Madama Butterfly dla zakochanych
Kto naprawdę kocha sztukę, a "Madama Butterfly" Giacomo Pucciniego należy do najpiękniejszych oper jakie zna historia gatunku, doskonale wie, że dziś w Teatrze Wielkim odbędzie się kolejne, już 14 przedstawienie tego dzieła. Wzruszająca historia o młodziutkiej Japonce poślubionej, a następnie porzuconej przez amerykańskiego marynarza, ma zawsze ogromne powodzenie. Ten melodramat podniesiony rangą muzyki włoskiego kompozytora do wąskiego kręgu arcydzieł literatury muzycznej, zawsze i wszędzie może liczyć na wdzięczną, nie tylko damską, widownię. Dlatego "Madama Butterfly" nie schodzi ze scen żadnego z szanujących się teatrów muzycznych świata. Dlatego też Teatr Wielki-Opera Narodowa wystawił dzieło Pucciniego latem 1999 roku, pozyskując dla tej premiery najwybitniejszych twórców.
Mariusz Treliński, wybitny, uwielbiany zwłaszcza przez młodzież, reżyser filmowy uczynił ze spektaklu arcydzieło prawdziwie wizjonerskie. Współgrają w nim harmonijnie wszystkie elementy - muzyka, teatr, wprowadzone tu dopełniające dramatu milczącym działaniem postaci z teatru Kabuki, niebanalna, wyjątkowo piękna w każdym detalu, wysmakowana oprawa plastyczna. Jej autorem jest Boris Kudlicka.
Dobór obsady wokalnej jest także wyjątkowy. Zwłaszcza że tytułową Madamą jest Izabella Kłosińska, artystka która może tę kreację uznać za najwybitniejsze osiągnięcie w karierze. Rolą Cio-Cio-San Kłosińska zdobyła prestiżową nagrodę im. Andrzeja Hiolskiego.
Dziś, jak podczas poprzednich kilkunastu spektakli, za pulpitem dyrygenckim stanie Sławek Adam Wróblewski. Utalentowany uczeń zmarłego przed dwoma laty Stanisława Wisłockiego, absolwent warszawskiej Akademii Muzycznej w klasie fortepianu i dyrygentury, zdał trudny egzamin dyrygując już kilkunastoma przedstawieniami "Madamy". Tak będzie również dziś wieczorem, kiedy to nie tylko zakochani uronią łzę, zwłaszcza podczas wzruszającego finału opery Pucciniego.