Polski Sztorm
WŁADYSŁAW KRASNOWIECKI od dawna był gorącym zwolennikiem, zapalonym obrońcą sztuki Kuśmierka. Jako kierownik artystyczny Teatru Domu Wojska Polskiego w Warszawie podjął się jej inscenizacji i reżyserii i bronił jej przed różnego rodzaju sceptycyzmem, ostrożnictwem, krytykanctwem.
A było czego bronić i było się o co "bić". Sztuka Kuśmierka wyłamuje się bowiem z szablonów, śmiało wprowadza nowy temat do dramaturgii polskiej, o sprawach ważnych opowiada niezdawkowo, nietuzinkowo - widać, że autor głęboko przeżył i przemyślał zagadnienie, które wziął na kanwę swej pracy twórczej.
Ale o jaką sztukę chodzi? Wyjaśnijmy wszystko od początku.
Józef Kuśmierek napisał sztukę pt. "Rok 1944". Nie pierwszą w swoim życiu autorskim, ale pierwszą, wprowadzoną na scenę. Gdy zbiór jego krytycznych reportaży - "Uwaga, człowiek", ujrzał światło druku, wzbudził dyskusje ostre jak pióro, którym zadziorny, zadzierżysty pisarz szkicował podpatrzoną rzeczywistość. Z tego zbioru opowiadanie "Sprawa jednego konia" przerobił Kuśmierek na scenę. Ta sztuka nie ujrzała światła teatru. Nie zrażony autor wziął udział, i zdobył jedną z nagród, w konkursie na sztukę o tematyce Dziesięciolecia. W tej drugiej sztuce Kuśmierek - podobnie jak Kazimierz Korcelli, kolega w konkursie i nagrodzie - zwrócił się do najwcześniejszego okresu nowej epoki, do dni zakładania fundamentów Polski Ludowej. Korcelli w "Domu na Twardej" nawiązał do historycznej, sylwestrowej narady, która powołała do życia KRN. Kuśmierek w "Roku 1944" ukazał wycinek ówczesnej embrionalnej Polski między Bugiem a Wisłą, pierwsze miesiące, dni nieledwie świeżo wyzwolonych obszarów, przejmowanie ich w nową, ludową administrację przez ludzi PKWN.
Stając oko w oko wobec takiego tematu nie mógł Kuśmierek pominąć ani niesamowitych wprost trudności owego praokresu Polski Ludowej, ani nasilenia walki klasowej, która zwłaszcza na wschód od Wisły tliła się i wybuchała płomieniami już w okresie okupacji, a po wyzwoleniu rozgorzała natychmiast w pożary sabotażu, dywersji, mordu i skrytobójstw, terroru band. Nie mógł pominąć bohaterstwa obok zbrodni, ogromu spraw małych i wielkich, splatających się w heroiczny chaos, z którego miało wyłonić się nowe życie narodu - musiał więc, za wzorem sztuk radzieckich, związanych bezpośrednio z dziejami lat rewolucji, ująć temat w szeroki, epicki obraz ludzi i wydarzeń. Czy dał sobie z tym radę?
Znajdujemy się w małym powiatowym miasteczku, świeżo wyzwolonym przez Armię Radziecką i Wojsko Polskie. Za Wisłą jeszcze Niemcy, Warszawa w ogniu. W miasteczku zakłada się - jak to mówiono - pierwsze zręby nowej ludowej władzy i sprawiedliwości. Uosabia ją młody partyzant z AL, Bogdan, mianowany komendantem M.O. w powiecie. Ów Bogdan, oddany sprawie ludu na śmierć i życie, zanadto jednak przejął się partyzanckim stylem pracy, by nie miał popełniać omyłek, z omyłek popadać w groźne błędy. Polityczna krótkowzroczność, porywczość nie hamowana rozsądkiem, poniekąd samowola i naruszanie ludowej praworządności - oto główne winy Bogdana, które stara się w nim zwalczyć Ola, sekretarz KW PPR, wcielenie mądrości partii i zdolności przewidywania, dobroczynna siła, czuwająca nad Bogdanem, interweniująca w odpowiednich momentach, prostująca kręte ścieżki, wytyczająca jedynie właściwą drogę.
Bogdana gra w Teatrze Domu Wojska Polskiego Bogdan Niewinowski, gra bardzo dobrze, ukazując przekonywająco zarówno ideowość Bogdana, jak i jego nieopanowanie i niecierpliwość, prowadzące do tak wielu szkód. W roli nieomylnej Oli mocuje się Ryszarda Hanin z zimnym retzonerstwem i absolutną, antydramatyczną nieskazitelnością tej postaci - i, co powiecie, wychodzi zwycięsko z zapasów, udowadnia, że gorący, ideowy aktor potrafi ożywić nawet tak bezcielesne upostaciowanie czystej idei, jaką jest Ola!
Obok problemu Bogdana wysuwa się w sztuce Kuśmierka na czoło problem AK z owych dni. W powiecie na czele AK stoi major o grzmiącym pseudonimie Grom - w cywilu jaśnie pan Ziembicz, obszarnik i hrabia. Dla Groma po wyzwoleniu walka oczywiście dopiero się zaczyna, zaciekła - a nie pozorowana jak w stosunku do Niemców - walka z "przeklętym bolszewizmem", z "zarazą peperowską". Tak, dla Groma i jego zaufanych podkomendnych rozpoczyna się walka z Polską Ludową - ale nie weźmie w niej udziału większość szeregowych AK, którzy szczerze chcieli się bić z faszystami, a do powrotu Polski sanacyjnej nie wzdychali. W mocnych, dramatycznych spięciach ukazuje Kuśmierek rozpad ideowy oddziału Groma w obliczu tworzącej się Polski Ludowej. Grom - wyraziście gra tego Bora-Komorowskiego w skali powiatowej Jerzy Pichelski - i jego ludzie zbrojną dywersją usiłują przeszkodzić ustalaniu się nowej władzy, walczą z reformą rolną itp. - gdy tymczasem uczciwi akowscy chłopi, jak Jeleń, drobnomieszczanie jak Chmura, inteligenci jak Doktor, porzucają konspirację, wielu z nich zgłasza się od razu do ludowego wojska.
Te trzy postacie - Jelenia, Chmurę i Doktora - których losy po zerwaniu z Gromem kształtuje Kuśmierek bynajmniej nie sielankowo - wybornie odtwarzają Antoni Jurasz, Bohdan Ejmont i Stefan Wroncki. W całym przedstawieniu znać zresztą troskliwość reżysera, który pewną ręką prowadzi zespół, sprawnie wiedzie liczne sceny zbiorowe, celnie wypunktowuje puenty, zręcznie osłania nieporadności trzeciego aktu, w którym już autorowi zabrakło potrosze tchu. Jeżeli do tych uwag dodamy, że Witold Filler trafnie gra - wybornie zresztą i przez autora napisaną - rolę 13-letniego partyzanta i milicjanta Waldka, że Kazimierz Chrzanowski i Katarzyna Żbikowska plastycznie ukazują godną parę woźnych, symbolizujących niezmienność pewnych małych spraw i ludzi - i jeżeli dodamy, że dwie dekoracje Jana Kosińskiego stworzyły poprawne ramy dla dziejących się na scenie wydarzeń - stwierdzić nam wypadnie, że całość przedstawienia "Roku 1944" jest udana i że Teatr Domu Wojska Polskiego może je zanotować jako najlepsze swe osiągnięcie w latach ostatnich.
Sztuka pozornie kończy się tragicznie. Ginie Ola od zdradzieckiej kuli, podczas gdy Grom wymyka się z obławy, a jego główny pomocnik "Skrzetuski'' przycupnął w starostwie i uniknął zdemaskowania. Ale owo "złe" zakończenie ani w cząstce nie oznacza pesymizmu: Ola umiera pod wtór wieści o przełamaniu frontu i wyzwoleniu Warszawy, ludowa władza ogarnia zwycięsko całą Polskę, a Grom i Skrzetuski prędzej czy później zostaną unieszkodliwieni. Mogły popełniać takie czy inne omyłki tysiące Bogdanów, partia prostowała ich kroki, wiodła i wiedzie naród do nowej Polski. Starcie rewolucji i kontrrewolucji nie mogło wypaść na korzyść tych, którzy chcieli historię zahamować i cofnąć.
W niespełna dziesięć lat po Wielkiej Rewolucji Październikowej narodził się w Związku Radzieckim epicki teatr rewolucyjnego romantyzmu, znany pod nazwą klasyki radzieckiej. W dziesięć lat po powstaniu Polski Ludowej pojawiła się pa naszych scenach sztuka, która śmiało nawiązuje do form i osiągnięć tej klasyki. Poczet sztuk tego stylu rozpoczął w ZSRR znany i w Polsce "Sztorm" Billa-Biełocerkowskiego. Czy "Rok 1944" jest polskim odpowiednikiem "Sztormu"? Pomimo wszelkich zastrzeżeń co do artystycznej pełni ,,Raku 1944" - odpowiedź musi chyba wypaść pozytywnie.
Sztuka Kuśmierka odkryła w reportażyście zdecydowane uzdolnienia dramatyczne: zalety "Roku 1944" bezwarunkowo przeważają nad usterkami nieodłącznymi od scenicznego debiutu. Debiutu teatralnego, nawet tak pomyślnego jak Kuśmierka, nie da się nie okupić. W "Roku 1944" ten okup nie jest nawet skąpy, składa się, nań pewien prymitywizm psychologiczny niektórych postaci, skłonność do efektów artystycznie podrzędnych, uproszczona psychika niektórych akowców i uproszczone szczegóły obrazu ich rozkładu. Upośledzenie postaci kobiecych na koszt męskich jest widoczne. Ale te wady (i wiele innych, nie do przeoczenia) nie przekreślają poważnych zalet utworu.