Artykuły

Częstochowa. Przy ul. Wieluńskiej stanie ławeczka Antoniego Fertnera

"Tego" Fertnera - pogodnego pyknika, który przed wojną ściągał do kin tłumy ludzi, aktora kochanego przez publiczność.

Poświęcona mu ławeczka jest w Częstochowie jak najbardziej na miejscu: on się w naszym mieście urodził.

23 maja mija równiutko 140 lat od dnia, w którym Antoni Dezyderiusz przyszedł na świat w domu rodziców przy ul. Wieluńskiej. Ale z ławeczką się na ten dzień nie zdąży. Trzeba będzie na nią jeszcze trochę poczekać - choć i tak jest to ławeczka w wersji innej, prostszej niż te, do których się przyzwyczailiśmy. Trwają procedury urzędowe, tym bardziej zawiłe, że to nie miasto jest fundatorem. Kto zatem?

Przysiadałyby się do dziadka Antoniego mamy z dziećmi - na plotki i kołysanie

Ta historia zaczęła się w maju 2012 r. Szykowaliśmy w "Wyborczej" tekst o sławnym komiku - akurat na 138. rocznicę jego urodzin. Artykułowi towarzyszył felieton - że Fertner powinien mieć u nas ławeczkę, tak jak Poświatowska i doktor Biegański. Pomysł padł... i nikt go nie podjął. Trudno się dziwić. W kryzysie o sponsora niełatwo, a miasto - to jasne - nie da na pomnik, skoro mu na domy i drogi brakuje.

Aż tu nagle trzy miesiące temu - w lutym - redakcja dostaje list: "W odpowiedzi na apel w sprawie postawienia ławeczki Antoniego Fertnera pragnę poinformować, że jest jej fundator. Prosimy o kontakt do odpowiednich osób mogących uruchomić procedurę postawienia pomnika pamięci tego wybitnego aktora".

Kim jest podpisana pod komunikatem Marzena Kołodziejczyk? Okazuje się, że w prościutkiej linii prawnuczką siostry Fertnera - Wiktorii. Dwa dni później odzywa się... jego syn: "Jakiś czas temu znalazłem w internecie i z ogromnym zainteresowaniem i wielką przyjemnością przeczytałem felieton Pani Redaktor Joanny Skiby na temat Antoniego Fertnera - aktora, mojego Ojca. Pani Redaktor pisze: W naszym mieście się urodził, tu jego ojciec miał cukiernię (podobno przy ul. Wieluńskiej), tu jego przodkowie szczycili się sławą dobrych rzemieślników malarzy i rzeźbiarzy . Pomysł odsłonięcia ławeczki na 140-lecie urodzin Antoniego Fertnera uważam za doskonały. Wzruszające są słowa: Przysiadałyby się do dziadka Antoniego mamy z dziećmi - na plotki i kołysanie . Myślę, że byłoby Mu bardzo miło. 23 maja tego roku minie 140. rocznica urodzin mojego Taty. Z tej okazji pragnąłbym taką ławkę ufundować".

Drzewo genealogiczne Fertnerów

Od lutego Antoni junior załatwia formalności z magistratem. Komunikacja jest utrudniona, bo magistrat jest tu, a fundator - za morzem, w Szwecji. Pomalutku jednak udaje się pokonać jedną po drugiej urzędowe procedury.

Przy okazji okazało się, że "ławeczka" inaczej rozumiana jest w Polsce, a inaczej w Szwecji. U nas to pomnik z wizerunkiem honorowanej tak osoby. Sztokholm zaś ma całą alejkę ławeczek poświęconych wielkim, cenionym i kochanym obywatelom kraju. Ale nie uświadczysz tam ni jednej rzeźby, są tylko na oparciach tabliczki z imieniem i nazwiskiem, datami urodzin i śmierci, ewentualnie krótką informacją o upamiętnionym.

I właśnie takie rozwiązanie zastosuje się w przypadku słynnego aktora. - Na razie przesłaliśmy jego synowi do wyboru kilka modeli ławeczki. Stanie ona przy ul. Wieluńskiej, gdzie Fertnerowie mieli m.in. cukiernię. Szukamy w archiwach jej adresu, to byłaby najlepsza lokalizacja. Syn aktora występuje jako fundator ławeczki, przekaże ją miastu aktem darowizny - tłumaczy naczelnik miejskiego wydziału kultury Aleksander Wierny.

Antoni junior przy odnajdywaniu miejsc związanych z Fertnerami nie pomoże. Nie ma wiele pamiątek z czasów dzieciństwa ojca, bo większość ich przepadła w 1939 r. Aktor mieszkał wtedy w Warszawie; 3 września na jego dom spadła niemiecka bomba. Niewiele też opowieści rodzinnych przekazał synowi: doczekał się go bardzo późno, zmarł, gdy Antoni junior miał dziewięć lat.

Na razie przyjechała do Częstochowy cioteczna prawnuczka Antoniego seniora. Marzena Kołodziejczyk mieszka w Rumii, a do nas wybrała się, by poznać członków Towarzystwa Genealogicznego Ziemi Częstochowskiej. - Są wspaniali - podkreśla. - Dostałam od nich całe drzewo genealogiczne Fertnerów. Teraz stale kontaktujemy się przez stronę internetową. Pomagają, jak mogą, bezinteresownie.

Swoje spotkanie 14 maja Towarzystwo poświęciło historii nazwisk, ale po wykładzie genealogowie otoczyli panią Marzenę. W mig ustalili, że Fertnerowie - sami z siebie szacowni i poważani - mieli też szacowne koneksje. Przez Mężnickich na przykład pozostają spowinowaceni z Ludmiłą Marjańską - poetką, powieściopisarką, tłumaczką, prezeską Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

Wizyta w Ośrodku Dokumentacji Dziejów Częstochowy też przyniosła efekty. Akurat był tam prof. Aleksander Jaśkiewicz; poszperał w podręcznej bibliotece Ośrodka i wyszperał reprodukcje sztychów robionych przez Karola i Romana Fertnerów, rytowników wielce cenionych dla swego kunsztu (nie tylko w Częstochowie, oryginały ich prac znajdują się w Muzeum Narodowym w Warszawie i w Bibliotece Jagiellońskiej). Dla Antoniego byli oni dziadkiem i stryjem. Dla pani Marzeny - praprapradziadkiem i ciotecznym pra... Ech, tu by genealoga trzeba.

OKF szykuje filmy

W niedzielę 25 maja o godz. 14 zacznie się w Ośrodku Kultury Filmowej maraton filmów Antoniego Fertnera. Na początek cała twórczość aktora przypomniana zostanie w dokumencie "Demon komizmu". Później obejrzymy dwie komedie. Pierwsza - "Antosza zgubił gorset" - pochodzi z czasów kina niemego, nakręcona została w czasie I wojny. Drugą jest hit z 1936 roku - "Papa się żeni". Bilety na cały maraton kosztują 5 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji