Artykuły

16 ról Marty Bizoń

"Neapol 19.03" na Scenie Pod Ratuszem Teatru Ludowego w Krakowie. W Dzienniku Polskim recenzja Wacława Krupińskiego.

Dawno nie opuszczałem teatru w tak świetnym nastroju, dawno nie widzialem recitalu tak doskonale skonstruowanego, tak rewelacyjnie poprowadzonego przez wykonawcę.

O tym, że Marta Bizon, krakowska aktorka Teatru Ludowego, umie śpiewać, wiadomo od lat; dowodzi tego nie tylko na macierzystej scenie, by choćby wspaniały program "Rodzynki z migdałami" Leopolda Kozłowskiego przywołać. Potwierdzają to laury Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Ale bez wątpienia dopiero ten recital - "Neapol 19.03" jest tej aktorki, której bodaj stuka 10 lat pracy - osiągnięciem największym. Mistrzowskim, i to dokonaniem aktorskim, bo te 16 piosenek to 16 precyzyjnie zagranych ról, to 16 snutych opowieści, w których jest śmiech i rozpacz, frywolność i najczystszy liryzm. A etiudka z twarzą w jednej z piosenek - toż perełka sama w sobie.

Ten spektakl, ten recital najwlaściwiej oddaje slowo - powściągliwość. Niczego w nim nie ma nazbyt wiele. Trwa w sam raz, jakąś godzinkę z okładem, piosenki zainscenizowano idealnie, bez nadmiernych zabiegów, scenografia Marka Brauna służy dyskretnie, jak dobrze dobrany makijaż, wśród piosenek nie ma przebojów, nawet ,,0' sole mio" pojawia się dopiero na bis (a warto go "wyklaskać" dla urody aranżacji dokonanej przez Konrada Mastylo, sprawującego kierownictwo muzyczne spektaklu), i nawet aktorki temperament a że go ma, widać i słychać - w żadnym momencie nie eksploduje nadmiernie. Podobnie oszczędnie wspierają aktorkę rekwizyty, ot zmieniona sukienka, płaszcz, ale to są jedynie dodatki do nieustannie przeobrażającej

się w kolejnych neapolitanskich opowieściach Marty Bizon. Niemal organicznie scalonej ze światem, jaki przedstawia. Z jego bohaterkami i bohaterami.

Nie ma zarazem w tym recitalu żadnego podrabiania, żadnego naśladownictwa - Bizon bynajmniej nie sili się na bycie neapolitanką, i pewnie właśnie dlatego opowiada owe historie z dojmującą prawdą, i, chciałoby się powiedzieć, z iście neapolitańskim temperamentem - podkreślanym jeszcze urodą aktorki. Miał znakomity pomysł reżyser recitalu Paweł Szumiec, kojarząc tę właśnie aktorkę z tym repertuarem, i dobrze, że dobrał głównie piosenki nieznane, a jakże piękne, czarowne, meiodyjne.

Uroda muzyki to wielki atut recitalu. Grają trzej wyborni instrumentaliści - wspomniany Mastylo jako pianista, Krzysztof Oczkowski - na gitarze i mandolinie oraz Grzegorz Frankowski - na kontrabasie, i znów słowem powściągliwość można opisać tak aranżacje, jak i grę. A przy tym czuje się, że i muzycy świetnie się bawią, a jak trzeba, to i śpiewają.

Tych piosenek nie ma w radiu, nie nadaje ono nagrań Gabrielli Ferri, Liny Sastri czy Milvy. Za to mamy teraz okazję słuchać ich w wykonaniu Marty Bizoń na Scenie Pod Ratuszem Teatru Ludowego. I doprawdy warto się tam udać, do czego z największym przekonaniem namawiam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji