Rekomendacje kulturalne - Tamara (fragm.)
Inauguracja sezonu w warszawskim Teatrze "Studio" jest pod wieloma względami zaskakująca. Oto przede wszystkim w czasach kulturalnej mizerii zdecydowano się wystawić widowisko na nienotowaną skalę, z wielkim rozmachem i za duże pieniądze (koszt tej inscenizacji szacuje się na 700 mln zł, a przecież dzięki zapobiegliwości dyrektora Waldemara Dąbrowskiego uzyskano zwolnienie z wynoszącej 100 tys. dolarów opłaty autorskiej).
"Tamara" - o której już bardzo głośno w naszym kraju, to pierwsza w historii teatru sztuka symultaniczna, określana również często jako "filmowa opowieść na żywo". Jej autorami są John Krizanc i Richard Rose, a światowa prapremiera odbyła się w 1981 roku na festiwalu teatralnym w Toronto. Kolejne wystawienia biły rekordy powodzenia, np. w Los Angeles doczekała się aż 2.5 tys. wystawień.
Nowatorstwo pomysłu zachwyciło cały kulturalny świat. Sztuka to jakby dziesięć splecionych z sobą monodramów, akcja toczy się równolegle w wielu pomieszczeniach (w "Studio" jest ich kilkanaście). I to widz musi dokonywać wyboru udając się za którymś z bohaterów, cały czas mając świadomość, że to, co ominie, opuści, może poznać dopiero wówczas, gdy wybierze się do teatru jeszcze raz.
Niemniej fascynująca od samej konstrukcji i pomysłu, zwłaszcza dla nas, Polaków, jest sama tematyka dramatu. Rok 1927, faszystowskie Włochy. Do willi Gabriela d'Annunzia - poety, żołnierza, polityka odsuniętego przez Duce przybywa piękna i fascynująca Polka, malarka Tamara de Łempicka. Nie tylko kobieta wyzwolona, lecz także wybitna artystka, jej obrazy do dziś umieszczane są między płótnami Chagalla i Kandinskiego. Dom d'Annunzia przesiąknięty jest intrygami, rozgrywkami służby, zwłaszcza że gospodarz prowadzi burzliwe życie towarzyskie; jego "łupem" padają najpiękniejsze kobiety epoki, m.in. Isadora Duncan.
Goście-widzowie odwiedzają willę na podstawie paszportów. Trzeba pamiętać ich numer (za jego nieznajomość w czasie premiery omal nie został usunięty przez dozorcę-faszystę Andrzej Wajda). Ale za to w przerwie czeka ich wykwintna kolacja. I to wszystko za jedyne 120 tys. zł.