Taniec w prosektorium
Paweł Mikołajczyk należy do młodych choreografów, którzy znani są z braku pokory. Tylko tacy mają szansę we współczesnym świecie. Obok propozycji choreograficznych Mikołajczyka nie można przejść obojętnie. Po poprzedniej premierze miałem ochotę pokłócić się z recenzentami, że nie poznali się na interesującej konfrontacji współczesnego myślenia baletowego z tym muzealnym. Po ostatniej premierze zatytułowanej "Kronika zapowiedzianej śmierci" nie chce mi się kłócić. Jest mi nawet bardzo obojętne, co piszą o tym spektaklu inni.
Mikołajczyk zadbał o opiekę artystyczną topowych artystów - Małgorzaty Szczęśniak (scenografia) i Krzysztofa Warlikowskiego (reżyseria). Ale to za mało, by uwierzyć, że na scenie oglądam coś wielkiego, ważnego..., coś, co mnie porusza, zmusza do myślenia, wywołuje wzruszenie. Odwołanie się do powieści Gabriela Garcii Marqueza wydaje mi się nadużyciem, ponieważ w spektaklu poza luźnym nawiązaniem niczego z klimatu tej oryginalnej prozy nie znajduję. Atutem jest niewątpliwie muzyka O1iviera Messiaena kontrastowo zestawiona z romantycznymi utworami Laurie Anderson, Ryuichi Sakamoto i Earthy Kitt.
Choreograf zapowiadał skandal, tymczasem w miarę upływu czasu moja obojętność wobec tej propozycji rośnie. Może spodoba się to młodzieży. Czemu nie?