Artykuły

Wrocław. Premiera "Termopil polskich" w rocznicę konstytucji

Premiera "Termopil polskich" w reżyserii Jana Klaty odbędzie się w 223. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja. To nie przypadek - ta zbieżność wskazuje na jedno z najważniejszych wydarzeń, wokół którego koncentruje się akcja dramatu Tadeusza Micińskiego.

Przez większość czytelników odsądzany od literackiej czci i wiary, krytykowany za grafomanię, przez nielicznych uważany za nieodkrytego wielkiego reformatora teatru, z którym historia sztuki niesprawiedliwie się obeszła, Miciński do swoich tekstów dramatycznych nie miał szczęścia. Autor kilkunastu dramatów, spośród których znane są dziś "Termopile polskie", "W mrokach złotego pałacu, czyli Bazylissa Teofanu", "Kniaź Patiomkin" i "Noc rabinowa", bezskutecznie zabiegał o ich wystawienie.

Ich symbolika, wykraczająca daleko poza polskie repozytorium, rozpiętość alegorii, skłonność do łączenia ze sobą radykalnie odmiennych konwencji, zabiegi teatralizujące odmienne stany świadomości - to wszystko bynajmniej nie ośmielało potencjalnych inscenizatorów. Ewentualne apetyty na dramaturgię Micińskiego mógł też powstrzymywać rozmach tych dzieł, których autor kompletnie nie liczył się z możliwościami współczesnego sobie teatru. Bez wątpienia on sam swój teatr widział ogromny. Nic dziwnego - udział w spektaklach miał zapewnić widzom prawdziwie mistyczne doświadczenie. Jedynym tekstem, który za jego życia doczekał się inscenizacji, był dramat "Marcin Łuba", napisany wspólnie z Ignacym Maciejowskim-Sewerem i wystawiony w 1896 roku w krakowskim Teatrze Miejskim. Sukces przyszedł późno, już po śmierci autora - "Kniazia " wyreżyserował w 1925 roku Leon Schiller. Przedstawienie z muzyką Karola Szymanowskiego spotkało się z uznaniem krytyki, która podkreślała nowatorstwo dramatu.

"Termopile", pisane przez Micińskiego sto lat temu, na przełomie 1913 i 1914 roku, długo uchodziły za dzieło niesceniczne. Podstawą utworu była pięciotomowa, znana dziś wyłącznie ze streszczeń tragedia "Książę Józef Poniatowski", wielokrotnie przez Micińskiego przerabiana (efektem części tych przeróbek jest powieść "Epopeja napoleońska", a właściwie jedyny jej zachowany tom - "Wita"). Bohater tych wszystkich tekstów przeżywał wówczas prawdziwy renesans popularności - wśród autorów utworów mu poświęconych byli m.in. Reymont i Tetmajer.

Obie wojny "Termopile" przetrwały zdekompletowane i zostały zrekonstruowane dopiero w 1970 roku wraz z towarzyszącą im "Uwagą do teatrów", w której Miciński zawarł koncepcję inscenizacyjną tekstu. Owemu misterium, Teatrowi Mrącej Głowy, ciągowi obrazów wyświetlanych w głowie umierającego księcia, wśród których odbywa on podróż od nurtów Elstery przez Kijów do Kaniowa, od Warszawy do Targowicy i z powrotem, towarzyszyć miał na scenie precyzyjnie zarysowany podział na kondygnacje będące odzwierciedleniem wartości, jakie autor przyznał poszczególnym bohaterom lub całym grupom - z Witą i narodowymi bohaterami na kondygnacji wyższej, z narodowymi klęskami i walkami na środkowej i z gabinetami możnych, w których zapadają decyzje o zgubie Polski - na najniższej.

Tekst ze względu na swoją objętość niemożliwy do wystawienia w całości. W dodatku pojawia się w nim kilkadziesiąt historycznych postaci, kilkanaście przełomowych dla XVIII-wiecznej Polski wydarzeń, a to wszystko mocno zatopione w mistyczno-orientalnym sosie, co sprawiło, że w polskim powojennym teatrze "Termopile" były rzadko obecne. Po prapremierze w 1970 roku w teatrze Wybrzeże, gdzie tekst wyreżyserował Marek Okopiński, wokół dramatu zapadła cisza, przerwana w 1986 roku, kiedy tekst trafił na scenę Starego Teatru w wersji Krzysztofa Babickiego.

Wówczas krytyka była wstrzemięźliwa - chwalono pojedyncze sceny i kreacje, jednak całości zarzucano nazbyt statyczny charakter i nudę wiejącą ze sceny. Paweł Konic w "Teatrze" utyskiwał, że jedynie w scenie kijowskiej, rozgrywającej się między kniaziem Patiomkinem (Krzysztof Globisz) a carycą Katarzyną (Anna Polony), udało się reżyserowi zachować charakterystyczny dla Micińskiego ton groteski. Nie wyszedł mu za to książę Poniatowski (Jerzy Trela) - posągowy bohater bez skazy. Krytycy zwracali też uwagę na kontrowersje wokół wartości literackiej samego tekstu. Wisiało w powietrzu niewypowiedziane pytanie, aż nadto wyraźne: czy w ogóle warto się z "Termopilami" mierzyć?

Odpowiedzi nie dała ostatnia inscenizacja, zrealizowana w 2006 roku przez Andrzeja Marczewskiego w Łodzi (druga w karierze reżysera), po bydgoskiej premierze z 1989 roku wywołała jeszcze silniej spolaryzowane reakcje - pisano o przejmującej tandecie i nieaktualności, ale też o patriotycznym duchu, który miał unosić się nad sceną.

Osiem lat później trudno przed premierą zmierzyć obecność patriotycznego ducha na scenie Teatru Polskiego. Za to z całą pewnością już podczas prób mocno zawiał wiatr historii, sprawiając, że odniesienia do rosyjskiej mocarstwowej polityki nabrały w "Termopilach" mocnych, aktualnych znaczeń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji