Powrót Popera
Spektakl "Poper. Komedia z piosenkami" zobaczymy od wtorku do czwartku na Scenie Nowej Teatru Nowego. Muzyczny spektakl "Mister Barańczak. Żeby w kwestii tej nocy była pełna jasność" - w środę i w czwartek.
To bardzo ciekawa realizacja błyskotliwej komedii Hanocha Levina. Opowieść o człowieku, który za sprawą ekscentrycznych sąsiadów wplątuje sie w absurdalną grę, której skutki trudno było na początku przewidzieć.
Na scenie - dwa domy, których granice kreśli biała linia na czarnej podłodze. W każdym z domów epicentrum wydarzeń wyznacza łóżko: symboliczne zarzewie konfliktów, które targają bohaterami i napędzają fabułę. Na pierwszy rzut oka nie dzieje się tu nic niezwykłego. Oto zazdrosny mąż - Szwarc - robi karczemne awantury swojej żonie. Paradująca w nocnej koszuli Szwarciska raz po raz odwraca się do małżonka wypiętym tyłkiem i z retorycznym pytaniem "Widzisz to?" lawiruje między postawą ugodowej kury domowej i kobiety uparcie stawiającej na swoim. Małżeńskie zgrzyty obserwuje niemo znad łóżka ślubny portret obojga, oprawiony w ozdobną ramkę...
Spektakl wyreżyserowała Ana Nowicka. Występują: Dorota Abbe, Daniele Popławska, Paweł Binkowski, Mirosław Kropielnicki, Łukasz Mazurek.
Mister Barańczak przygląda się światu
Muzyczny spektakl "Mister Barańczak. Żeby w kwestii tej nocy była pełna jasność" [na zdjęciu] jest hołdem złożonym Stanisławowi Barańczakowi. Wybitny poeta i tłumacz, znany przede wszystkim z przekładów dzieł Szekspira, urodził się i wychował właśnie w Poznaniu. Tu skończył studia, tu rozpoczął karierę naukową na UAM. Wyrzucony z uczelni za działalność polityczną (był działaczem Komitetu Obrony Robotników) na początku lat 80. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Wykładał m.in. na Harvardzie. Od lat zmaga się z chorobą Parkinsona. Szczegółowej biografii Stanisława Barańczaka w spektaklu w reżyserii Jerzego Satanowskiego (również poznaniaka) nie znajdziemy. Jest wędrowny profesor (ciepła, żywa rola Mariusza Puchalskiego) przemierzający scenę życia
z ogromną walizką, która w razie potrzeby zmienia się w uniwersytecką mównicę. Jest tłum studentów w mundurkach z literą "B" w klapie (świetny wokalnie zespól młodych aktorów Teatru Nowego), jest żona, jest tajniak w prochowcu. Są obrazki z szarej, zasypanej śniegiem Polski, którą poeta w jednym z numerów ogląda, jadąc przepełnionym autobusem marki Jelcz, trącany łokciem przez współpasażera... "Mister Barańczak" doprowadza widownię do śmiechu, gdy odkrywa warsztat tłumacza, i tworzy śmiałe wariacje na temat klasyki. I wtedy, gdy przekłada na język polski piosenki grupy The Beatles. W spektaklu Jerzego Satanowskiego śmiech jednak czasami zastyga. Wpatrzony w pędzący świat poeta przypomina nam, że za każdym razem, gdy sadzamy tyłek, sącząc wino na kanapie, gdzieś na świecie ginie człowiek. Sceniczny Barańczak opowiada nam też o sobie samym stojącym przed witryną. Coraz starszym, w zadziwieniu przyglądającym się postaci, którą zobaczył w szybie.
Kolejne spektakle - w środę i w czwartek.