Artykuły

Pomarańczowy melanż

"Miłość do trzech pomarańczy" w reż. Michała Znanieckiego w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Dorota Szwarcman na swoim blogu w Polityce.

Przede wszystkim wspaniale jest zobaczyć wystawione na polskiej scenie dzieło Prokofiewa z jego najlepszego okresu. W krakowskiej realizacji było aż gęsto od nadmiaru pomysłów, jak to u Michała Znanieckiego, ale to bajka, więc więcej można wybaczyć.

Początek spektaklu rozgrywający się w moskiewskim domu starców nawet się broni. Pacjenci zdenerwowani zepsutym telewizorem żądają rozrywki. Bajka się zaczyna. Ale potem rzecz już nie zostaje pociągnięta - chyba że to my mamy czuć się tymi pacjentami, bo w pewnym momencie okno sceniczne zostaje okolone ramą a la telewizor i większość akcji (łącznie z projekcjami) w tym telewizorze się rozgrywa. To też jest nawet dość zabawne.

Bajka jest dość skomplikowana, a szczególną rolę w niej ma chór. Musi się poruszać również po widowni - w związku z tym jakaś ilość miejsc (bodaj koło dziesięciu) musi być zablokowana. Jest wciąż dużo krzyku i hałasu, gag goni gag, aż można się w tym pogubić, a pointa, niezgodna z treścią, stawia wszystko na głowie. Jednak najważniejsze wątki są zachowane. I tu podziw przede wszystkim dla śpiewaków. Prokofiew zawsze był wymagający, w jego operach zwykle musi występować tłum solistów. Tu trzeba było ich pościągać z różnych ośrodków, choć przedstawicieli gospodarzy również nie brakowało.

Świetny był Król Treflowy - Wojtek Gierlach i Książę - Pavlo Tolstoy. Towarzyszący mu w wyprawie po pomarańcze gość z Rosji, Vladimir Voroshnin, głosowo był niezły, ale aktorsko sztywny, za to wybranka Księcia, Ninetta (Katarzyna Oleś-Blacha), przydała swej postaci szczególnego humoru. Niewielką, ale znaczącą negatywną rolę intrygującego Leandra zagrał Mariusz Godlewski; jako Księżniczka Clarissa towarzyszyła mu Iryna Zhytynska (jak zawsze jej głos wydał mi się zbyt rozwibrowany). Za to komediowe role były znakomite: Ewa Biegas jako zła wróżka Fata Morgana, Anna Bernacka jako czarnoskóra Smeraldina (w oryginale słodki blond), Wojtek Śmiłek jako Mag Celio i Przemysław Firek w roli Kucharki z wielką chochlą.

A w przerwie częstowano publiczność pomarańczami. To akurat nie było bardzo kosztowne. Bo w ogóle wystawienie Miłości do trzech pomarańczy tanie nie jest. Ale warto było - przede wszystkim z powodu genialnej muzyki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji