Artykuły

Skąd to zamyślenie rodziców na bajce pełnej przygód?

"35 Maja" w reż. Pawła Aignera w Opolskim Teatrze lalki i Aktora. Pisze Anita Dmitruczuk w Gazecie Wyborczej - Opole.

Kiedy Paweł Aigner zabierał się za reżyserię "35 Maja", przyznawał, że bajka zafascynowała go nie tyle z uwagi na treść, co na historię związaną z jej wydaniem. Bo Erich Kastner, który napisał ją w Niemczech w latach 30. musiał się ukrywać przez całą wojnę. Co w niej było groźnego dla totalitarnej władzy?

Tego starał się dowiedzieć Aigner i tropy, na które wpadł bardzo konsekwentnie podrzuca dorosłemu widzowi przez cały spektakl, podczas gdy dzieci bawią się w najlepsze.

Często w spektaklach dla dzieci autorzy puszczają oko do dorosłego widza. Sięgają po motywy popkultury, robią nawiązania do politycznej rzeczywistości, żartują z nimi i flirtują na poziomie, który dla dziecka jest niewidoczny. Aigner tego nie zrobił.

Przygotował za to spektakl, który od początku do końca toczy się na dwóch poziomach. Każde dziecko obejrzy go z zainteresowaniem (bo to w końcu pełna przygód opowieść o chłopcu, który chciał rozwijać swoją wyobraźnię), rodzic natomiast będzie w miarę upływu czasu coraz bardziej przekonany, że ogląda coś, co przypomina mu może "Życie jest piękne" Benigniego.

***

Wszystko to zbudowane jest na dość prostej opowieści. Konrad, który jest dobry wyłącznie z matematyki, ma napisać wypracowanie o Morzach Południowych. Nigdy tam nie był, nie wie, jak wyglądają, nie grzeszy też wyobraźnią.

Z pomocą przychodzi mu Wuj Nagietek, dla którego udanie się do Mórz Południowych nie wydaje się żadnym problemem, a do wspólnej podróży zaprasza konia cyrkowego (specjalność: wrotki). Zanim dotrą do mórz, odwiedzą jednak liczne tajemnicze krainy.

Wuja Nagietka i Konrada nie poznajemy jednak w domu ani w szkole, tylko w wagonie bydlęcym. Rozumieją się świetnie i doskonale razem się bawią, choćby jedząc szarlotkę z grzybami. Jak mówi Nagietek: ma służyć temu, żeby ćwiczyć żołądek, bo 35 Maja to dzień, po którym można spodziewać się wszystkiego.

Kraje, które odwiedzają podczas podróży, są i bajkowe i przerażające. W kraju leniuchów nic nie trzeba robić, ale też niczego nie ma. Je się tam oczami, do czego władza gorąco zachęca, rysując na tablicy gar z zupą i wystawiając piękne reklamy kaszanki. To w końcu doskonały kraj, nie trzeba nawet żuć i przełykać.

Prezydent kraju leniuchów jest natomiast prezydentem, dlatego że tylko jemu chciało się zagłosować i zagłosował na siebie.

Kraj Na Odwrót, w którym dzieci wychowują dorosłych, ma jeszcze więcej totalitarnych cech. Chociaż obrazek rodzica siedzącego w wózku i tłumaczącego się przed dzieckiem, za to, że zbyt wielu rzeczy mu zabraniał jest i zabawny, i jak najbardziej na miejscu w bajce dla dzieci, to przecież jest też elementem większej układanki - państwa nastawionego nie na wychowywanie, ale na stworzenie nowego, lepszego człowieka. To po prostu kolonia karna dla dorosłych.

***

Przy całym bogactwie treści, tropów i nawiązań do tekstów kultury, które pojawiają się w spektaklu, "35 Maja" nie traci ani na chwilę werwy, jeśli idzie o fabułę. Dzieci, choć pewnie nie dostrzegają tego wszystkiego, co ich rodzicom podrzuca Aigner, nie nudzą się ani przez moment.

Pewnie uwielbiają już Łukasza Bugowskiego za rolę konia, pewnie chciałyby mieć takiego wujka jak Krzysztof Jarota. Może dziwią się trochę muzyce osadzonej w klimacie międzywojnia, może nie do końca wiedzą, dlaczego śmierć tańczy z Konradem tango, podczas gdy wuj i koń starają się go wyrwać, recytując "Pana Tadeusza".

Ale od tego są ich rodzice, by wytłumaczyć. I pewnie to zrobią, bo przecież nie można nie wytłumaczyć dziecku, dlaczego jest się takim zamyślonym, podczas gdy ono bawiło się świetnie na bajce pełnej przygód.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji