Artykuły

Sukces "Namiestnika"

Kiedy trzy lata temu wielki reżyser i inscenizator Erwin Piscator wystąpił w kierowanym przez siebie teatrze berlińskim z prapremierą ,,Namiestnika", w całym świecie zerwała się burza protestów i gróźb. Co się stało, dlaczego? Oto nieznany dotąd nikomu Rolf Hochhuth miał odwagę bezpośrednio zaatakować papieża Piusa XII za jego bierność w stosunku do Hitlera i hitleryzmu. Świat nie miał wprawdzie wątpliwości co do tego, że papież, zasłaniając się watykańską racją stanu, delikatnie mówiąc zawiódł pod względem etycznym i moralnym, ale było to wstydliwie przemilczane i ukrywane. Nic dziwnego, że pewien odłam wyższego duchowieństwa wpadł w istną furię i zaczął domagać się niedopuszczenia "Namiestnika" na sceny świata. Głosy te, zalatujące Ciemnogrodem, nie trafiły pod niebiosa. "Namiestnik" obiegł Europę i Amerykę.

Obecnie sztuka znalazła się na scenie Teatru Narodowego. Nic dziwnego, że utwór sceniczny, atakujący Piusa XII, obudził w Polsce zainteresowanie wyjątkowe. Przecież to właśnie Polska, kraj w swej większości katolicki, bolała i cierpiała, bardziej od innych krajów nad tym, że barbarzyński najazd wrześniowy nie został przez Watykan napiętnowany.

Bardzo obszerny dramat Hochhutha wychodzi z następującego założenia: gdyby Pius XII w roku 1942 zaprotestował przeciwko rozpoczętej, masowej eksterminacji Żydów, możliwe byłoby złagodzenie ich losu. Nie wchodząc w to, czy i jaki skutek osiągnąłby taki protest, sprawą zasadniczą jest dla nas dzisiaj to, że papież po klęsce niemieckiej pod Stalingradem stał się wyznawcą tezy: wobec nieuchronnej klęski hitleryzmu wrogiem numer jeden stał się komunizm. Tę tezę, której papież bronił zupełnie otwarcie, uważa młody duchowny, zatrudniony w kancelarii Watykanu, arystokrata, syn dostojnika watykańskiego, za niemoralną i wręcz zbrodniczą. Kiedy owemu hrabiemu Fontana nie udaje się przekonać Watykanu, by ogłosił najostrzejszy protest, żarliwy ten, praktykujący katolik, przyszywa do swej sutanny gwiazdę żydowską i jako rzekomy Żyd idzie dobrowolnie do Oświęcimia.

Jak widać sztuka Hochhutha jest zarówno rozprawą czysto polityczną z Watykanem i jego polityką, jak i dramatem postaw moralnych, reprezentowanych przez Fontanę.

Bardzo obszerny, mało oszczędny w słowach utwór Hochhutha zainscenizował Kazimierz Dejmek, dokonując śmiałych skrótów tekstu. Wyszły one "Namiestnikowi" na dobre, uczyniły z niego utwór zwarty, jasny, celny w wyrazie. W przeciwieństwie do inscenizacji berlińskiej, która główną i niemal wyłączną uwagę skierowała na osobie papieża, Dejmek, nie skreślając ani słowa ze sceny rozgrywającej się u Piusa XII, wydobył w całej pełni tragedię młodego hrabiego Fontana, który rzucając na szalę własne życie przeciwstawia się złu. Dzięki temu utwór Hochhutha stał się u nas nie tylko pamfletem politycznym, nie tylko reportażem, ale i dramatem ukazującym wedle wzorów klasycznych dzieje walki dobra ze złem.

Teatr Narodowy jest sceną, rozporządzającą silnym arsenałem aktorskim. Dejmek, kierując się swym niezawodnym instynktem i swym znakomitym wyczuciem teatru, wybrał z tego arsenału broń najprzedniejszą. Wszyscy wykonawcy składają się na zespół idealnie zgrany, zharmonizowany, nikt nie stara się grać pierwszych skrzypiec, całość toczy się w niezwykle wartkim, żywym tempie.

Właściwie należałoby omówić każdą niemal kreację aktorską. Stwierdzamy więc w lapidarnym skrócie, że Gustaw Holoubek, jako hrabia Fontana daje chyba najlepszą ze swoich dotychczasowych kreacji aktorskich. Pełen żaru, wybucha płomieniem, kiedy uświadamia sobie, że muru watykańskiego nie przebije. Obok niego, jako lekarz-gestapowiec, morduiący z "naukowego punktu widzenia" gloryfikujący zbrodnie wojny i okupacji, nie będące jego zdaniem niczym nowym - Andrzej Szczepkowski. Swojej papieskiej racji stanu broni z przerażającą szczerością jako pontifex rnaximus Władysław Krasnowiecki. Przepysznym jego kardynalskim doradcą, który przede wszystkim myśli o rozkoszach doczesnych, jest Michał Pluciński, Dostojnego arystokratę reprezentuje godnie Zdzisław Mrożewski, Mieczysław Milecki plastycznie ukazuje małość i przy-ziemność nuncjusza apostolskiego w Berlinie, gestapowca, który uświadomił sobie, trochę za późno, kim jest Hitler, gra z przekonaniem Stanisław Zaczyk, wzór posłuszeństwa i niesprzeciwiania się złu daje jako generał zakonu Lech Madaliński, plastycznym szefem policji w Rzymie jest Igor Śmiałowski.

Scenografia Łucji Kossakowskiej, nie rozpraszająca się w szczegółach i realiach, kolorytem i szerokością przestrzeni harmonizuje całkowicie z zamierzeniami inscenizatora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji