Bohaterski Rok 1944
DRAMATURGIA zaczyna wracać ku początkom naszych dni. W Teatrze Kameralnym idzie Korcellego "Dom na Twardej", sztuka z okresu powstania Krajowej Rady Narodowej, zaś w Domu Wojska Polskiego grany jest "Rok 1944". Przeżywamy na nowo genezę rzeczywistości, w której żyjemy i którą kształtujemy. Nie jest to ucieczka w historię. Spojrzenie wstecz pozwala tylko lepiej zrozumieć naszą współczesność, bardziej ją w nas samych utwierdzić i pokochać. Szczególną pod tym względem siłę oddziaływania zdradza "Rok 1944"- wiele obiecujący debiut sceniczny Józefa Kuśmierka.
Spektakl, który oglądamy w Teatrze DWP posiada dwa plany, powiązane ze sobą, lecz nierównej wartości. Jeden to plan wielkiego reportażu scenicznego, drugi to osadzony na nim plan problemowy. Chociaż strona problemowa uległa w pewnym stopniu załamaniu, prawda pełnego ruchu i barwy reportażu triumfuje na scenie utrzymując widza do końca w napięciu.
1.
JAKAŻ jest problematyka "Roku 1944" i na czym polega pewne jej niedorysowanie?
Powiatowy komendant milicji na wyzwolonym w r. 1944 prawym brzegu Wisły utrwala w walce z podziemiem i siłami przeszłości nowy społeczny i państwowy porządek. W warunkach trwającej nadal wojny walka jest dramatyczna i ciężka, młody - według tekstu 18-letni! - komendant popełnia w niej błędy. Towarzyszka z KW strofuje go ostro, choć po przyjacielsku, dochodzi nawet do jego degradacji. W zakończeniu tow. Ola ginie z rąk akowskiego skrytobójcy, którego tow. Bogdan zabija, broniąc własnego życia. Historia idzie jednak dalej. W toku rozpoczętej ofensywy zdobyto właśnie Warszawę i tylko z podawanego przez radio komunikatu rozbrzmiewają nad trupem komunistki słowa o "chwale żołnierzom, którzy polegli za Ojczyznę".
Istotnym problemem sztuki jest stosunek władzy ludowej do człowieka. Komendanta MO, niedawnego partyzanta, ponosi żywiołowy rewolucyjny zapał i niecierpliwość, często - gniew, a nawet nienawiść. Przedstawicielka KW musi stale upominać go o większe zaufanie do ludzi, o przekonywanie i pozyskiwanie ich dla wspólnej sprawy, o jednoczenie raczej niż dzielenie. "A ty... ludzi nie krzywdź..." - mówi mu Ola jeszcze w ostatniej chwili swego życia.
Nie trudno dostrzec tu materiał na wielki, ostry dramatycznie, nawet tragiczny konflikt moralny. Konflikt ten Kuśmierek w swej sztuce zakłada, lecz fakty i rzeczywisty charakter działań "winnego" Bogdana - zupełnie stępiają jego ostrze. W istocie rzeczy Bogdan nie nadużywa władzy, nie czyni niczego, co nie byłoby uzasadnione przez sytuację i zwykłe ludzkie uczucia. Zakończenie zaś sztuki zdaje się przyznawać rację raczej jemu aniżeli Oli.
Jest w tym wszystkim nie tylko zwichnięcie dramatycznego konfliktu, lecz ponadto jakaś poprawność, grzeczność, chęć wypośrodkowania przeciętnej, jakże niepodobne do Kuśmierka. Wydaje się, jakby autor dokonał w ostatniej chwili uniku, jakby zabrakło mu odwagi do zrealizowania konfliktu w pełni dramatycznego.
Zaciążyły tu, być może, pewne pokutujące u nas nadal błędne pojęcia o typowości, sprowadzonej do arytmetycznej przeciętnej, a wykluczające jakoby wszelką jaskrawość, o bohaterze pozytywnym, o tragizmie. Tak jak gdyby bohatera pozytywnego nie można było obarczyć nawet istotnym błędem i winą i jak gdyby nie mógł on mimo to budzić w widzu sympatii i przekonania o słuszności swej sprawy! Jest tu chyba i błąd ilustracyjności, degradujący dzieło sztuki do dokumentu czy historycznej kroniki. Tak jak gdyby utworem historycznym artysta nie walczył o sprawy ważne nie tylko w tamtym czasie; jak gdyby utwór o roku 1944 nie mógł obok hołdu dla bohaterów zawrzeć i aktualnego nadal, samokrytycznego podsumowania dziesięciolecia. Oczywiście, nie jest w zasadzie słuszne rościć do autora pretensje o to, czego nie dał on w swym dziele. Tutaj jednak napotykamy na wyraźne ślady zamysłu autorskiego, który - nie doprowadzony do końca - osłabił artystyczny walor dramatu o roku 1944. Osłabił też w całości spektaklu poważnie oddziaływanie postaci przedstawicielki partii. Nawet tak świetna aktorka jak Ryszarda Hanin, zresztą za młoda w tej roli, nie była w stanie sprawić, aby postać ta nie drażniła nieznośnym, bo ogólnikowym i nie mającym uzasadnienia w akcji, moraralizatorstwem. Wyborną natomiast postać prostymi środkami stworzył Bogdan Niewinowski, bardzo ludzki, bardzo prawdziwy i pociągający w roli Bogdana. Zasługa spada tu po połowie na aktora i autora, który osadził swego bohatera mocno w realnym, nie upiększonym życiu.
Kuśmierkowi nie udało się jeszcze - z pomocą głębszego konfliktu moralnego oraz filozoficznego uogólnienia - nadać sprawom swej sztuki wymiaru najwyższego, podnieść jej do tej rangi, jaką uzyskują zawsze np. utwory Kruczkowskiego. Umiał jednak wlać tyle prawdy w plan reportażowy swej sztuki, że mimo to żyje ona na scenie mocnym życiem i głęboko wzrusza.
2.
NARZEKAMY wszyscy na panującą wśród naszych dramaturgów monotonię warsztatu teatralnego, na powtarzanie się form przejętych z mieszczańskiej literatury realizmu krytycznego. Narzekamy słusznie. "Rok 1944" - mimo trafiających się w nim nieporadności warsztatu - oznacza już na szczęście pewien krok naprzód w unowocześnieniu formy scenicznej.
Na pozór nie różni się on w ujęciu od sztuki Korcellego: i tu i tam akcja rozgrywa się w jednym domu, nawet w jednym jedynym pokoju. Ale kameralność ta tłumaczy się konsekwentnie tylko w wypadku "Domu na Twardej", sztuki pragnącej ukazać schyłek pewnego pokolenia i pewnej psychicznej postawy. Już w "Roku 1944" rzeczywista treść sztuki rozsadza zbyt wąskie ramy, w jakich ją zawarto. To bowiem, co Korcelli wypowiada w dialogach niezbyt wielu postaci, to Kuśmierek demonstruje w sposób żywy w działaniu, to ukazuje przez wprowadzenie na scenę całych grup ludzkich korespondujących z postaciami Bogdana, Oli i ich otoczenia. Kameralność dekoracji najwyraźniej tu zwodzi. Skromny lokal biurowy dawnego starostwa, a potem Kreisamtu, obecnie zaś sąsiadującej z nowym starostwem komendy milicji obywatelskiej, staje się tu przecież scenograficznym pars pro toto, skupiającym przykładowo sprawy i konflikty jednego powiatu wyzwolonej Ojczyzny. Urządzenia telefoniczne na biurku komendanta przedłużają scenerię, łączą postacie grające i widzów z całością tego, co się w tym powiecie dzieje w owym "Niezapomnianym Roku 1944".
Dzieło Wiszniewskiego przypomina się nie tylko ze względu na szeroki i tu i tam wolumen wydarzeń i nie tylko prawem historycznej analogii. Sztuka Kuśmierka jest w ogóle wśród dzieł dotychczasowej naszej dramaturgii najbliższa może swym duchem utworom dramaturgii romantyczno-rewolucyjnej, najcenniejszego działu teatru radzieckiego. Nie trudno wskazać na motywy jakby świadomie nawiązujące np. do "Lubow Jarowoj". Scena z milicjantem Cebulakiem (T. Andrzejewski), sądzonym przez własnego druha z partyzantki, każe wspomnieć scenę Koszkin-Groznoj, a motyw z kolejarzem wędrującym za swą sprawą od urzędu do urzędu zdaje się powtarzać w zmienionej - satyrycznej zamiast filozoficznej - funkcji leitmotiv z prof. Gornostajewem z dramatu Treniewa. Podobnie jak u Kuśmierka - śmiercią przedstawiciela partii kończy się wiele sztuk radzieckich tego kręgu, od "Sztormu" przez "Pociąg pancerny" po "Optymistyczną tragedię".
Ważna jest jednak atmosfera sztuki. Ona to najbardziej zbliża ją do pamiętnych dzieł o początkach Październikowej Rewolucji. Kuśmierek ujawnia w swym debiucie scenicznym te same walory, które tak wysoko ocenialiśmy już w jego artystycznym reportażu. W jego dziele jest żar, jest pasja prawdy, i to prawdy odważnej i bez retuszu. Kuśmierek ukazuje rzeczywistość w sposób dialektyczny, w ustawicznym stawaniu się i ruchu; w całej tej złożoności i wewnętrznych sprzecznościach. To jest rzadkie w naszej współczesnej literaturze, a jeszcze rzadsze, choć szczególnie nieodzowne, w dramaturgii i to właśnie każe nam w Kuśmierku tyle pokładać nadziei.
Ekspozycja z woźnymi (K. Żbikowska, K. Chrzanowski); rozmowy ludzi AK (interesujący w roli dowódców J. Pichelski, J. Niewęgłowski, ładnie zróżniczkowany zespół podkomendnych z dobrze łączącym komizm z ludowością A. Juraszem! - "Jeleniczem"); starcie Bogdana z Olą po powrocie z nieszczęsnej obławy (tragizm bratobójczej wojny domowej); scena przesłuchania Chmury z jej rozpaczliwym epilogiem (nader ciekawy B. Ejsmont); wreszcie scena śmierci Oli - to przykłady bezspornego talentu dramatycznego i wyczucia scenicznego Kuśmierka.
Są w jego utworze i efekty teatralne mniej udane. Są naiwności i łatwe sentymentalizmy w pozytywnych wypowiedziach, marzeniach i piosenkach o budownictwie i nowym, pięknym życiu. Jest sztampa w rysunku radzieckiego oficera (W. Nanowski). Czasem zabrzmią też tony melodramatu. Nawet jednak z tymi błędami jest to sztuka gorąca, napisana z rozmachem, drgająca silnym tętnem życia i prawdy. Jest też w niej ów wyraźny nurt romantyzmu, bez którego nie powstanie dramat o rewolucji, nawet tak rzekomo "łagodnej" jak nasza z lat 1944-45.
3.
W praktyce teatru rzeczą niesłychanie ważną jest, aby istniało pewne duchowe pokrewieństwo między sztuką a realizującym ją na scenie reżyserem. Oglądaliśmy niedawno w Warszawie pouczający przykład rozminięcia się reżysera z dziełem dramatycznym. Reżyser, bardzo wybitny, lecz predestynowany raczej do sztuk intelektualno-kameralnych, reżyser przy tym nieco laboratoryjny, a na wskroś racjonalistyczny, porwał się na wielkie widowisko masowe w stylu romantyczno-rewolucyjnym. Mam oczywiście na myśli prof. Bogdana Korzeniewskiego i "Człowieka z karabinem" w Teatrze Narodowym. Czy można się było dziwić, że spektaklowi mimo całej włożonej weń pracy zabrakło pełni wewnętrznego życia, że pozostał pozycją dość martwą?
Z "Rokiem 1944" stało się na szczęście, przeciwnie. Władysław Krasnowiecki, kierownik teatru wojskowego z tamtych lat, reżyser w typie zdecydowanie "romantycznym" przy tym "spontan" mówiąc gwarą kulisów, odczuwał w utworze Kuśmierka dzieło duchem sobie bliskie i dość łatwo odnalazł i wydobył wewnętrzny jego nurt. Krasnowiecki dostrzegł też dysproporcję między ramami scenograficznymi a wewnętrznym napięciem wielkiego reportażu Kuśmierka; jego inscenizacja przynajmniej w pewnym stopniu ją skorygowała. Inscenizator wyprowadził część odsłon w wolną przestrzeń przed budynek komendy milicji, ukazując choć skrawek owego terenu, na którym Bogdanowie utrwalali w walce nową Polskę. Scenografia zaś Jana Kosińskiego z chwalebną powściągliwością podkreślała nieefektowną prostotę, pozorne ubóstwo, rozczarowaną szarość tamtych dni.
W tych rozszerzonych ramach inscenizacyjnych Krasnowiecki umiejętnie nadał spektaklowi rytm zmienny, w którym sceny statyczne (np. początkowe z gromadą ludzi AK) trafnie wymieniały się z pełnymi ruchu działaniami na placówce MO. Przeważające na ogół żywe tempo, duża dynamika odsłon - nawet niekiedy kosztem ich precyzji, klarowności - uprzytomniała widzowi, jak bardzo "filmowa" jest w gruncie rzeczy sztuka Kuśmierka, jak świetny mógłby z niej powstać film. Brak sceny obrotowej w Teatrze DWP poważnie oczywiście zmniejszał "filmową" płynność spektaklu, a właściwa mu momentami technika światłocieniowa nie zawsze była najwyższej próby. Mimo to zgodne współbrzmienie pasji autorskiej z temperamentem inscenizatora i reżysera sprawiło, że spektakl, w wysokim stopniu jednorodny artystycznie i o dużym napięciu, silnie atakował uwagę i wzruszenie widza.
Po "Alkadzie z Zalamei", ambitnej próbie poetyckiego hiszpańskiego teatru Calderona, próbie, z której zespół wyszedł nadspodziewanie obronną ręką, "Rok 1944" jest nową silną pozycją repertuarową Teatru Domu Wojska Polskiego. Po kilku już zrywach skromny ten teatr zdaje się w ostatnim czasie na nowo aspirować do wyższej artystycznej rangi. Należy życzyć mu z całego serca urzeczywistnienia tych aspiracji.