Artykuły

Śpiewająca ćwiartka Blondynki

JULIA PIETRUCHA, najbardziej dziś znana serialowa blondynka, zaprzecza stereotypom o jasnowłosych ślicznotkach. Z anielską urodą, zamiast lansować się na czerwonym dywanie, woli pomagać zwierzętom.

W daleką podróż wybiera się tylko z plecakiem, nawet bez tuszu do rzęs. Błyszczy przed kamerą - jednakowo, gdy zmienia się w Marilyn Monroe i w przysadzistego Koreańczyka z teledyskowego przeboju.

Sympatię widzów przyniosła jej rola pani weterynarz. Osoby, która - mimo młodego wieku, niewątpliwej urody i miejskiego wychowania - potrafiła zdobyć zaufanie mieszkańców wsi leżącej pod wschodnią granicą. W kraciastych koszulach, przemieszczając się wozem terenowym, serialowa Sylwia spieszy z pomocą dużym i małym zwierzętom, wprowadzając jednocześnie ład w życie związanych z nimi ludzi.

Tytułowa "Blondynka" jest wciąż obecna na małym ekranie dzięki regularnym powtórkowym emisjom. Tymczasem premierowo Julia Pietrucha pojawiła się w TVP i na początku tego roku, w trzecim już sezonie wieloodcinkowej "Galerii". Została w niej obsadzona jak najbardziej "po warunkach" (jako córka bogatego ojca mogła eksponować urodę i modny styl bycia do czasu, gdy scenarzyści nie wtrącili jej postaci do więzienia). Wbrew wizerunkowi zdarza się jej natomiast działać w Polsatowskim show "Twoja twarz brzmi znajomo". Zmierzyła się w nim m.in. z fizycznością południowokoreańskiego wykonawcy przeboju "Gangnam Style", wygrywając pierwszą z nagród w tym programie. Zgodnie z regulaminem przeznaczyła ją na charytatywny cel. Wybrała jedno ze schronisk dla psów, z którymi współpracuje.

Jej przygoda z aktorstwem zaczęła się od postaci Gerdy w spektaklu "Królowa Śniegu" warszawskiego Teatru Syrena. Julka trafiła na tę scenę jako nastolatka za sprawą ogłoszenia w gazecie. Jej mama, tancerka baletu, wiele energii włożyła we wprowadzenie trzech córek w świat sztuki i muzyki. Zabierała dziewczynki do opery, na wystawy i do kina, wspierała ich domowe występy. Nie mogła przy tym nie zauważyć, że od starszej Natalii i młodszej Gabrieli większą chęć do gry na instrumentach i śpiewania wykazuje środkowa córka.

Aktorska przygrywka

Kiedy pojawił się anons dotyczący przesłuchań do spektaklu "Królowa Śniegu" w reż. Barbary Borys-Damięckiej, mama doszła do wniosku, że wykazująca talenty muzyczne i wokalne Julka mogłaby spróbować swoich sił. Zwycięstwo w castingu zaowocowało dwoma latami spędzonymi w magicznym świecie sceny. Julia Pietrucha wspomina, że była oczarowana bogactwem scenografii, kostiumami, specyficznym zapachem i klimatem teatru. Aktorską przygrywkę traktowała jak świetną zabawę.

W tym czasie całkiem poważnie myślała o szkole sportowej - dobrze radziła sobie w lekkoatletyce i w koszykówce. Tymczasem choreografka z Syreny, która pracowała również przy wyborach miss nastolatek, zaproponowała jej udział w konkursie. Był rok 2002, kiedy Julka zdobyła zwycięską koronę. Niedługo potem dostała ofertę z amerykańskiej agencji modelek. Mając 13 lat, pierwszy raz poleciała z mamą do Nowego Jorku, by kilka kolejnych wakacji spędzać na wybiegu i sesjach zdjęciowych. Jesienią wracała do jednego z najbardziej prestiżowych stołecznych liceów, im. Batorego.

Karierę modelki przerwała nagle. Dziś mówi, że mimo biegłości w języku angielskim, podczas sesji i pokazów trzymała się na uboczu. Była nieśmiała, na dodatek w pewnym momencie zaczęło jej mocno przeszkadzać bycie jedynie "wieszakiem na ubrania".

Rezygnacja z modelingu stała się o tyle prostsza, że już wtedy Julka współpracowała z serialowymi produkcjami. Grała m.in. w "Na Wspólnej", "Pensjonacie pod Różą", "Kochaj mnie, kochaj".

Jeszcze w liceum dostała propozycję roli w filmie Michała Kwiecińskiego "Jutro idziemy do kina". Na festiwalu w Gdyni otrzymała za nią Specjalną Nagrodę Aktorską.

Angaż bez papierów

Wydawałoby się naturalne, że po maturze będzie zdawać do szkoły teatralnej, ale jej papiery tam nie dotarły. Mówi, że nie czuła potrzeby ich złożenia. Już i tak była w zawodzie, wciąż pojawiały się nowe propozycje. Nie tylko telewizyjne. W 2009 r. zagrała np. w "Tataraku" Andrzeja Wajdy czy w opowiadającym o początkach Gdyni filmie i miniserialu "Miasto z morza". Dostała też propozycję udziału w serialu "Blondynka" i tytułowej roli, która przyniosła jej popularność i serdeczne reakcje ze strony widzów.

Ekranowa rola pani weterynarz przyczyniła się do zwiększenia świadomości i wrażliwości młodej gwiazdy na potrzeby zwierząt. Julia Pietrucha zaczęła się udzielać w różnych fundacjach, wspomaga schroniska dla psów, przygląda się sytuacji zwierząt, podróżując po świecie.

Wcześniej Julia zwiedzała świat z perspektywy modelingowych wyjazdów, Jan nauczył ją nowego sposobu podróżowania, z niewielkim plecakiem. "Dżinsy, ze dwie sukienki, tunika, T-shirt, krem, leki, książka... razem 8 kg" - zdradziła w jednym z wywiadów. Nawet bez tuszu do rzęs, który mógł się przydać podczas wędrówki po Indiach, kiedy doszło do spotkania z hollywoodzkim producentem.

Podróże i zobowiązania

Nim wybrali się na trzymiesięczną wyprawę do Indii, przemierzając je od Chennai na południowo-wschodnim wybrzeżu do granicy z Pakistanem, odwiedzili razem Tajlandię, Malezję, Indonezję.

Julia Pietrucha zdradza, że teraz marzy się jej wyjazd do Afryki. I do Ameryki Południowej. Chętnie wybrałaby się również w filmową podróż w czasie, do międzywojnia ubiegłego wieku. Jej wielką pasją są polskie filmy z lat 20. i 30. Uwielbia Eugeniusza Bodo. Czytając jego biografię, zastanawiała się, do jakiego okresu jego życia chciałaby na planie filmowym nawiązać. Jest ciekawa, czy uda się jej spełnić ekranowe marzenia. Wiele przed nią. W marcu tego roku skończyła dopiero 25 lat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji