Sen inny niż wszystkie
- Chcesz biustonosz? Po co, ta bluzeczka świetnie wygląda, a piersi są ledwie widocznie, więcej się domyślamy, niż widzimy. To ładne i seksowne. Dziewczyny, wyglądacie pięknie! -mówi do aktorek przebranych w czerwone stroje elfów Wojciech Kościelniak, reżyser "Snu nocy letniej", realizowanego w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Trwa jedna z ostatnich, intensywnych prób. Wszyscy są skupieni, ale nie widać szczególnego napięcia, choć premiera już w sobotę. Wiele wskazuje na to, ze spektakl stanie się artystycznym wydarzeniem. Widzowie przyzwyczajeni do musicalowej konwencji mogą być zaskoczeni...
Twórcy spektaklu - Wojciech Kościelniak, reżyser, Jarosław Staniek - choreograf i Leszek Możdżer - autor muzyki, celowo unikają stówa musical. Używają określenia: trans opera. Zdaniem Wojciecha Kościelniaka musical kojarzy się z prostą fabułą i muzyką łatwo wpadającą w ucho, a on poprzez "Sen nocy letniej" chce powiedzieć coś ważnego. Założeniem twórców spektaklu jest także stworzenie inscenizacji opartej na kulturze europejskiej, nie amerykańskiej. Rytmiczny wiersz zaś, którym Szekspir napisał swój dramat, pozwala na użycie tego tekstu jako libretta. Wszystkie partie w gdyńskim musicalu będą śpiewane... Zapowiada się na prawie cztery godziny "śpiewanego spektaklu", z zaskakującą i bardzo interesującą, choć nie najłatwiejszą muzyką. - Na pewno nie należy do gatunku tych lekkich, łatwych i przyjemnych. Ale ja także czuję się musicalowym widzem i nie mam jakiegoś nadzywczajnego "wyrobienia" muzycznego", a akceptuję muzykę, którą do "Snu nocy letniej" skomponował Leszek Możdżer w całości. Jest rytmiczna, trafia do serca. Jest tam i rock, i techno, sporo ekperymentów, niespodzianek. Jestem przekonany, że to ciekawa propozycja dla widza - zapewnia Wojciech Kościelniak.
Gwiazda jak niegwiazda
Główną rolę reżyser powierzył Justynie Steczkowskiej. Spektakl z jej udziałem odbędzie się tylko pięć razy (oczywiście wystąpi także na premierze). W roli Tytanii w drugie obsadzie - co absolutnie nie oznacza, że gorszej! -wystąpi bardzo utalentowana Bogna Woźniak.
Wojciech Kościelniak przyznaje, że niełatwo było namówić Justynę Steczkowską na przygodę z musicalem.
- To prawda - mówi Justyna Steczkowską. - Po prostu uważam, że mistrzami tego gatunku są Amerykanie, chociażby ze względu na lata doświadczeń, środki finansowe i umiejętność "wyczarowywania" zaskakujących efektów na scenie. Są tam ludzie, którzy nie zajmują się niczym innym, tylko musicalem, i znakomicie zarabiają. Polskie musicale zawsze wydają się na tym tle ubogie, choć ludzie, którzy nad nimi pracują i tak robią wszystko, co w naszych warunkach możliwe. Poza tym musical kojarzy mi się z banałem, prostym librettem i wpadającą w ucho muzyką; zazwyczaj jest o miłości, ale dość naiwnie podany, a mnie to po prostu nie wzrusza, nie ma tam dla mnie silnych emocji. Ale przyjechałam do Gdyni i zobaczyłam "Hair". Byłam zachwycona. Spektakl wydał mi się tak naturalny i ciekawie zrealizowany, że w końcu się zgodziłam zagrać w "Śnie nocy letniej". Pracowaliśmy ciężko i intensywnie. To znakomity zespół, Leszek Możdżer jest moim dobrym znajomym od wielu lat, więc także rozumieliśmy się dobrze, a co z tego wyniknie... zapraszam na spektakl - śmieje się Justyna Steczkowską.
- Justyna ma status gwiazdy i nie ukrywam, że liczyliśmy na medialny efekt jej udziału. Ale przede wszystkim jest bardzo utalentowaną wokalistką, ma doświadczenie aktorskie i jest bardzo piękną kobietą - dodaje Wojciech Kościelniak.
Cezary Studniak, który gra rolę Oberona (w drugiej obsadzie będzie to Tomasz Więcek), przyznaje, że z Justyną pracuje się znakomicie: - Nigdy nie zachowywała się jak gwiazda, tylko jak profesjonalistka. Miała sporo ciekawych pomysłów dotyczących roli i bardzo wiele do zaproponowania od siebie - mówi.
Sam także zaproponował zupełnie inny sposób śpiewania. Widzów, którzy znają Cezarego Studniaka z "Hair" i kilku innych spektakli Teatru Muzycznego, zapewne zaskoczy. r W spektaklu zobaczymy także m.in. Andrzeja Śledzia, Magdalenę Szczerbowską, Małgorzatę Augustynów, Jakuba Szydłowskiego, Pawła Podgórskiego, Larry'ego Okey Ugwu i... kilka uroczych elfów, m.in. Agniszkę Bogdan, Katarzynę Mazurek, Izabelę Bujniewicz, Alicję Prochowiak.
Jarosław Staniek oparł choreografię na ruchu bliskim afro-dance i tańcom pierwotnym, całość ma sprawiać wrażenie senności i nierealności. Jak zresztą przyznaje Staniek, inspirację czerpał z własnych snów. Na pewno jest też zaskakująca i daleka od tego, co zazwyczaj widzimy w musicalach. W scenie kłótni między Tytania i Oberonem aktorzy poruszają się jak w hipnotycznym śnie, choć ich ruchy są gwałtowne. Wspinają się po ogromnej metalowej konstrukcji, którą zaproponował Grzegorz Policiński, autor scenografii. Kostiumy są dziełem Ewy Dyakowskiej.
Inny niż wszystkie
Pomysł spektaklu narodził się właściwie tuż po premierze "Hair". Już wtedy Wojciech Kościelniak, Leszek Możdżer i Jarosław Staniek zdecydowali, że zrobią kolejne przedstawienie. Miał być to "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa. -Doszliśmy jednak do wniosku, że nie dojrzeliśmy jeszcze i do tego libretta, i do tego tematu. Postawiliśmy na "Sen nocy letniej"... grałem zresztą Oberona w spektaklu dyplomowym. Znam ten dramat bardzo dobrze. Każdy szekspirolog ma inne zdanie na temat "Snu nocy letniej", ale dla mnie jest tam kilka podstawowych warstw. Pierwsza - to natura snu: na ile są przełożeniem nas samych, a na ile naszych fantazji i wyobraźni. To także dramat o byciu we dwoje, o miłości, ale zarówno tej młodzieńczej, jak i dojrzałej, perwersyjnej i platonicznej. Są też u Szekspira pytania na temat przeczuć i ludzkich wyobrażeń dotyczących miłości, ł o tym wszystkim będzie nasz spektakl. Mam nadzieję, że taki, jakiego do tej pory nikt jeszcze nie widział. Ale to będzie spektakl zupełnie inny niż "Hair", musieliśmy się wyzwolić od takiego sposobu myślenia i myślę, że nam wszystkim dobrze to zrobiło. Czy "Sen..." będzie także sukcesem? Mogę tylko zaprosić na spektakl, choć zapewniam, że wszyscy postawiliśmy sobie bardzo wysoką poprzeczkę - konkluduje Wojciech Kościelniak.