Artykuły

Plastuś zniewala urokiem

"Plastusiowy pamiętnik" w reż. Leny Frankiewicz w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak w serwisie Teatr dla Was.

Prawie cała scena to blat szkolnej ławki. Z boku otwór na kałamarz. Pośrodku dominuje wielki drewniany piórnik, z którego bardzo powoli, snując już swoją opowieść, wyłania się Plastuś. Urokliwy, rozkosznie nieporadny, przypomina małe dziecko. Jego wychodzenie z przegródki piórnika kojarzy się z narodzinami, stawianiem pierwszych kroków.

Magdalena Łaska tworzy niewiarygodną wręcz kreację plastelinowego stworka. Mimiką, sposobem poruszania już od pierwszych scen porywa młodą publiczność. W drugiej części jest nawet taki moment, gdy dzieci podrywają się z poduszek i tulą się do niej tak, że przez chwilę w ogóle jej nie widać.

Ale Magdalena Łaska znakomicie gra także Tosię. Kiedy Plastuś opowiada o dziewczynce, na ekranie pojawia się jej twarz mimiką komentująca narrację. To znakomity pomysł reżyserski Leny Frankiewicz. Pozwala widzom poznać ogromny wachlarz środków aktorskich, jakimi Łaska dysponuje. Jednak i na tym nie koniec festiwalu możliwości aktorki w tym spektaklu. Pod koniec przedstawienia, kiedy miniaturka Plastusia wpada w ręce Łobuza Witka, Łaska staje też na scenie jako Tosia. I jest tak cudownie liryczna, że urokowi jej ulega nie tylko Witek. Cała widownia ma łzy wzruszenia w oczach.

Wspaniałego aktorstwa jest w tym spektaklu więcej.

Artur Krajewski jako Witek, Pędzelek, Bibuła, Kreda, a zwłaszcza obgryziony przez Zosię Ołówek jest niewyobrażalnie komiczny i wzruszający zarazem. Obserwując jego konwulsje po ingerencji zosinych zębów w jego nieskazitelną dotąd sylwetkę, czujemy wręcz ból na własnej skórze, nie potrafiąc jednocześnie powstrzymać się od śmiechu.

Przekomicznie Gumkę Myszkę gra tu niezawodna w charakterystyczno-komediowych rolach Alicja Mozga. Pewien udział w jej sukcesie ma też autorka bardzo pomysłowych i estetycznych kostiumów Melania Muras. Zresztą powodzenie całego spektaklu to w niemałej mierze zasługa jej prostej i niezwykle estetycznej oprawy plastycznej. Pomysłowością zachwycają też groteskowe wizualizacje twarzy bohaterów na ekranie.

Znakomicie współistnieje ze scenicznym dzianiem się muzyka Marka Napiórkowskiego. Dźwięki klarnetu zdają się wywoływać zdarzenia, animować cały ów bajkowy świat, a slaping na kontrabasie wyznacza im rytm. Ruchowo najwspanialej poddaje się temu Jakub Ulewicz jako Scyzoryk i Pióro. Zresztą z muzyką idealnie wręcz zsynchronizowana jest choreografia Izy Chlewińskiej. Muzyka i rytm to ważne elementy w przedstawieniach dla dzieci. Tu są jeszcze piosenki. Podobne do tych, jakie wymyślają dzieci. Z infantylnymi tekstami, łatwo wpadające w ucho. Stanowią urozmaicenie akcji i przerywniki między plastusiowymi historyjkami.

Ważnym elementem tego przedstawienia są ciekawe, twórczo angażujące dzieci interakcje z publicznością. Aktorzy znakomicie radzą sobie z koniecznymi w takich sytuacjach improwizacjami. Między sceną a widownią wytwarza się osobliwa więź. Paralelna do kojarzącej się z domem atmosfery panującej w tosinym piórniku.

Spektakl oprócz wartości artystycznych, niesie z sobą też elementy wychowawcze. No i co ostatnio się nieczęsto zdarza, nawet w teatrze dla dzieci, wolny jest od aluzji politycznych. Uniwersalność inscenizacji podkreślają relacje między postaciami i propagowanie ponadczasowych wartości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji