Artykuły

Agnieszka Glińska: Robią dzieciom wodę z mózgu

Książkę "Jak zostałam wiedźmą" opublikowało właśnie Wydawnictwo Literackie. Poetycka opowieść z dreszczykiem to pierwsza pozycja dla dzieci w dorobku autorki. W Teatrze Studio w środę odbędzie się prapremiera, którą przygotowuje Agnieszka Glińska.

Reżyserka niejednokrotnie już podbiła serca małych widzów, przede wszystkim spektaklem "Pippi Pończoszanka" w Teatrze Dramatycznym czy "Wiedźmami" w Lalce. Teraz w tytułowej roli zobaczymy Kingę Preis. To debiut aktorki w teatrze w Warszawie. Izabela Szymańska: Czy w dzieciństwie lubiła się pani bać? Agnieszka Glińska: Nie. Dużo się bałam i nie lubiłam tego uczucia. Z tym że w teatrze i kinie nie miałam takich bodźców - w kinach nie było specjalnie filmów dla dzieci, w teatrze nie było powodów, więc takiego oddziaływania sztuką nie znałam. Czasem jednak dzieci lubią się bać, oczywiście musi być granica: opowieść powinna być i straszna, i dawać poczucie bezpieczeństwa.

Czytając tekst Doroty Masłowskiej, miałam wrażenie, że to poetycki horror dla dzieci.

- Horroru jest mało: zjadanie dzieci jest przecież symboliczne i metaforyczne. Bardzo mi się spodobało, że Dorota nazwała swoją opowieść "klechdą". Napisała poemat, ale w taki sposób, jakby pisało go dziecko. Ma fenomenalne ucho. Zapisała język, jakim dzieci się komunikują, to, jak wmontowują dorosłe frazy w swój sposób mówienia, jak różne znaczenie niesie to samo słowo dla dziecka i dla rodzica. W bardzo zwartej strukturze rytmicznej przeprowadza nas przez losy bohaterów, buduje poetyckie, a jednocześnie bardzo współczesne światy strachów. Sprytnie posłużyła się odwołaniami do "Harry'ego Pottera", filmów fantasy, gdzie nie ma poczciwości jak w dawnych bajkach. Zaczynem historii w "Jak zostałam wiedźmą" jest strach dziewczynki, która nie może wieczorem zasnąć. Takie swoje demony pamiętam. Wieczory, kiedy gałęzie drzewa zza okna układały się w koszmarne kształty na suficie. Na tym wyobraźnia dziecka potrafi zbudować niesamowite historie. W jednym z wywiadów Dorota Masłowska opowiadała, że jak większość dzieci w latach 80. była wychowywana na cicha, dziewczynkę. W sztuce chciała zaproponować Inny model.

- Opowiadamy o dziewczynce, która jest trochę grzeczna, a trochę w środku niegrzeczna. Nie ma tak na dobrą sprawę grzecznych dzieci, są dzieci wytresowane na grzeczne. Według "elektronicznego wykrywacza dobra" nasza bohaterka jest "raczej dobra", 7 na 10 stopni w skali dobra i zła. Ma słabości: chowa do tapczanu niezjedzone obiady i rysuje ze złości panią od angielskiego na golasa. Ale zdobywa świat. Nie siedzi cicho w kącie i nie czeka, aż królewicz na białym koniu ją uratuje. Działa, wchodzi w akcję, a za pomocą czaru Podmiana Myśli zaczyna się w niej odzywać wiedźma. Jak w każdym dziecku.

W tekście jest dużo kodów, które ciekawie jest rozszyfrowywać. Jest w nim też zapisana relacja matka - córka. Dorota ma Malinę, ja mam Janeczkę. Widzimy, jaką drogę pokonują w szkolnym procesie socjalizacji, jak próbują się buntować, gdy są poddawane próbom zrównywania do szeregu. A co i kto się kryje za złowrogimi postaciami, to już każdy dorosły musi sobie odpowiedzieć sam. Ważnym tematem sztuki jest też konsumpcjonizm. Nawet jeśli w domu próbuje się uchronić dziecko przed gadżetomanią. wejście w grupę to burzy.

- Już przedszkole staje się przestrzenią, w której ten problem rozkwita. Największą siłę rażenia mają reklamy kierowane do dzieci: kolorowe, śpiewające. Jakiekolwiek dziecko usiądzie przy bloku reklamowym wyświetlanym w telewizji, to siedzi z rozdziawiona buzią i przestaje kontaktować. A potem w sklepie przy produktach są oznakowania, że to właśnie ta rzecz była pokazywana w telewizji. System robienia wody z mózgu jest przerażający. Dorosły nie umie się przed tym obronić, a co dopiero dziecko. Dorota w bajce ostrzega: "kup mi, kup mi, kup mi" to mechanizm, który kształtuje pokolenie. Ale razem z tą diagnozą daje prostą receptę: pielęgnowanie własnej wyobraźni jest dziś jakąś drogą ratunku. Teatr może być takim miejscem. Jak dziś mówić do małego widza?

- Dzieci bardzo lubią słuchać i być wciągane w opowieść. Dorota wykazała się niesłychaną wiedzą i intuicją, budując sztukę jako poemat, a nie z podziałem na role. Przecież olbrzymią popularnością cieszą się bajki-grajki, które aktorzy czytają na płycie, bo najpiękniejsze jest to, co można sobie wyobrazić, a nie to, co już się zobaczy.

A jakie przyjazne dzieciom miejsca lubi pani odwiedzać z córką?

- Moja córka już zaczyna wchodzić w inny etap, niemniej zaczarowanym miejscem jest ciągle Kalimba na Żoliborzu. Przychodzimy tam od lat. Wielką estymą darzę Teatr Lalka za wszystko, co robi. Tam jest wspaniały zespól, aktorzy, którzy z wielkim wyczuciem i umiejętnościami podchodzą do młodych widzów.

Wspólnie przygotowaliście karnawałowy bal dla dzieci, który się świetnie udał.

- Połączyliśmy siły w Studiu, korzystaliśmy z ich umiejętności. Przedstawieniem "Jak zostałam wiedźmą" nie chcę konkurować z Teatrem Lalka. To, co robią, robią najlepiej w tym mieście. Nasz spektakl to propozycja dla dzieci w wieku szkolnym i wyżej, bo wtedy zaczyna się rywalizacja na iPhone'y. Nawet młodzież gimnazjalną chętnie widziałabym na widowni. Trzeba z nimi poruszać inne tematy, innym językiem gadać. Tę lukę nasz spektakl chociaż troszeczkę może zapełnić.

***

Kinga Preis: Jestem wiedźmą oldskulową

Dorota Wyżyńska: Za co aktorzy kochają Masłowską?

Kinga Preis: Ja ją cenię za znakomity język. Za błyskotliwe spostrzeżenia na temat świata. I za świetny słuch. Dorota Masłowska potrafi bezbłędnie oddać styl języka. Tu bawi się językiem dziecka z zachowaniem jego specyficznej, wydawałoby się nie do podrobienia przez dorosłych, składni. "Jak zostałam wiedźmą" to poemat. - Tak, ale dostaliśmy gotowy scenariusz przygotowany na podstawie poematu. Są w nim fragmenty "i do rymu, i do taktu", a za chwilę pojawia się część napisana prozą. Masłowska w niezwykły sposób tym żongluje, bawi się różnymi konwencjami i formami. Wydawałoby się, że aktorzy mają zadanie bardzo proste. Wystarczy, że się nauczą i wygłoszą. Co nie jest prawdą. Historia jest opowiedziana i z perspektywy dziecka, i z perspektywy Wiedźmy, czyli mojej. To wiedźma bardzo głodna, nie jadła od kilku lat, bo nie może trafić na naprawdę złe

To wiedźma naszych czasów?

