Szekspir na koniec wieku
W spektaklu wykorzystano technikę multimedialną: obrazy tworzące scenografię będą wyświetlane z rzutnika komputerowego. Czy to nowa era w polskim teatrze i nowoczesna próba przywitania XXI wieku? Zapytaliśmy o to reżysera. - To wzięło się u mnie ze złości - mówi Piotr Cieślak. - Ta multimedialność pozwala na powrót do rytmu Szekspirowskiego, czyli do bardzo szybkiej i prostej zmiany dekoracji. Szekspir składa się z tysiąca małych scenek. Żeby zaistniała do nich scenografia musimy budować obrazy godzinami, za pomocą różnorodnych urządzeń technicznych. W spektaklu obraz jest wywoływany za pomocą rzutnika multimedialnego, więc nie tracimy czasu i energii na zmianę dekoracji - powiedział ŻW reżyser.
"Wszystko dobre co dobrze się kończy" to opowieść o miłości, zdradzie, meandrach ludzkich charakterów. Helena, sierota przygarnięta przez hrabinę Rossillion, jest zakochana w jej synu Bertramie. Postanawia zdobyć jego uczucie, choć początkowo wydaje się to niemożliwe. - Ten tekst opowiada coś o kończącym się wieku - tłumaczy reżyser. - Ciągle mówię, że wolałbym mieć jakiś fantastyczny polski dramat współczesny, opowiadający o Polsce i zmianach, jakie w ostatnich latach tutaj zaszły. Takiego dramatu nie ma. W związku z tym nadal używamy na scenie tekstów klasycznych - mówi. - Staramy się podkreślić tutaj pewne najistotniejsze wątki z XX wieku. Jednym z nich jest zamiana relacji między mężczyzną a kobietą, utrata roli dominującej przez mężczyzn, na rzecz wyrównania szans z kobietami. Dziś kobiety są silne, jest bardzo wiele kobiet wybitnych, o niezwykłej inteligencji - kobiet, jakich mężczyźni się boją. Oni muszą więc sobie w tej nowej sytuacji jakoś radzić. Jednym ze sposobów na to jest staranie się, żeby być wiecznym chłopcem, albo uciekanie w światy, jakie dla kobiet są zabronione. Takim jest wojna - świetny pretekst, żeby pozbyć się bab na jakiś czas - powiedział ŻW Piotr Cieślak.
Specjalnie na potrzeby spektaklu reżyser zamówił u Stanisława Barańczaka nowe tłumaczenie tekstu. Znany tytuł komedii zabrzmi w Dramatycznym inaczej niż dotychczas. Autor przekładu zmienił pozycję zaimka zwrotnego "się". - To jest kwestia wrażeniowości. W ten sposób inaczej akcentujemy wartość tytułu. W pierwotnej wersji rozumiemy go jako założenie: "Nieważne co zrobimy, bo i tak wszystko dobrze się skończy - tak jest zapisane w gwiazdach". W drugiej wersji to rodzaj programu: "Będziemy walczyć do ostatniej chwili, żeby się wszystko dobrze skończyło" - tłumaczy reżyser. - Troszkę to przypomina niemiecką drużynę piłki nożnej, gdzie zawodnicy wiedzą, że trzeba walczyć do ostatniej chwili, bo czasem w ostatniej minucie wygrywa się mecz.
Wszystko jest dobre, jeżeli do końca walczymy. W sztuce jest piękny monolog Heleny, w którym ona programuje się do walki. Zakłada sobie pewien plan, jednocześnie zdając sobie sprawę, że nie może dowiedzieć się jaki będzie finał, jeśli do niego nie dotrze. Dopiero wtedy określi co się stało. Dobry koniec trzeba wywalczyć.
Według reżysera, jedną z najczęściej umykających tłumaczom wartości z tekstów Szekspira, jest jego poczucie humoru. - Barańczak jest pod tym względem kongenialny - stwierdził Piotr Cieślak.
Wystąpią min.: Anna Gajewska, Maja Hirsch, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Mariusz Bonaszewski, Michał Gadomski, Jarosław Gajewski, Zdzisław Wardejn. Scenografię przygotował Piotr Jaworowski, muzykę skomponował Seweryn Krajewski.