich przeżyć dostarczą widzom "Przemiany"?

- Dla wielu może być to spektakl przejmujący, może czasem smutny, ale wierzę, że jego wymowajest optymistyczna, można nawet powiedzieć, że kończy się przewrotnie. Teatr powinien pozostawiać w widzach nadzie-ję i budzić tęsknotę. I taki właśnie jest nasz spektakl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji