Artykuły

Stefcia na wesoło

"Stefcia Ćwiek w szponach życia" w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Iza Natasza Czapska w Życiu Warszawy.

Teatr Krystyna Janda otworzyła małą scenę w Polonii. Fioletowe Pończochy (bo tak nazywa się mała scena teatru Polonia prowadzona przez Jandę) prezentują się skromnie, ale przyjemnie dla oka. W zezwoleniu na otwarcie obiektu wystawionym przez straż pożarną napisano "Teatr na budowie". Jest to zapis, który precyzyjnie oddaje klimat tego miejsca. Premiera na otwarcie teatru Polonia odbyła się bowiem w trakcie generalnej przebudowy dawnego kina, w jego holu, którego niewielką część zajmuje teraz mała scena.

Chcąc nie chcąc Krystyna Janda wpisuje się więc w bardzo popularny teraz w Warszawie trend robienia teatru w surowych wnętrzach, starych fabrykach, niewyremontowanych budynkach.

Wszyscy oni tacy sami

Fioletowe Pończochy mają służyć przez najbliższe miesiące prezentowaniu spektakli opartych na kobiecej prozie, na tekstach Oksany Zabużko, Dubravki Ugresić i innych europejskich pisarek. Kobieca proza - to może nie brzmi za dobrze, z daleka pachnie łzami, rozmamłaniem i "babskimi" złotymi myślami.

- Mam zbyt dużo lat, żeby robić smutne spektakle - powiedziała Krystyna Janda na pierwszym, zamkniętym pokazie swego nowego przedstawienia. I w myśl tej zasady wyreżyserowała "Stefcię Ćwiek w szponach życia" według powieści Dubravki Ugresić. To utrzymana w pogodnym tonie, choć bardzo dramatyczna (jak tytuł wskazuje) historia z życia dziewczyny, którą brak miłości wpędza w depresję. Trudno nie mieć depresji, gdy się mieszka z gubiącą raz po raz szczękę ciotką, ma się seksowną koleżankę dla kontrastu, a faceci, jak wiadomo, wszyscy są tacy sami (w spektaklu gra ich jeden aktor).

Niemal idealna

"Stefcia Ćwiek..." w reżyserii Jandy jest ciepłym w klimacie, łatwo przyswajalnym spektaklem z dość ostrym dowcipem.

Świetnie wykorzystała swoją szansę nieznana szerzej aktorka Violetta Arlak, która z nerwem i humorem zagrała Mariannę, przyjaciółkę Stefci. Z niełatwego zadania wywiązał się Michał Piela, obdarzony przez naturę potężną sylwetką, która czyni zeń aktora charakterystycznego, do "zadań specjalnych", a tu musiał stworzyć pięć różnych postaci mężczyzn, w których Stefcia szuka ideału. Ciotka Zofii Merle byłaby idealna, gdyby nie bardzo naciągany gag, jakim jest jej ciągłe mówienie bez szczęki. Podczas gdy aktorka raz po raz łyska zębami. Znakomita w roli Stefci jest Agnieszka Krukówna - liryczna, subtelna, wzruszająca. Krzywdzący niestety jest dla niej fakt, iż gra 25-latkę, na którą, choć wciąż jest atrakcyjną kobietą, nie wygląda. Dużo mocniejsza byłaby wymowa jej roli, gdyby scenariusz Krystyny Jandy zakładał (skoro zaangażowała Krukówną), iż Stefcia jest żyjącą w strachu przed staropanieństwem i upływem czasu trzydziestoparolatką. To są na szczęście jednak małe oczka w Fioletowych Pończochach - do złapania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji