Irena Eichlerówna - mówi o roli Matki Courage
15 lutego odbędzie się w Teatrze Narodowym premiera sztuki Bertolta Brechta - "Matka Courage i jej dzieci", w przekładzie Stanisława Jerzego Leca, reżyserii Zbigniewa Sawana i oprawie scenograficznej Eugeniusza Markowskiego. Muzyka Paula Dessau. Sztukę tę oglądaliśmy w Warszawie na tej samej scenie Teatru Narodowego podczas gościnnych występów Berliner Ensemble. Matkę Courage (Mutter Courage) grała wówczas wielka aktorka niemiecka Helena Weigel. W Teatrze Narodowym w roli tej zobaczymy naszą znakomitą Ireną Eichlerównę, z którą rozmawiamy.
Czy od dawna interesowała się Pani rolą Matki Courage?
Brecht powiedział mi, gdy podczas swego pobytu w Polsce przyszedł na przedstawienie "Profesji Pani Warren", że uważa mnie za aktorkę "brechtowską", że powinnam grać "jego teatr" - i koniecznie Matkę Courage. W praktyce już zetknęłam się kiedyś z "Operą za 3 grosze", teraz zaś spotykam rolę następną, właśnie matki Courage.
Jak była interpretowana sztuka "Matka Courage i jej dzieci"?
W tej ludowej przypowieści umoralniającej, "sztuce z muzyką i śpiewami", satyra Brechta skierowana jest przeciw atrybutom wojny ustroju kapitalistycznego, wojny - najlepszego źródła zysku. Po tej linii szła praca teatru.
Nam, Polakom, oczywiście nie ma potrzeby obrzydzać wojny, chodzi głównie o to, aby demaskować jej właściwe korzenie. Brecht zaczyna sztukę od Szwecji, chyba dlatego, że parlament szwedzki radził nie o tym, przed kim bronić kraju, lecz o tym, komu by tu wojnę wypowiedzieć? A radził tak dlatego, że sposób był prosty na wzbogacenie się - wojna była konieczna dla stabilizacji finansów kraju. Otóż to.
Ciekawi nas praca pani nad rolą Matki Courage.
Rolę interpretuję, jak zawsze, po prostu tak, jak jest napisana przez autora. Nie umiem dodać rzeczy nie istniejących, jak i ukrywać istniejących. Sens sztuki jest prościutki, jak rzadko, i polega na wypadkach fabuły scenicznej, Matka ostrzega swoje dzieci, dzieci, tak przecież zawsze bywa, matki nie słuchały, i giną właśnie z powodu tych cech swego charakteru, przed którymi matka ostrzegała.
I z tego najprostszego w świecie sensu wynikają bogate refleksje - niezmiernie różnorodnej natury. I stąd zapewne tak przebogata ,,literatura" na temat tej sztuki, zarówno ustna jak i piśmienna. Moim obowiązkiem aktorki jest przekazać to, co dał w słowach postaci - autor. Nie umiem grać ,,literatury" powstałej na temat sztuki nie tylko u nas, ale i w wielu różnych krajach. Dam mały przykład: przyjęło się ogólnie twierdzenie, że cyniczna markietanka Courage "przechodzi sobie ciągle z obozu do obozu" - i nic ją to nie obchodzi do jakiego. Otóż przechodzi - podczas 12 obrazów sztuki - nie "ciągle", tylko jeden raz, i temu tematowi poświęcony jest cały obraz. Więc chyba ją to "obchodzi"?
Jakie role interesowałyby Panią w przyszłości?
Mam pełne zaufanie do dyrektora Dejmka, nie widzę więc żadnego powodu do łamania sobie głowy - na ten temat.