Wszystko dobre, co dobrze się kończy
Ten Szekspirowski dramat zawsze budził sprzeczne interpretacje. Jedni uważali Helenę za romantyczną bohaterkę, wcielenie idei wszechogarniającej miłości chrześcijańskiej, inni - za kobietę, która przejmuje tradycyjnie męską rolę uwodziciela, odwracając tym samym porządek z patriarchalnego na feministyczny. Tymczasem inscenizacja w Dramatycznym stara się przyznać szczególne prawo do miłości i uznania właśnie tym postaciom, którym wedle dziewiętnastowiecznej obyczajowości (zaznaczonej scenografią) nadawano mniejsze prawa ze względu na pochodzenie czy sposób bycia. Helena słusznie wymusza na Bertramie małżeństwo; Paroles okazuje się niegroźnym, krotochwilnym mędrcem, niesprawiedliwie potraktowanym przez Lafeu usiłującego znaleźć dobrą partię dla swej karykaturalnej córki; Diana i jej matka są zaraz po Helenie najuczciwszymi postaciami w spektaklu. Koncepcja jednak się sypie na przykład wtedy, gdy Helena - tu Żydówka - zgodnie z tekstem idzie na pielgrzymkę, a Hrabina, której pochlebna opinia ma nas przekonać do Heleny, bez mrugnięcia okiem przenosi zachwyty na nową narzeczoną syna. Interpretacji scenicznych może być wiele a każda interesująca, pod warunkiem, że konsekwentnie przeprowadzona i że tekst na to pozwala.