- W spektaklu pojawią się dwie wiedźmy. Jedna jest współczesną wiedźmą z wybiegów mody, która ma wszystko na "aj": iPhone'a, ajpuderniczkę. Moja bohaterka to wiedźma z prawdziwego zdarzenia, taka old-skulowa. Na podobieństwo tej, którą mam w pamięci z czasów dzieciństwa: z miotłą, z brodawkami, ostrym nosem i spiczastą brodą. Nie ma ajpuderniczki, tylko szklaną kulę. To wiedźma z ubiegłego stulecia, która ma wielkie umiejętności i nie musi się podpierać gadżetami. Szuka złych z charakteru dzieci, ale nie może ich znaleźć. Te, na które napotyka, strzelają do niej z laserowych karabinów i krzyczą "Hi, Man", ale nie są złe. Bo nie ma złych dzieci. Są tylko tak ulepione przez dzisiejszą rzeczywistość. Mama i tata nie potrafili się nimi zająć, wrzucając im w jedną rękę chipsy, a w drugą najnowszy model smartfona, żeby ich pustki nie musieli wypełniać sobą.

Dorota Masłowska opowiadała w wywiadzie dla "Wyborczej" o dzieciach roszczeniowych, uzależnionych od komputerów i innych elektronicznych sprzętów.

- One nie są roszczeniowe, one są tego nauczone. Rodzice chcą jak najszybciej scedować opiekę nad dzieckiem i wychowanie go na kogoś innego. Rozmawiam z koleżankami, które tłumaczą mi, że dwa, trzy tygodnie po urodzeniu dziecka trzeba wrócić do pracy. Szukają dobrej niani, żłobka. To po co to dziecko? Może lepiej mieć psa, którego wystarczy wyprowadzić na spacer i pogłaskać? Ja też, kiedy zostałam mamą, co było już bardzo dawno temu, bo mój syn za chwilę skończy 17 lat, panikowałam. Miałam wrażenie, że moje życie się skończyło.

Syn Kingi Preis przyprowadził do domu dziewczynę!" - przeczytałam gdzieś w internecie. To już następny etap.

- Tak. Jest teraz w takim dziwolągowatym wieku, że trudno mi się do niego dobić. Każde pytanie z mojej strony jest nietaktem, wytrąca go z równowagi, jest mu zadane nie w porę. Ale o tym etapie w życiu dziecka nie opowiadamy już w naszym spektaklu. Co ważne, Masłowska, nie próbuje nikogo pouczać, nie mówi jacy powinniśmy być: ocknijmy się, zajmijmy się swoimi dziećmi, a wy, drogie dzieci, uważajcie, bo jak będziecie za dużo grać na swoim iPhonie, to źle skończycie. Jak to roszczeniowe pokolenie zainteresować teatrem?

- Można by pójść w to, co ogląda młody człowiek. I zaproponować spektakl zbudowany na wzór filmików z YouTube'a. Albo wręcz przeciwnie, zbudować świat pełen niedopowiedzeń, licząc na wyobraźnię dzieci. Nie należy im pokazywać wszystkiego, o czym opowiadamy, ale dać im pole, żeby one sobie same coś wykombinowały, żeby do tego świata, który będziemy im budować słowem, same sobie stworzyły tysiące kolorowych obrazów. Myślę, że taki właśnie będzie ten spektakl.

Za co aktorzy kochają, reżyserkę Agnieszkę Glińską?

- Mówi się zwykle, że relacja kobieta - aktorka i kobieta - reżyser nie jest łatwa. Podczas pracy z Agnieszką można się przekonać, że to nieprawda. To jest bardzo fajną babka, która rozumie duszę aktora. Bardzo szczera, delikatna, prosta w kontaktach z drugim człowiekiem, uczciwa. Dzisiaj trudno o taką szczerość w relacji reżyser - aktor, bo nie ma na nią czasu. Agnieszka jest pasjonatem teatru, twórczym człowiekiem, który ma tysiąc pomysłów na minutę, zgromadziła wokół siebie ludzi, którzy też mają pasję. Spotkałyście się już przy pracy nad "Czwartą siostrą" Janusza Głowackiego, którą Agnieszka Glińska reżyserowała w Teatrze Polskim we Wrocławiu.

- Tak, a drugi raz ostatniego lata na planie serialu HBO "Bez tajemnic" i właśnie wtedy dostałam od Agnieszki propozycję zagrania Wiedźmy.

To pani pierwszy spektakl w Warszawie.

- Pierwszy raz pracuję w innym teatrze niż Polski we Wrocławiu. Przez ostatni rok byłam na urlopie teatralnym i z wielką tremą tu przyszłam. Ale tak miękko mi się weszło w ten świat. Znalazłam się w tak fantastycznej grupie ludzkiej, że czuję się tu świetnie. Tęsknię za domem, z synem nie będę się widziała do połowy czerwca. Rozmawiamy przez telefon. Czyli też jestem trochę mamą z tej sztuki, która przez telefon załatwia wszystkie sprawy, o

Rozmawiała Dorota Wyżyńska

***

"Jak zostałam wiedźmą" Doroty Masłowskiej Reżyseria: Agnieszka Glińska, scenografia, kostiumy: Agnieszka

Zawadowska, muzyka: Wojciech Waglewski, światło: Dariusz Zabiegalowski, projekcje: Antonina Benedek, Franek Przybylski, choreografia: Weronika Pełczyńska, efekty iluzjonistyczne i pirotechniczne: Wojciech Rotowski. Występują: Monika Krzywkowska, Dorota Landowska, Monika Obara, Dominika Ostałowska, Kinga Preis, Marcin Bosak. Marcin Januszkiewicz, Modest Ruciński, Łukasz Simlat, Paweł Wawrzecki, Mirosław Zbrojewicz

***

DOROTA MASŁOWSKA "JAK ZOSTAŁAM WIEDŹMA"

Potem jednak znowu siła czaru wraca podwojona i dziewczynka krzyczy:

- Pędź, Korneliuszu, zdaje mi się, że to tam dzieci jakieś słyszę!

I tylko dziwne, że Korneliusz, który tak uwielbiał zawsze jeździć, zwłaszcza z miejsca, w którym stał, na to samo miejsce, teraz zamiast pędzić co koń wyskoczy, trawę zaczął jeść i obojętnie w obłoki wlepiać oczy.

Dziewczynka woła: - Jedźmy! - Dobrze, moja droga. Ale po pierwsze, natychmiast mi odepnij to gumowe serce, co mi przypięłaś do głowy w roku zeszłym. Z góry dzięki.

Konik czoło masuje ponure, wyniośle kopytka założył na piersi:

- Po drugie, mam nadzieję, że ktoś też kiedyś kupi ciebie w sklepie i po-

stawi cię w kącie i będzie cię używał do wieszania torebek.

Po trzecie, do zastawiania drzwi, gdy gonić będzie się z bratem, po czym przyklei ci "Chiquita" nalepki z bananów na oczy!

- Przepraszam, już je odklejam - mówi dziewczynka. - Myślałam, że będzie ci ładnie! Dalej, wio, na widownię! Słyszę tam dzieci! I chrupkami pachnie.

- Nie skończyłem. Również po trzecie (bo konik, choć wygadany, wielce tylko do trzech umiał liczyć, i to też niepewnie): Czy słyszałaś kiedyś o chrupiących dzieciach? Dzieciach pysznych? Boja szczerze ci powiem: nie słyszałem nigdy, o

Fragment "Jak zostałam wiedźmą. Opowieść autobiograficzna dla dzieci i dorosłych" Doroty Masłowskiej publikujemy dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji