„Sto rąk, sto sztyletów"
Sto pięćdziesiątą rocznicę wybuchu Powstania Listopadowego Teatr "Wybrzeże" uczci szczególnie uroczyście. W sobotę 29 listopada o godz. 22 w teatrze na Targu Węglowym odbędzie się premiera znanej sztuki Jerzego Żurka "Sto rąk, sto sztyletów". Ten napisany kilka lat temu dramat mówi o znanym epizodzie nocy listopadowej (który literacko wykorzystał w swojej sztuce również Stanisław Wyspiański): wtargnięciu podchorążych na scenę Teatru Rozmaitości w trakcie cowieczornego przedstawienia, literacka atrakcyjność tego autentycznego przecież wydarzenia wydaje się oczywista - mamy tu bowiem do czynienia z najprawdziwszym "teatrem w teatrze", który na dodatek urasta do rangi ważkiego symbolu: w momencie, gdy podchorążowie wkraczają na scenę teatru, jest to równocześnie wtargnięcie na scenę historii.
Jerzy Żurek - biorąc za punkt wyjścia zdarzenie autentyczne, nie pisze jednak historycznej kroniki. Czas, miejsce, niektóre postaci, tło zdarzeń - są prawdziwe. To jednak co najważniejsze - konflikt i dyskusja między postaciami tej sztuki, starcie racji i idei, zachowania ludzi postawionych w sytuacji szczególnej - mimo iż znajdują pokrycie w ogólnym stanie umysłów i idei w 1830 roku, w sztuce Żurka są swoistą historyczną spekulacją. Nie traktujmy więc tej sztuki jako repetytorium z historii, ale też nie oczekujmy rewolucyjnych rewizji naszej wiedzy o powstaniu. Sztuką pisarza jest również nie wchodzić w rolę czy polityka czy ideologa, pozostawać pisarzem, to jest tym, który z elementów danych tworzy wizję własną - możliwie bliską prawdzie.
W sztuce Żurka nie będzie to prawda faktów. Te mają drugorzędne niemal znaczenie. Ta sztuka mówi o prawdzie emocji i racji. Czy, gdybyśmy ich nie znali, moglibyśmy rozumieć fakty? Myślę, że to bardzo ważne pytanie, zwłaszcza w kontekście tragicznych losów Powstania Listopadowego. Ci, którzy byli jego sprawcami: podchorążowie ze sprzysiężenia Wysockiego, zawinili równocześnie "niedoczynem" młodej rewolucji, swą niekonsekwencją spowodowali już w pierwszych godzinach nocy listopadowej zasianie ziaren zwątpienia i przyszłej klęski. Nie oni sami jej zawinili, a ci, którym naiwnie zaufali - pokolenie generałów o "historycznych" nazwiskach. Jednakże winą podchorążych było niezrozumienie "emocji i racji" społeczeństwa, owego psychologicznego tła, na którym chcieli budować "fakty".
Dość rozpowszechniony jest we współczesnej historiografii pogląd, iż Powstanie Listopadowe miało duże szansę na wywalczenie niepodległości. Szansę te zaprzepaścili słabi i zdradzieccy wodzowie, którym jednak spiskowcy dobrowolnie oddali władzę. A przecież mogli postąpić inaczej (do czego nawoływał Maurycy Mochnacki), rewolucjonizując nie tylko armię, a całe społeczeństwo. Przypomina się w tym momencie ów dialog ze "Sprawy Dantona" Przybyszewskiej, gdy Danton mówi o konieczności "udostępnienia rewolucji", a Robespierre nazywa to zdradą...
Jerzy Żurek znakomicie rejestruje i pokazuje nam moment pierwszego starcia się ze sobą dwóch pokoleń, dwóch racji, dwóch autorytetów: podchorążych, działających jako pewna zbiorowość i generała Chłopickiego, idola Warszawy, wymarzonego przez spiskowców wodza. Dyskusja, jaka się między nimi wywiązuje, mogła się zdarzyć tylko w teatrze (i przecież zdarza się właśnie w teatrze), nie przekreśla to jednak jej prawdziwości. Tym bardziej, że krąg protagonistów się powiększa. Na scenę wkracza jeszcze jeden generał - najbardziej skompromitowany, najbardziej znienawidzony - arcyszpieg Rożniecki.
W tym trójkącie, przy czynnym udziale publiczności teatralnej, toczyć się będzie ów dyskurs, w którym udaje się autorowi zawrzeć jakby komplet przeczuć przyszłych losów powstania i Polski. Dziwna to sztuka o powstaniu, w której się nie strzela, nie maszeruje, nie śpiewa "Warszawianki" i nie ginie w okopach Woli. Dziwna, bo zamykająca bogaty krąg problematyki jaką niesie ze sobą Powstanie Listopadowe - na scenie, i dla teatru i dla widzów ta "dziwność" jest jednak wyjątkową i szczególną szansą na przeżycie raz jeszcze listopadowej nocy sprzed stu pięćdziesięciu lat. Piszący te słowa jest głęboko przekonany, że była to noc dla historii narodu decydująca.