Artykuły

Roztańczony weterynarz

"Doktor Dolitte i przyjaciele" w reż. Konrada Szachnowskiego w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Pisze Przemysław Gulda w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Najnowsze przedstawienie Teatru Miniatura wprost kipi kolorami, dźwiękami i ruchem. Dzieci będą zachwycone, a rodziców rozbawi kilka żartów przeznaczonych tylko dla nich.

"Doktor Dolittle i przyjaciele", spektakl, który miał premierę w ostatnią niedzielę, to pełnokrwisty musical dla najmłodszych. Autorka spektaklu, Bogumiła Szachnowska, nie tylko dopisała kilka scen do oryginalnego tekstu popularnej książki dla dzieci autorstwa Hugh Loftinga, ale postanowiła także dodać liczne piosenki.

Spektakl opowiada o egzotycznej przygodzie sympatycznego doktora, który posiadł umiejętność rozmawiania ze zwierzętami. Ze swego spokojnego londyńskiego domu wyrusza wraz z grupą wiernych zwierzęcych przyjaciół do Afryki, by leczyć tam małpy, które zapadły na tajemniczą chorobę. Po drodze bohaterowie przeżywają mnóstwo mrożących krew w dziecięcych żyłach przygód: katastrofę statku, pojmanie przez lokalnego kacyka, atak wściekłości króla lwa. Ale wszystko zmierza do szczęśliwego końca - powrotu do domu.

Sporo w tym spektaklu dobrze podanego, nienachalnego dydaktyzmu. Najmłodsi widzowie przekonają się na własne oczy i uszy, że nie warto być egoistą, że trzeba pomagać słabszym i że razem można zdziałać więcej niż w pojedynkę. Zadziwiająco dużo - jak na spektakl dla dzieci - znalazło się tu elementów krytyki społecznej. Zwierzęcy bohaterowie co i rusz udowadniają, jak wadliwy jest świat stworzony przez człowieka, gdzie nikt nie potrafi się z nikim dogadać, gdzie jedni są bogaci, a inni biedni. Zresztą temat pieniędzy, niespłaconych długów, niemożliwości utrzymania się przewija się jak refren przez cały spektakl, a najmłodsi widzowie dowiedzieć się mogą, że to pieniądz powoduje, iż świat się kręci. Rodzice także nie będą się nudzić, bo autorzy spektaklu wpletli w jego treść kilka żarcików niedostrzegalnych przez dzieci, jak np. kpiny z dążenia Michaela Jacksona do bycia białym.

Ten spektakl to przede wszystkim wielkie widowisko. Przedstawienie zrealizowane jest w zawrotnym tempie. Poszczególne sceny gonią jedna drugą, piosenki są krótkie, a dialogi zwarte. Na scenie rzadko kiedy przebywa jednocześnie mniej niż dziesięć osób - reżyser Konrad Szachnowski wykonał znakomitą robotę, pewnie panując nad tym ogromem postaci, słów, tanecznych ruchów i dźwięków. Jednocześnie poszczególne postacie są niezwykle wyraziste i zapadające w pamięć najmłodszych widzów. Infantylny prosiaczek czy wieczny malkontent krokodyl wywołują salwy uzasadnionego śmiechu.

Ze swego zadania znakomicie wywiązała się także autorka scenografii Grażyna Skała. Zaprojektowała barwne stroje i oryginalne zwierzęce maski. Ruchome elementy scenografii, przestawiane przez aktorów w trakcie spektaklu, płynnie zmieniały się z wnętrza londyńskiego salonu w kadłub statku czy afrykański busz.

Spektakl z pewnością pobudzi dziecięcą wyobraźnię, zostawi w pamięci najmłodszych kilka piosenek, a może i na dodatek niektóre z rad wyśpiewywanych przez bohaterów. Choćby tę: "mieć to nie wszystko, bo wszystko - to być".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji