Artykuły

Nie jest różowo

"Całoczerwone" Małgorzaty Szczerbowskiej w reż. Adama Nalepy w Teatrze Boto w Sopocie. Pisze Marta Bryś, członek Komisji Artystycznej XX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Skromny spektakl Adama Nalepy w poruszający sposób opowiada zwykłą, ale bardzo smutną historię kobiety, której przestało już na czymkolwiek zależeć. Sam temat nie jest może odkrywczy, ale zarówno reżyser jak i autorka tekstu Małgorzata Szczerbowska nie mają ambicji wypowiedzi politycznej czy społecznej analizy. Pokazują życie bez kierunku, bez sensu; beznadziejne w swojej przewidywalności.

Na scenie rozłożona jest góra z poduszek w niebieskich poszewkach. Na poduszkach rozrzucone nieskładnie rozebrana plastikowa lalka wielkości noworodka, czerwone szpilki, gdzieś jeszcze butelka z wódką, otwarta paczka chipsów, szminka. Na górze z poduszek leży jedna z kobiet, która każdy dzień wita zdaniem "Kurwa, znowu zaspałam", popija wódką garść tabletek i biegnie do biura. Druga siedzi na proscenium i wdzięczy się do widzów. Gdzieniegdzie rozsypane są płatki czerwonych róż. Bardzo długo trudno określić relację, łączącą dwie kobiety - są przyjaciółkami, parą czy może nie widzą siebie nawzajem. Nie wchodzą w interakcję nie budują też psychologicznych sytuacji, wielokrotnie trudno stwierdzić, czy fragmenty tekstu składają się w dialog czy też stanowią urywki osobnych monologów.

Spektakl jest rodzajem monologu rozpisanego na dwa kobiece głosy. Rozpoczyna się od rozważań dotyczących działania wentylacji w mieszkaniach, w których żyją single i tych zasiedlonych przez pary. Aktorki swobodnie przechodzą przez różne role i konwencje - od załamanej życiem kobiety po trzydziestce, która ukrywa się przed wymagającym wzrokiem matki i przechodzi atak paniki za każdym razem, kiedy musi do niej zadzwonić, przez porannego kaca po zapiciu nudnego i bezproduktywnego wieczoru spędzonego samotnie w łóżku czy niemądrych i pełnych zachwytów rozmówek o dzieciach. Małgorzata Szczerbowska i Sylwia Góra-Weber doskonale odnajdują się zarówno w scenach, w których rysują obraz nieszczęśliwej kobiety, która nie ma pomysłu, jak wyjść z szarości dnia codziennego, jak i w parodiach matek zapatrzonych w swoje dzieci. Obie aktorki unikają jednoznaczności i używają kobiecych stereotypów, aby odsłonić ich nieskuteczność i brak referencji do rzeczywistości.

Rytm tekstu i przedstawienia zbudowany został na powtórzeniach sekwencji, w których przewija się motyw dziecka. Nie do końca wiadomo: straconego, zmarłego czy też nigdy nienarodzonego. Dołączają się refreny chodzenia do nudnej pracy, dzwoniącego telefonu czy zapomnianych urodzinach. Po każdej scenie kobiety na zmianę krzyczą "światło!", aby je zgasić i po chwili znowu rozświetlić scenę. Ten gest pozoruję władzę nad rzeczywistością i ma wymiar symboliczny - one nie straciły bowiem władzy nad formą swojego życia, lecz nad jego treścią i sensem. Wyciemnienie daje chwile wytchnienia, zapalenie światła wznawia walkę o samą siebie.

To, co decyduje o wartości spektaklu "Całoczerwone", to bezpretensjonalność i szczerość. Nalepa prowadzi obie postaci na granicy intymności, konsekwentnie unika otwartych deklaracji politycznych, a tekst Szczerbowskiej opiera się psychologicznej interpretacji i pozwala na budowanie metafory kobiecości. Obraz kobiety, który wyłania się ze spektaklu jest smutny - pokazuje figurę, która nie ma już siły walczyć o swoją pozycję, przeciwstawiać się ciągle tym samym stereotypom, wchodzić w przypisane jej role (matki, córki, pracownicy, kochanki) z przyporządkowanymi im odgórnie cechami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji