Artykuły

Debiutanci w "Kochanowskim" zagrali Facebooka i Pudelka

W weekend odbyła się prapremiera spektaklu "Dolce Vita" w reżyserii Kuby Kowalskiego. Był to spektakl podwójnie wyjątkowy - na deskach opolskiego teatru wystąpili po raz pierwszy nowi aktorzy "Kochanowskiego" : Łukasz Wójcik i Sylwester Piechura. Z sobotniej prapremiery na deskach "Kochanowskiego" jest zadowolony. - Dostaliśmy owację na stojąco, na ukłony wychodziliśmy kilkukrotnie. Mam wrażenie, że wszyscy czuliśmy, że spektakl się udał - mówi Sylwester Piechura w Gazecie Wyborczej-Opole.

Tekst do spektaklu został napisany przez dramaturg Julię Holewińską i reżysera Kubę Kowalskiego. Zainspirowały ich film Felliniego "Dolce Vita", a także "Kartoteka" Różewicza oraz "Skowyt" Ginsberga, - Inspiracja polegała głównie na stawianiu pytań o to, co te dzieła znaczą dzisiaj - mówi Kuba Kowalski.

Po raz pierwszy na deskach Teatru im. Jana Kochanowskiego widzowie mogą zobaczyć dwóch nowych aktorów: Łukasza Wójcika i Sylwestra Piechurę.

Wójcik gra w nim trzy postaci: Facebooka, pana z telewizora, oraz pana z zakładu pogrzebowego.

- To trzy różne sceny, wśród których każda jest pasażową wobec przeżyć głównego bohatera - mówi aktor.

Jak dodaje, praca nad budowaniem spektaklu przebiegała bardzo sprawnie. - Reżyser z panią dramaturg doskonale wiedzieli, co chcą osiągnąć. Rozpatrywali jednak wszystkie nasze propozycje i inicjatywy. Wydaje mi się, że spektakl był swego rodzaju kompromisem aktorów i twórców, którzy kierowali go na odpowiednie tory - przyznaje.

Z sobotniej prapremiery na deskach "Kochanowskiego" jest zadowolony. - Dostaliśmy owację na stojąco, na ukłony wychodziliśmy kilkukrotnie. Mam wrażenie, że wszyscy czuliśmy, że spektakl się udał.

Rozmowa z Sylwestrem Piechurą

Karolina Kijek: Teatr Kochanowskiego stał się pana drugim domem.

Sylwester Piechura: Nawet, od półtora miesiąca, można powiedzieć, że pierwszym. Nieczęsto wychodzę poza obszar teatru.

Jak się pracuje w "Kochanowskim"?

- Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Słyszałem w opowieściach, jak wygląda duży, instytucjonalny teatr od kuchni. Miałem pewne obawy związane chociażby z tym, czy zapamiętam wszystkich, bo przecież pion pracowników jest bardzo duży. Chciałem się w ten skład wkleić i nie odstawać, a jednocześnie wnieść coś ze swojej osobowości i temperamentu. Na szczęście jednak moje małe obawy szybko legły w gruzach. Pracuję w świetnym zespole, złożonym z bardzo inspirujących i ciekawych osobowości. I nie mówię tutaj jedynie o aktorach - wszystkie osoby, których nie widać, a dzięki którym teatr sprawnie działa, są naprawdę zawodowcami w tym, co robią.

W premierze zagrał pan bardzo oryginalne role

- W "Dolce Vita" gram trzy postaci: Pudelka, pana z telewizora, oraz Beatę, pielęgniarkę. Trzy zupełnie odrębne role, bardzo sformalizowane, a jednocześnie odrealnione. Niemała trudność polegała na tym, jak chociażby zagrać plotkarski portal, będąc człowiekiem. Pan z telewizora to z kolei kompilacja 12 różnych programów telewizyjnych, ukazująca, jak bardzo jesteśmy otumaniani i rozkradani z czasu przez telewizyjne komunikaty, które tak naprawdę są jednym i tym samym. Moja trzecia postać to stuprocentowa kobieta, pielęgniarka starszego pana, którym się opiekuje, i - jak sama mówi - zajmuje się tranzytem: odprowadza i żegna ludzi. To była więc praca nad trzema różnymi światami. Praca bardzo rozwijająca, w której należało samemu dużo dawać, proponować, bo jako aktor chcę być twórcą, a nie odtwórcą. Cieszę się, że reżyser Kuba Kowalski i dramaturg Julia Holewińska pozwolili mi na to i zaufali. Praca nad spektaklem była dla mnie również świetną zabawą,

Sprawdzianem pracy aktora w teatrze jest premiera.

- Ta premiera była wyjątkowo ważna, bo to była moja pierwsza premiera w "Kochanowskim". Chciałem, żeby była dobra, żebym stał za tym całym sobą, żeby praca włożona w spektakl była moja, autentyczna. Wydaje mi się, że dowodem na to są chociażby słowa, jakie padły po sobotnim spektaklu. Wśród nich były szczere gratulacje i wiele ciekawych, dobrych, a czasem krytycznych, ale budujących opinii.

Co pan usłyszał?

- Wśród tych opinii wyjątkowo ważne są te, które słyszę od innych aktorów. Kiedy osoba, która gra dłużej, niż ja sam żyję, mówi, że gratuluje debiutu i dawno takiego nie widziała w teatrze... To mnie kompletnie przerasta. Nie spodziewałem się tak dobrych słów. Tym bardziej że bardzo krytycznie podchodzę do tego, co robię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji