Artykuły

O bogaceniu się biednych Rumunów

"Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" Doroty Masłowskiej w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Andrzej Lis, członek Komisji Artystycznej XX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Początki dla "Dwojga biednych Rumunów mówiących po polsku" Doroty Masłowskiej nie były najlepsze. Kiedy po raz pierwszy sztuka pojawiła się na scenie Teatru Rozmaitości w 2006 roku, autorka miała za sobą serię debiutów w prasie i na konkursach, zwieńczoną powieścią "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną" wydaną w 2002 roku. Trzy lata później wyszedł "Paw królowej", za którego w kolejnym roku dostała Nagrodę Nike. Miała dwadzieścia trzy lata! Sławomir Mrożek nie doczekał takiej nagrody.

Dwoma powieściami od razu zainteresował się teatr. Adaptację "Wojny polsko ruskiej" w 2003 roku w Teatrze Wybrzeże wystawiła Agnieszka Lipiec Wróblewska, a Paweł Niczewski dwa lata później w szczecińskiej Krypcie. Adaptację "Pawia królowej" wyreżyserował Łukasz Kos w łódzkiej Filmówce (2006) jako pięciogodzinne przedstawienie dyplomowe, które spodobało się autorce. Swoje adaptacje w tym samy roku zrealizowali jeszcze Jacek Papis w warszawskim Teatrze Wytwórnia i Krzysztof Jaworski w Teatrze Ludowym w Krakowie. Tak więc teatr miał już za sobą pierwsze próby z Masłowską, ale debiutancka sztuka musiała budzić oczekiwaną ciekawość. Chodziło wszak o autorkę kreującą żywy język. W teatrze od dawna nikt w porównywalnym stopniu nie zajmował się ożywianiem języka.

"Jest to najbardziej ponura rzecz jaką napisałam i chyba najpoważniejsza, niezależnie od tego, że jest całkiem śmieszna. Jest o dwojgu młodych ludzi, którzy wpychają się kierowcom do samochodów, twierdząc że są bardzo biednymi Rumunami mówiącymi po polsku. Pierwsza część tekstu to ich amok i maligna, druga to nagłe przebudzenie gdzieś w środku Polski, nagła samotność, obcość i rozpoczynająca się między nimi psychiczna walka na śmierć i życie." - wyznała po napisaniu sztuki Masłowska. Po latach autorka inaczej zobaczyła swój tekst i przed premierą w Teatrze Studio napisała: "() to krótki, pełen humoru i niekończących się gagów dramat. Dwoje przesympatycznych bohaterów pod wpływem niejasnego impulsu udaje się w niezamierzoną frenetyczną podróż życia po Polsce, pełną śmiesznych przygód, które stopniowo przestają być tak aż śmieszne, a wręcz przeciwnie, całkowicie nie śmieszne, a wręcz straszne. Widz musi się liczyć z tym, że jest to sztuka nie aż tak wesoła, jak może się wydawać, jej bohaterowie nie reprezentują pozytywnych postaw społecznych i psychologicznych, a ta podróż wcale nie musi okazać się podróżą życia, a wręcz przeciwnie". Między tymi autorskimi uwagami minęło osiem lat. Zabrakło takich określeń jak "wpychanie się kierowcom, amok, maligna", "walka na śmierć i życie", za to mamy "frenetyczną podróż", przygody "śmieszne" i "straszne", i, że podróż ta "nie musi okazać się podrożą życia, a wręcz przeciwnie". Niby opinia Masłowskiej o własnej sztuce brzmi podobnie, ale niezupełnie. W drugiej wypowiedzi więcej jest elementów teatralnych.

Przedstawienie premierowe Przemysława Wojcieszka w TR, wprowadzające na nasze sceny nową autorkę nie było sukcesem. Masłowska była bardzo niezadowolona. "Spektakl zrobiony przez Wojcieszka to dla mnie trochę wstyd, mimo że widziałam jego powstawanie od początku. Nie chodzi o zaginięcie tekstu, który ma jakieś maksymalne wysycenie różnymi fajerwerkami i komplikacjami, i nawet jak pięćdziesiąt procent z nich ginie w masie, to i tak dużo zostaje. Tam jest katastrofa na innym poziomie, bo z tego została zrobiona realna historia z cyklu "ty i ja na ścieżkach życia", próba zapozorowania rzeczywistości. Na przykład nie mogą bohaterowie wpaść na dzika, no bo w poważnym przedstawieniu o życiu nie ma czegoś takiego jak dzik".

Kłopot z Masłowską polegał na tym, że jest nierównomiernie obdarowana talentami. Słyszy wspaniale, kojarzy inteligentnie, porównuje błyskotliwie, ale ma kłopoty z konstrukcją utworu. Z konstrukcją postaci. To co spotykało bohaterów Masłowskiej, to co najwyżej "kolejne przygody". I było dość trudno - mimo najlepszej woli - odkryć w nich dramaturgiczne struktury. Być może ten swoisty teatralny falstart polegał na tym, że z jednej strony reżyser nie bardzo uważnie czytał i słuchał Masłowską - mimo, że pewnie była częstym gościem na próbach, a z drugiej, choćby po niezbyt rozbudowanych didaskaliach sądząc, autorka nie bardzo potrafiła wyobrazić sobie czym jest scena i teatr. I jaką wyobraźnię trzeba uruchomić, by uzyskać pożądaną równowagę między językiem dramatu a językiem teatru. Z ówczesnych wywiadów wynika, że Masłowska miała jakieś sceniczne czy teatralne idee, że dramat winien być bajką albo przypowieścią, ale stosunkowo daleko było do zmaterializowania tych intuicyjnych przeczuć.

Po czterech latach swoją wersję "Dwoje biednych Rumunów" w Teatrze Dramatycznym w Koszalinie pokazała Anna McCracken. Było to skromne przedstawienie rozpisane na szóstkę aktorów, grających najczęściej kilka ról. Obrana konwencja opowieści wędrownych grajków na to pozwalała. Była to bowiem opowieść szkatułkowa. Grupa imprezowiczów wybrała się w świat, gdzie role w sposób naturalny mogły się zmieniać. Balanga językowa Masłowskiej, początkowo pełna fajerwerków i dowcipów, z czasem blednie, jakby sama się wyczerpuje, odsłaniając krok po kroku coraz bardziej beznadziejną kondycję postaci. W końcu okazało się, że ich stan jest na tyle rozpaczliwy, że już nie warto nic mówić. Przebyli swoją sceniczną drogę w ciągu nieco ponad godziny. W dobrym stylu, rytmie, z dobrze brzmiącą frazą, z ciekawym, żywym sposobem mówienia i konstruowania postaci. Do zapamiętania był Artur Paczesny jako Parcha. Reżyserka koszalińskiego teatru odkryła w tekście wiele walorów teatralnych, takich jak choćby możliwość wykorzystania konwencji "zabawy w teatr" ze sporą wymiennością ról. A także pokazaniem togo, co najważniejsze, że wszystkie postaci z dramatu Masłowskiej zaangażowane są w kreowanie wspólnego świata. Dwójka bohaterów porusza się w świecie, w którym inne postaci mogą być jeszcze bardziej "frenetyczne" niż oni sami.

W ubiegłym sezonie Krzysztof Dracz ze studentami wrocławskiej filii PWST w Krakowie przygotował dyplom na podstawie "Biednych Rumunów". Nie sama podróż była tu najważniejsza, lecz wędrówka przez język, jakim posługują się bohaterowie, a także zmieniający się ich sposób myślenia. Krzysztof Dracz zrobił wszystko, aby studenci i przyszli aktorzy mogli pokazać się z najlepszej strony. Podzielił role bohaterów. Dżinę i Parcha grały dwie pary aktorów. Jedna para śmiesznie, druga poważniej. Inni adepci mieli po kilka mniejszych ról. Widać, że język dramatu był ciągle wielką atrakcją, szczególnie dla wyczulonych na ten element tworzywa aktorów.

Także w ubiegłym sezonie w łódzkiej Filmówce Małgorzata Bogajewska zrealizowała ze studentami dyplom ze sztuki Masłowskiej. Reżyserka przy tej okazji powiedziała: "Postawiliśmy na wyobraźnię widza. Nie ma rekwizytów ani zmieniającej się scenografii. A do tego aktorzy sami tworzą muzykę do spektaklu, śpiewają i grają na kilkunastu instrumentach, m.in. na gitarze, akordeonie, skrzypcach, mandolinie. () Tekst jest dużym wyzwaniem dla aktora. To trudna konwencja, bo trzeba utrzymać równowagę między tym, co komediowe, a jednocześnie pokazać zawartą w tekście prawdę o człowieku." Zwracało uwagę wartościowe zadanie jakie sobie wszyscy w tym spektaklu postawili, a mianowicie szukanie i wykorzystywanie "muzyczności" tekstu. Dotychczas nikt tak wyraziście nie szukał takich właściwości dramatu. A przecież były w nim od początku.

I wreszcie mamy przedstawienie Agnieszki Glińskiej z Teatru Studio. Wydawać by się mogło, że sztuka Masłowskiej skazana była na sukces, ale w rzeczywistości dopiero Glińskiej w pełni udało się zrealizować świetne przedstawienie. Z kilku co najmniej powodów. Zaufała samej Masłowskiej. Wymyśliła dla autorki bajkowy, prościutki teatr, rodem trochę jak z dziecinnych opowieści. Umieściła całość na swoim teatralnym strychu, w Malarni, ale także na takim strychu, który może funkcjonować jako magiczna przestrzeń niezwykłych baśni. Gdzie pod spadzistym dachem, w ścianie, mieszczą się tajemnicze otwory, przez które coś wylatuje, wytaczają się przedmioty, potem na powrót wpadają. Gdzie zmienia się światło w rytmach dialogów, a postaci pokazują się trochę tak jakby wyskakiwały z tajemniczych pudełek. Zresztą nieomal wszystkie postacie w tym przedstawieniu - z wyjątkiem pary głównych bohaterów - stwarzają się na skutek przebieranek. Trójka aktorów: Monika Krzywkowska, Dorota Landowska, Modest Ruciński dwoi się i troi, a momentami dokonuje cudów w rozmaitych, różnorodnie zagranych rolach. Agnieszka Pawełkiewicz (Dżina) i Marcin Januszkiewicz (Parcha) grają role bohaterów w przejmujący sposób. Bo Agnieszka Glińska wymyśliła dla wszystkich taki teatr, który jest wędrówką po krańce emocji, języka i wolności. W tym przedstawieniu emocje uruchamiały język, a język wyznaczał obszar wolności. Zwariowana opowieść stawała się teatralnym traktatem o samounicestwieniu.

Z Masłowskiej zostało sympatyczne szaleństwo, które jest czymś więcej niż tylko poczuciem humoru, słuchem na język, obserwacją obyczaju, czy krążeniem wokół fundamentalnych pytań. Jest w tym przedstawieniu zalążek tragiczności, który pewnie będzie ewoluował w jej twórczości. Opublikowane później książki "Kochanie, zabiłam nasze koty" (2012) i "Dusza światowa" (2013) - obszerny wywiad Agnieszki Dorotkiewicz wydany w formie książki, potwierdziły, że pewne wątki w jej pisarstwie chyba straciły znaczenie.

Pięć realizacji "Dwojga Rumunów" pokazuje, że teatr, scena, realizatorzy systematycznie odkrywali teatralność tego tekstu. Najpełniejszym, najbardziej dojrzałym zwieńczeniem jest mądry i błyskotliwy spektakl w Studio. Agnieszce Glińskiej udało się znaleźć harmonijną równowagę między tym co literackie, a tym co teatralne. To zdecydowanie najlepsza Masłowska na scenie od czasów "Miedzy nami dobrze jest" Grzegorza Jarzyny w TR Warszawa z 2009 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji