Artykuły

Wiosnę najlepiej zacząć w krakowskich teatrach

"Seks nocy letniej" w Bagateli, "Trylogia" i "Król umiera, czyli ceremonie" w Starym Teatrze, wreszcie "Mewa" na scenie PWST czy "Kolacja na cztery ręce" w Alchemii - wiosnę najlepiej przywitać w... teatrze. Repertuary tych krakowskich aż kipią od ciekawych propozycji. Jak nie pogubić się w ich gąszczu? Co warto obejrzeć, a na co lepiej się nie wybierać?

Mamy dla was kilka ciekawych propozycji. Zapytaliśmy też dyrektorów krakowskich teatrów, co ciekawego oglądali ostatnio na scenach swoich kolegów.

W lekki, wiosenny nastrój na pewno wprowadzi każdego "Seks nocy letniej" Woody'ego Allena. Komedię wyreżyserowaną przez Andrzeja Majczaka z Urszulą Grabowską w roli pięknej Ariel można dziś obejrzeć w teatrze Bagatela. Najlepszą rekomendacją dla przedstawienia jest fakt, że od dnia premiery każdy spektakl kończy się owacjami publiczności na stojąco. Błyskotliwe dialogi Woody'ego Allena, stare suknie wyciągnięte niczym z babcinej szafy, a do tego wino i sjesta na łonie natury - tym pachnie opowiastka Allena o trzech parach, które nocą wymieniają się partnerami. Sztuka poprawi humor nawet największym smutasom. Tymczasem Henryk Schoen, dyrektor Bagateli, poleca spektakl teatru KTO.

- Obejrzałem tam sztukę "Sprzedam dom, w którym już nie mogę mieszkać". To spektakl inspirowany życiem i twórczością Bohumila Hrabala. Aktorzy wykorzystują wszystkie możliwe przestrzenie teatru, prezentując etiudy wprowadzające widza w magiczny świat hrabalowskich postaci. Dodatkowo historia opowiedziana została ciekawym językiem. Brak tekstu, za to dużo wspaniałej muzyki - chwali Schoen.

Ci, którzy chcą zobaczyć na jednej scenie całą plejadę znanych, krakowskich aktorów, mogą wybrać się do Starego Teatru. Obejrzą tam sztukę "Król umiera, czyli ceremonie" Piotra Cieplaka na podstawie dramatu Eugene Ionesco. Rzecz, jak tytuł wskazuje, jest o śmierci i związanych z nią rytuałach. Nieco wydumanych, bo umiera władca. Dramat zgrabnie oscyluje między patosem i zwyczajną codziennością. No i występują w nim tuzy Starego. Przede wszystkim Jerzy Trela w roli tytułowej. Gra mistrzowsko, podobnie jak Anna Polony czy Dorota Segda. Mając taką perłę na własnej scenie nie trzeba już chodzić do innych. Z takiego założenia najwyraźniej wyszedł Mikołaj Grabowski, dyrektor Starego. - Rzadko odwiedzam... krakowskie teatry. Tak naprawdę nie bardzo wiem, co się w nich dzieje - wyznaje z rozbrajającą szczerością.

Za to Jacek Strama, dyrektor Teatru Ludowego, doskonale się orientuje w nowościach, również tych na scenie Starego. - Ostatnio widziałem tam "Trylogię" w reżyserii Jana Klaty. No cóż, do trzeciej części nie dotrwałem - zdradza Strama.

- I tak byłem wytrwalszy od reżysera, Jerzego Jarockiego. On wyszedł już po pierwszej. Nie dostrzegam w tym spektaklu szczególnych wartości - wyjaśnia Strama. Dyrektor Ludowego poleca za to "Mewę" Natalii Sołtysik, spektakl, który obejrzeć można dziś na scenie PWST. - Świetna komedia kryminalna. Sołtysik wzięła na warsztat tekst Borysa Akunina, który przedstawił swoje wyobrażenia dalszych losów bohaterów "Mewy" Czechowa - opowiada Strama.

Po takiej dawce emocji można wybrać się na kolację. I to jaką. We wtorek na scenie Alchemii "Kolacja na cztery ręce". Przepis na nią pochodzi spod pióra znakomitego dramaturga, Poula Barza. Głównym kuchmistrzem jest reżyser Olaf Lubaszenko. Wszystko podane z gracją i okraszone cudowną muzyką. Barz wyobraził sobie spotkanie dwóch kompozytorów, Jana Sebastiana Bacha i Jerzego Fryderyka Haendla. W role wirtuozów wcielili się Marek Sawicki i Adam Zych. I na koniec jeszcze coś dla tych, co lubią teatralne nowinki, czyli "Id", spektakl Marcina Libera w Łaźni Nowej. Sztuka porusza drażliwy temat tożsamości płciowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji