Vivaldi w obrazkach
Najpopularniejsze dzieło Antonia Vivaldiego, "Pory Roku", zainspirowało tancerkę i choreografa Teatru Wielkiego Izadorę Weiss. Nic dziwnego, bo przecież te miniaturowe koncerty skrzypcowe urzekają nie tylko czysto muzycznym pięknem, ale również nieprzerysowaną a sugestywną programowością, podkreśloną jeszcze wpisanymi przez kompozytora w partyturę sonetami (prawdopodobnie Tassa). Sonety te nie zdeterminowały jednak obrazów baletowych, stworzonych przez Izadorę Weiss, symbolicznie jedynie wiążących się z następującymi po sobie porami roku. Nie łączą ich również założenia techniczno-stylistyczne. Za to mogą szokować kontrastami. Np. po delikatniej i wysmakowanej choreografii "Wiosny", która subtelnie opisuje wiosenne budzenie się życia, uczuć, pragnień, następuje "Lato", czyli, brutalna opowieść o zwycięskiej nietolerancji wobec "kochających inaczej"! Po co? Dlaczego? I to na tle zagrody z beczącymi baranami, które absolutnie nie chciały podporządkować się ani partyturze, ani inscenizacji! Trzeba tu dodać, że omawiane przedstawienie rozwijało się na kilku kolejnych planach, na zasadzie promenady widzów; w związku z tym, oczekujące na swoje "5 minut" barany "wzbogacały" z II planu (niewidocznego) muzykę Vivaldiego także w czasie "Wiosny"!
"Jesienią" już ich słychać nie było, bo jesienna radość i konsumpcja płodów rolnych odbywała się z dala od sceny, w foyer I piętra. Jej scenariusz znalazł udane odbicie w zastawionych wiktuałami stołach, ale przede wszystkim w pomysłach i rozwiązaniach choreograficzno-aktorskich. Natomiast znowu niezrozumiały był dalszy ciąg. Jedynym logiczno-naturalistycznym akcentem "Zimy" było usytuowanie jej na rzeczywiście zimnym tarasie teatru. Ale dlaczego personifikował ją młodzieżowy gang, mordujący innego młodzieżowca? Chyba jako uzasadnienie dla dwóch aniołków i dla Gwiazdki, tańczonej przez Izadorę Weiss na dachu sąsiedniej przybudówki... I znowu pomieszanie stylów i estetyk...
Tylko Vivaldi pozostał zawsze ten sam, i słuchanie go w nagraniu Nigela Kennedy'ego sprawiało wielką satysfakcję. Interesujące były także, wypełniające czas promenad, fragmenty muzyki Bacha, Mozarta, Lorenca, grane przez wiolonczelistkę Dorotę Hajzer, pianistę Krzysztofa Słowińskiego, trębacza Leszka Kubiaka, a śpiewane przez majestatycznego przewodnika po "porach roku" Mariana Kępczyńskiego.