Artykuły

Mżawka ze sprayu

"Snooker" w chor. Hanny Strzemiecznej Lubelskiego Teatru Tańca, "Piejo, dziobio, gdaczo..." w chor. Hanny Strzemiecznej Grupy Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej oraz "Zapakuj mnie" kompanii Linga ze Szwajcarii na IX Międzynarodowych Spotkaniach Teatrów Tańca w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Pierwszy dzień festiwalu wypadł doprawdy zachęcająco. Dwa spektakle ukazały bogactwo form teatru tańca i treści, jakie niesie. Zobaczyliśmy zabawny spektakl "Piejo, dziobio, gdaczo..." grupy z Lublina oraz - bardzo pięknie tańczony, poetycki i poważny "Zapakuj mnie" kompanii Linga.

Spotkania rozpoczęły się jednak od pokazu spektaklu, nad którym pracuje Lubelski Teatr Tańca, gospodarz Spotkań. "Snooker" to dzieło w toku, więc trudno je oceniać. Koncepcja Hanny Strzemieckiej jest bardzo ciekawa: zamieniła aktorów w kule bilardowe (i ubrała w odpowiednie kolory). Toczą się po scenie, obijają niczym ludzie w życiu, aż od tego obijania przychodzi im coś do głowy. Wypada oczekiwać na rozwój tego pomysłu. Publiczność jednak nie za dobrze zareagowała na muzykę, czyli na chaos głuchych, brzydkich uderzeń niby-bilardowych.

Cudownie przyjęto Grupę Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej i ich spektakl "Piejo, dziobio, gdaczo...", również w choreografii Strzemieckiej. To takie zwielokrotnione do sześciu trzy siostry Czechowa, tyle że bardziej rozbawione. Dojrzewają w cieniu marynarek, najpierw bawią się rozkosznie, potem odkrywają płeć i przeżywają napór hormonów, oddają się miłości oraz wizjom pięknego i szczęśliwego życia. Wychodzi nie najlepiej, bo jedna z nich opowiada o sobie: - Kariera i czasami rypanko. W końcu i tak wszystkie lądują w kuchni. I na scenie autentycznie jedna z nich obiera ziemniaki, druga prasuje ciuchy, trzecia kroi kapustę, czwarta czyści sztućce, piąta lepi ciasto z takich zacięciem, że nad sceną poczyna unosić się mgiełka z mąki, a szósta kroi chleb i smaruje kromki masłem. Spektakl broni się przede wszystkim dowcipem oraz spontanicznością, wobec czego pewne nieporadności techniczne schodzą na plan drugi, nic więc dziwnego, że aktorki zebrały gromkie brawa.

Po występie "Zapakuj mnie" [na zdjęciu] kompanii Linga ze Szwajcarii brawa przeszły w wiwaty. To zawodowy zespół o znakomitej technice, która daje publiczności niekłamaną przyjemność oglądania tancerzy. Nic tu nie jest na siłę, nic nie drażni, a przeciwnie - spektakl tworzy estetyczną, zwartą całość. Chociaż w treści spektakl jest, ogólnie mówiąc, krytyką konsumeryzmu, został zagrany poetycko i zarazem prowokacyjnie oraz nie bez humoru. W pamięci zostaje choćby długa, wielosekwencyjna scena, kiedy para tancerzy spryskuje się... mżawką ze sprayu...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji