Artykuły

Kosmos Ludwika

"Kosmos" w reż. Jerzego Jarockiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Katarzyna Frankowska w portalu Telewizji Polskiej.

"Kosmos" Gombrowicza to wspaniałe opisy świata jako ruchu materii i emocji atakujących zewsząd głównego bohatera. Pod ich naporem jego umysł dokonuje rozmaitych kombinacji i skojarzeń decydujących ostatecznie o kształcie konstruowanej rzeczywistości. W inscenizacji Jarockiego przedmioty jednak zostały zredukowane do minimum. A emocje posłużyły po prostu do analizy psychologicznej postaci.

Teatralna adaptacja powieści jest wierna oryginałowi w zapisie dramaturgii wydarzeń. Taki wydawałoby się oczywisty zabieg, w przypadku "Kosmosu" okazał się pułapką. Stało się tak, bo w tekście Gombrowicza działania najważniejszej postaci - Witolda, ograniczają się do trzech pozaracjonalnych czynów. Jego rola jako twórcy rzeczywistości polega na myśleniu, a ściślej na kojarzeniu i kombinowaniu przedmiotów i wrażeń. Informacje zaś o kolejnych kluczowych osobach - dwóch kobietach, wokół których koncentrują się myśli głównego bohatera - przekazywane są w powieści niemal wyłącznie poprzez opisy ich wyglądu.

Dlatego w sztuce obecność i znaczenie tych trzech osób nie zostały w należytym stopniu zaakcentowane. Do pierwszoplanowych postaci awansowało, ich kosztem, gadatliwe małżeństwo Wojtysów, którzy w powieści Gombrowicza bardziej ubarwiają historię, niż wpływają na bieg wydarzeń. Stało się tak za sprawą wykonawców tych dwóch ról, Anny Seniuk i Zbigniewa Zapasiewicza [na zdjęciu], którzy pogłębili portrety psychologiczne groteskowych małżonków. Leon Wojtys w drugiej części wyrasta wręcz na głównego bohatera przedstawienia.

Słowa uznania należą się odtwórcy roli Ludwika. Mariusz Bonaszewski w zaledwie dwóch krótkich dialogach z głupkowatym Wojtysem zaznaczył swoją obecność i odmienność od reszty towarzystwa na tyle, że czytelna stała się funkcja kreowanej przez niego postaci - jako ofiary. Ta odmienność to, przypomnijmy, uporządkowane myślenie niepoddane presji emocji i prostych skojarzeń. W osobie Ludwika tkwi chyba w ogóle źródło siły tej inscenizacji. To on równoważy przerysowaną postać Wojtysa i pozwala odczytać całe przedstawienie jako starcie dwóch postaw, emotywnej i racjonalnej. To Ludwik, tak jak w powieści, porządkuje chaos.

Szkoda tylko, że nie wyjaśniono nam lepiej sytuacji narratora. Nie uświadomiono obecności atakujących Witolda rozmaitych form materii i wrażeń, a także jego naiwnych konstrukcji myślowych, tworzonych w nadziei znalezienia zasady organizującej kosmos. Moglibyśmy wtedy zrozumieć, skąd kombinacja powieszeń - połączenie w trójkąt analogii wiszącego wróbla, patyka i na koniec Ludwika powieszonego do kompletu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji