Miłość na kredyt
Jeśli kochamy, to za co kochamy operetkę? Za jej szczególny wdzięk, niezwykłość zdarzeń i melodie, które same się nucą. Ten schemat wyraźnie mieli na względzie Gudrun Apfelmeister (sopran) i Helmuth Wiener (tenor) kiedy pisali libretto widowiska "Kocham operetkę". Polskie dialogi i grepsy dołożył Wojciech Adamczyk. O atmosferze tej składanki miał zdecydować duch muzyki i słowa zawarte w łutowych ariach m.in. z Lehara, Straussa, Kalmana. Na scenie zawsze robiące nastrój draperie (scenografia Anna Bobrowska-Ekiert), w tyle orkiestra niby ogródkowa. Soliści w kostiumach, które operetka kocha... Słowem, to powinien być hit, ale... nie jest.
Trudno nie odnieść wrażenia, że reżyser Violetta Suska w ogóle nie była zainteresowana tym, co nieść mają kolejne arie i sceny baletowe. Po prostu były wejścia i zejścia. Po co więc libretto, w którym to dyrektor teatru (sprawdzony aktorsko i wokalnie Andrzej Orechwo) obserwuje próbę i przeżywa spotkanie z przedstawicielem sponsora (bardzo udany występ gliwickiego artysty Mieczysława Błaszczyka)? A są jeszcze zakulisowe rozgrywki wśród śpiewaczek. Wydawać się może, że jest wszystko, co splecie najlepsze z operetki i dobre z farsy, a do tego są dobre głosy. I głównie one ratowały tę całość bez pomysłu. Lśniła Anna Walczak, choć przed premierowym spektaklem zaznaczono, że jest chora. Wokalną klasę coraz dobitniej podkreśla Aleksandra Zielińska, a nawet za bardzo siłę i skalę głosu zaprezentować chciała Agnieszka Gabrysiak. Zjawił się jeszcze Krzysztof Marciniak (jako tenor narcyz), Andrzej Fogiel jak zawsze dobrze spisał się aktorsko grając inspicjenta. Nie tylko jako prowadzący orkiestrę, ale także w roli dyrygenta na oklaski zasłużył Andrzej Knap.
W tej inscenizacji nie tylko reżyseria, ale i choreografia - również Suskiej - nie miała blasku. Gdyby nie układy do czardasza i tańców cygańskich M. Lidy, możnaby całkowicie zwątpić w jej pomysłowość. (Na szczęście wykorzystano też układy Janiny Niesobskiej). Słowa uznania należą się solistom baletu Jakubowi Spocińskiemu oraz Elżbiecie Niezgodzkiej i Iwonie Pietruszyńskiej.
"Kocham operetkę" wykrzykuje przedstawiciel sponsora, gdy okazuje się, że zagra w teatrze. Widz jest w dużo trudniejszej sytuacji. Po tym spektaklu kocha operetkę na kredyt.