Artykuły

Jaki piękny koniec świata

"Quo vadis słowami Sienkiewicza, Eliota, Audena i innych" w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.

Mijają już trzy lata, od kiedy Janusz Wiśniewski odszedł z poznańskiego Teatru Nowego. W tym czasie zrobił zaledwie kilka spektakli. ,,7 lekcji dla zmarłych" miało swoją premierę w radomskim Powszechnym; w Gdańsku pojawiły się ,,Ubu rex" (Opera Bałtycka) i ,,Martwe dusze" (Teatr Wybrzeże). Wiśniewskiego ogłaszano swego czasu epigonem Kantora. Sam twórca ,,Umarłej klasy" był nawet gotów ogłosić spektakle młodszego kolegi mianem plagiatu. Miał w tym sporo racji, bowiem Wiśniewski otwarcie czerpie z poetyki lidera Cricot 2. Trzeba jednak oddać twórcy ,,Fausta", że udało mu się wykształcić własny, autonomiczny styl.

Warszawskie ,,Quo vadis" pokazuje tak naprawdę wszystko to, co składa się na teatr Wiśniewskiego. Intelektualizm wynikający ze zderzenia różnych autorów służy wizyjności i plastyczności, stanowiącej o sile przedstawień reżysera ,,Bestii". Kameralna scena Polskiego pokazuje kilka stolików, z których każdy otoczony jest krzesłami. Postacie wchodzą na scenę po kolei, wypowiadając krótkie wersety. Trwa zabawa, jesteśmy w istnej belle epoque, na co wskazują nawet kostiumy aktorów. Pojawiają się figury znane z wcześniejszych przedstawień Wiśniewskiego - żołnierze, osioł, smutne damy.

Tytułowe ,,dokąd idziesz?" luźno nawiązuje do powieści Sienkiewicza. Warszawska inscenizacja stanowi bowiem wariację na temat odwiecznego starcia Rozumu i Objawienia. Reprezentantem tego pierwszego jest Neron. Ubrana w mundur carskiego oficera Halina Łabonarska staje się syntezą wszelkich dyktatorów i władców, którzy każdą rzecz w państwie urządzają według swojej wizji. To on(a) chwali doskonałość swojego kraju, w którym ,,są sandwicze", a straże nie muszą nosić broni. Neron jest tutaj także symbolem ateizmu, który chce tylko Boga przewidywalnego i przykrawanego do własnych wyobrażeń. Z drugiej strony pojawia się święty Piotr. Wiesław Komasa nosi brudny, stary płaszcz i zniszczone buty. Na początku po prostu je zupę, by nagle stać się głosicielem Prawdy objawionej. Piotr staje się tym samym reprezentantem tego, co absurdalne - Kierkegaardowska sprzeczność staje się podstawą wiary przeciwnej chłodnemu rozumowi. Przypomina o tym, że ,,wszyscy odchodzimy w mrok", kreuje wizje upadających wielkich miast. Ale jednocześnie porusza duszę.

Ta dychotomia doprowadza do wstrząśnięcia podstawami Neronowego państwa. Ekonomiczny dobrobyt nie wystarcza, by zaspokoić duchowy głód mieszkańców Imperium. Dama Tytoniowa (Ewa Domańska) jest kobietą spragnioną platonicznej miłości. Słowami Roberta Frosta mówi o ,,świecie, który cię zapomni lub wyśmieje". Sybaryta Petroniusz (Jerzy Schejbal) odkrywa swoją miłość do Eunice (Marta Dąbrowska), z którą rozmawia wersetami poematu Johna Donne'a. Oboje popełniają samobójstwo. Pojawia się również żal po stracie - odczuwa go Dama Zapomniana. Maja Barełkowska wchodzi w dialog z nieżyjącym Kochankiem (Maksymilian Rogacki). Mężczyzna wyznaje jej miłość, przywołując wiersz Roberta Herricka ,,Do Antei". O przemijaniu miłości przypomina także Osioł. Groteskowa, tragiczna postać jest w interpretacji Piotra Cyrwusa odpowiednikiem błazna. Kolejny tekst Herricka - ,,Do panien" - mówi o potrzebie kochania w obliczu krótkotrwałości życia.

Ale poruszająca zmurszałego ducha miłość staje się także przyczyną tragedii. Francis Bacon (Szymon Kuśmider) wybiera drogę samotnego artysty i odrzuca swoją ukochaną. Ona - Dama Porzucona w roli świetnej Joanny Halinowskiej - mówi o jego odejściu jak o zniknięciu w ciemnej otchłani. Później pali swoje listy do niego, wierszem Haliny Poświatowskiej mówiąc o ,,ogniu skaczącym po słowach". Jarmarczny, choć zarazem naturalistyczny ton wizji Wiśniewskiego pasuje do malarskich obrazów Bacona. Postać Kuśmidra mówi o sposobach złagodzenia rzeczywistości. Jak to zrobić? Czy na pewno trzeba ją wykrzywiać? Czy ona przypadkiem nie jest już pełna deformacji?

Nawet ateiści - Bill Gates i Steve Jobs - przyznają, że potrzebują transcendencji. Ten drugi przywołuje nawet słynny cytat z księgi Koheleta - ,,marność nad marnościami". Prostytutka ze Świątyni (Marta Kurzak) jedynie w Bogu widzi nadzieję na smutny los swój i swojego dziecka. Wreszcie przed głodem duchowości nie chronią gazety, skupione na opisywaniu małych wycinków codzienności.

Pojawia się w końcu gombrowiczowski ,,rzyg!", znany przecież z ,,Operetki". Przeładowanie materialną strawą objawia się w śmierci Nerona, który umiera z przejedzenia niczym król Jan bez Ziemi. Piotr postanawia poświęcić się dla ludzkości, ofiarowując siebie Bogu. A przecież krótko przedtem ma wizję, w której był drzewem, z którego zbudowano krzyż Chrystusowy. Wybranie duchowego pożywienia musi wiązać się z wyrzeczeniem, ale czy pędząca w szalonym korowodzie ludzkość będzie do niego zdolna? Zwłaszcza, że na horyzoncie czai się sprzątająca ,,gówno" (czyli ludzi) bezwzględna Śmierć (Marcin Jędrzejewski).

Wizja Wiśniewskiego jest jedną z tych, którą przyjmuje się z całym dobrodziejstwem inwentarza lub podchodzi do niej z dystansem. Misteryjne ,,Quo vadis" opowiada o starciu dwóch pierwiastków, z których zdecydowanym zwycięzcą jest Objawienie. Nie oznacza ono jednak prostej drogi, bowiem chrześcijaństwo nie jest tylko religią pocieszenia. Jego immanentnym elementem pozostaje także dyscyplina. Ale czy atakujący ją Rozum nie sprowadzi słabej ludzkości na drogę Apokalipsy? Ten teologiczny aspekt widowiska jest jego kolejnym silnym punktem.

Do warszawskiego spektaklu można mieć właściwie jeden zarzut. Na pewno nie chodzi o muzykę (Satanowski to klasa sama w sobie) czy o aktorstwo (Polski posiada już zgrany, równy zespół). Można po prostu wytknąć Wiśniewskiemu powtarzalność. Drzwi czy nasilający się śmiech pojawiły się już w ,,Burzy". Osioł krążył po scenie w ,,Arce Noego. Nowym Końcu Europy". Żołnierze stanowili nieodłączny element ,,Ryszarda III". O manekinach nawet nie muszę wspominać. Ale co zrobić - taki już urok Wiśniewskiego, a powyższe elementy stały się po prostu jego znakiem rozpoznawczym. Tylko czy wobec tak plastycznego teatru można mówić o rutynie, schematyczności?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji